Data: 2002-12-06 10:48:17
Temat: Re: Efekt placebo.
Od: "Ugór" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <b...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:2...@n...onet.pl...
> W październiku 1998 r. w dzienniku New York Times ukazał się ciekawy tekst
> Sandry Blakeslee.
> Poniższy tekst jest oparty na tym artykule.
>
> Wielu lekarzy zna anegdotyczną historię pana Wrighta, który był ciężko
chory na
> raka.
> W roku 1957 był w takim stanie, że długość jego życia liczono w dniach.
> Gdy przyjęto go do szpitala w Long Beach w Kaliforni z guzem wielkości
> pomarańczy usłyszał, że odkryto surowicę (Krebiozen), która wydawała się
być
> skuteczna w walce z rakiem.
> Wright błagał swego lekarza, aby mu ją podano.
> Lekarz, po długich namowach, zgodził się w końcu i w piątek po południu
dano
> pacjentowi zastrzyk.
> W poniedziałek zdumiony lekarz nie znalazł pacjenta na łożu śmierci, lecz
> całkiem odmienionego, żartującego z pielęgniarkami.
> Guz "stopniał jak kula śnieżna na gorącym piecu" - opisywał później
lekarz.
> Dwa miesiące później Wright przeczytał w piśmie medycznym artykuł, w
którym o
> Krebiozenie wypowiadano się bardzo niepochlebnie.
> Od tego momentu rozpoczął się nawrót choroby.
> "Nie wierz w to, co przeczytałeś" - starał się tłumaczyć lekarz.
> Aby podtrzymać wiarę pacjenta dał mu zastrzyk ze specyfikiem, który miał
> być "udoskonaloną, i o podwójnej sile działania", wersją leku.
> W rzeczywistości był to obojętny płyn - jednak guz powtórnie zmalał.
> Wright cieszył się zdrowiem przez następne dwa miesiące, aż do momentu,
gdy
> powtórnie przeczytał artykuł, w którym napisano, że Krebiozen jest
> bezwartościowy.
> Zmarł po dwóch dniach.
> Lekarze znający tę historię lekceważyli ją, jako jeszcze jedną dziwną i
> niewytłumaczoną opowieść.
i morał - Bóg musi być optymistą!!! :)
Ugór
|