Data: 2002-10-24 13:04:51
Temat: Re: Dzisiaj odnajdę siebie samą...
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <k...@p...onet.pl> napisał:
> [................] Więc ja bym
> tych ogólnych różnic, opartych na badaniach dużych grup kobiet i mężczyzn,
> raczej nie odnosiła do poszczególnych zachowań poszczególnej jednostki.
> Ogólne zasady istnieją, ale są bardzo ogólne, powinny byc zatem wypowiadane z
> należytą ostrożnością, bez nadmiernego uogólniania nieopartego na faktach i z
> szacunkiem :)
Z szacunkiem, bo się może skończyć źle, na Gnojnej bawimy się... :-)
Nawet nie wiesz, z jak wielką rozkoszą wgłębiam się i analizuję najbardziej
jednostkowe przypadki - osób, charakterów, sytuacji. I w najmniejszym
nawet stopniu nie przeszkadza mi znajomość jakiejś ogólnej zasady. Wręcz
przeciwnie, bardzo mi ona pomaga. Jeśli stwierdzę, że część mężczyzn jest
takich, a część takich, to mam dwa bardzo ważne punkty na mapie
charakterów. Każdy konkretny przypadek mogę odnieść do tego czy
innego punktu, jednym rzutem oka (myśli) mam jasny obraz sytuacji.
W dodatku łatwo mi się z kimś innym porozumieć, o ile ustaliliśmy te
same punkty orientacyjne.
Powiedz mi, dlaczego z tak dużą ostrożnością należy podchodzić do
wyprowadzania ogólnych zasad czy konstruowania uproszczonych
modeli wyjaśniających różne zjawiska? Wszyscy robimy to od dziecka,
w każdej dziedzinie życia. Chmurzy się? Pewnie będzie padać. Wraca
tatuś z pracy nie w humorze? Zaraz będzie awantura. I tak dalej. I już
mamy naprędce sklecone zasady. Najpierw prościutkie, ale z biegiem
czasu stopniowo udoskonalane. Nie wystarczy sam fakt zachmurzenia,
trzeba jeszcze ocenić kształt i kolor chmur, a nastrój tatusia odnieść
do szerszej klasy zjawisk niż tylko do zmarszczki na jego czole.
W nauce taka praktyka powinna być naczelną zasadą. W każdej dziedzinie
należy zbierać dane doświadczalne, próbki skał czy okazy robaczków.
Jednak to tylko mniejsza część roboty naukowca. Ważniejsze jest
uporządkowanie ogromu tych danych, ich poszufladkowanie,
zaproponowanie hipotezy wyjaśniającej takie czy inne zjawiska,
i pozwalające przewidywać jeszcze nieznane. Bez tej roboty nauka
zamienia się w bezużyteczną opisologię.
Psychologia zajmuje się obiektami (na razie) najbardziej złożonymi
we Wszechświecie. To nie znaczy, że akurat tutaj należy zrezygnować
z zasady uogólniania czy modelowania rzeczywistości. Jednak wiele
osób to razi. Może dla wielu w naszych umysłach kryje się Tajemnica,
i wszelkie próby "dobierania" się do tej Tajemnicy to jakiś rodzaj
profanacji. Inni być może twierdzą, że nasze umysły są tak skomplikowane,
że wszelkie próby zrozumienia, jak one działają, są z góry skazane
na niepowodzenie. Są bezsensowne i bezowocne. Jeszcze inni uważają,
że nasze życie jest po prostu nadzwyczaj skomplikowane, toczą się
nasze losy po jedynych i wyjątkowych torach, nie ma dwóch identycznych
sytuacji - zatem każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie.
Tutaj mogę przytoczyć zdanie jednej pani psycholog pracującej
w Poradni Rodzinnej w Warszawie: "Przychodzi do nas pacjent
z wyjątkową, unikalną i skomplikowaną historią. A ja się w duchu
uśmiecham i widzę podobny przypadek w szufladce piątej
w trzecim rządku".
Czy w takim razie twoje sformułowanie dotyczące "ostrożności" w
stosowaniu ogólnych zasad to tylko taka figura retoryczna - czy może
coś się w tym kryje głębszego? Na przykład to, że jednym z praktycznych
zastosowań psychologii jest pomaganie ludziom czy ich leczenie, dlatego
niepoprawne czy nieuprawnione uogólnienie może zrobić dużo szkody?
Ja nie mam zamiaru leczyć ludzi. Staram się być ostrożny, na ile jestem
w stanie. Z drugiej strony forum 'psp' jest jak najbardziej publiczne,
każdy, kto tu zagląda, powinien liczyć się z różnymi, nawet najdziwniejszymi
wypowiedziami. Zatem pozwolę sobie raz na jakiś czas coś tam sobie
chlapnąć.
Nie mam osobiście najmniejszych oporów ani kompleksów w wymyślaniu
dowolnych teorii, w dowolnym zakresie. Zastanawiało mnie kiedyś
zachowanie jednej dziewczyny. Było oczywiście niezrozumiałe. Pierwsza
hipoteza: dziewczyny są głupie, a ona w szczególności. Po głębszym
namyśle doszedłem do wniosku, że niekoniecznie. Po dłuższym czasie
i pokomplikowaniu tego pierwszego uogólnienia wyszło na to, że
zachowywała się całkiem rozsądnie, oczywiście w swoim własnym,
dobrze pojętym interesie. Po jakimś czasie poznałem inną dziewczynę,
która jednak postępowała inaczej. Znów trzeba było zmodyfikować
Teorię Działania Dziewczyny. Poznawałem innych ludzi, sporo czytałem,
teoria kilka razy musiała być zmodyfikowana, aby uwzględnić nowe,
nieznane mi wcześniej zjawiska. Sądzisz, że taki proces nie ma końca?
Że nigdy nie powstanie kompletna i zupełna teoria? Bo ja mam w tym
względzie inne zdanie. (Ani się obejrzeliśmy, powiedział 90-letni
naukowiec, a już mamy piękną teorię, która wyjaśnia zasadę działania
wszystkich dziewczyn z całego świata - pomijając najbardziej
pokręcony i wyjątkowy przypadek mojej własnej żony).
Tak sobie grzebnąłem ostatnio w archiwum grupy i zauważyłem, że
lubisz psuć zabawę ludziom, którzy wymyślają jakieś ogólne teorie.
Co oni z jakąś zasadą, to Ty im kontrprzykładem, który nie pasuje
do tej zasady. A ja i tak się będę bawił. Zapraszam więc do psucia.
Niedługo napiszę coś nowego.
--
Sławek
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|