Data: 2006-08-20 15:30:59
Temat: Re: Egzaltowana kobieta
Od: Quasi <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Immon napisał(a):
>> Nic
>> nie dziala na dzieciaka silniej niz presja rowiesnikow. "Zapomnial wol
>> jak cieleciem byl"?
> Dla mnie źródłem podstawowych norm społecznych byli rodzice,
Pierwszym, nie koniecznie oznacza niezbednym. Takie "podstawowe normy
spoleczne" to niemal "leza na ulicy" i nie ma zadnego problemu, by sie o
nich dowiedziec z rodzicami czy bez nich...
> a uleganie
> presji nie oznacza jeszcze zmiany systemu wartości.
Zalezy na jakim poziomie. Zreszta, tak podstawowe normy spoleczne jak
stronienie od ludozerstwa czy swiadomosc rygoru prawnego nie sa chyba w
przypadku Piotrusia zagrozone. To co jest "zagrozone" to powieszchowny
folklor (bycie/niebycie "meska pizda") na ksztaltowanie ktorego
srodowisko okolo-rowiesnicze ma wrecz monopol, ktory rodzi sie juz w
przedszkolu (nie zaznales w przedszkolu "buntu" przeciwko rodzicom
ubierajacych swych syneczkow w rozowe koszulki czy rajstopki/kalesonki?).
Poki dzieciak jest "larwa", jest jeszcze - z przyczyn biologicznych -
bardzo podatny na autorytet rodzica. Poczekaj co sie bedzie dzialo, gdy
"larwa" zacznie przeobrazac sie w postac dorosla... Hegemonia autorytetu
rodzica jest *przejsciowa*.
Wiecej o tym jest zdaje sie u Dawkinsa tutaj:
[ http://www.wiw.pl/biblioteka/rozplatanie_dawkins/01.
asp ].
>> Aha, pominalem najwazniejsze: o rzekomej totalitarnej kontroli i
>> spaczonym charakterze Piotrusia to wiemy tylko z anegdotycznych relacji
>> wujaszka, ktory sam chyba za rowno pod sufitem to nie ma...
> Szybko oceniasz...
Nie oceniam. To skrot myslowy tyczacy sie podejscia drogiego wojaszka do
sprawy, ktorym tu tak epatuje (kult "luzackiego lobuzerstwa",
uprzedzenia wobec szwagierki, pogarda wobe jej meza...).
>>> Nie on pierwszy ma przes*ane dzieciństwo.
>> I nie po nim pierwszym - zapewne - splynie to jak po kwaczu...
> A dzieciństwo samo w sobie jest mniej ważne od reszty życia? Dziecko nie
> jest jeszcze "pełnowartościowym" człowiekiem i może cierpieć?
To juz zupelnie inna kwestia, na inna dyskusje. Kwestia uprawnien
rodzicielskich.
>> Nie przeceniajcie roli rodzicielskiego wychowania.
> Ty zaś wyraźnie niedoceniasz.
Nie wiesz tego - jeszcze sie na temat roli i mechanizmow wychowania nie
wypowiadalem.
Zreszta, onus probandi jest po stronie wychowaniofilow...
>>> Chłopak im starszy tym
>>> bardziej potrzebuje męskiego autorytetu.
>> Taki mit funkcjonuje napewno. Ile w nim prawdy?
> Żaden mit. Nawet nasz Starowicz kiedyś o tym pisał np. w
> http://kobiety-kobietom.com/queer/art.php?art=246
=8-O Wybacz, ale to farsa... Nonszalancko rzucone czcze spekulacje
dyzurnego "autoryteru" prasy brukowo-kolorowej. W takiej postaci nie
warte komentarza.
Na temat determinacji homoseksualizmu jest wiele powazniejszych zrodel.
>> Hmmm... mi "meski autorytet" (cokolwiek ow przedziwny konstrukt
>> pojeciowy oznacza) byl potrzebny jak dodatkowa dziura w dupie. A badania
>> nie stwierdzily zadnych odchylow u dzieci wychowanych np. przez pary
>> lesbijskie.
> Masz jakiś link do tych badań?
Jasne, ze mam. Ale juz tyle razy je rzucalem, ze myslalem ze juz
widziales. No coz, widocznie paru moich zaognionych dyskusji jeszcze nie
przejrzales ;-)
[ http://www.apa.org/pi/lgbc/policy/parentschildren.pd
f ]
[ http://www.apa.org/pi/parent.html ]
>> O kulturach, w ktorych ojcowie w ogole nie przykladaja palca
>> do wychowania dzieci nie wspominajac...
> Mogą nie przykładać a jednak stanowić wzorzec.
Oczywiscie, ze stanowia. Tylko taki "wzorzec" - archetyp najbardziej
kozackiego faceta - nie musi byc wcale dostepny jako ojciec.
(...)
pozdrawiam
Quasi
--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky
|