Data: 2010-11-06 21:53:28
Temat: Re: Eksperyment "Kluzik-Rostkowska"
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea wrote:
> W dniu 2010-11-06 21:19, vonBraun pisze:
>
>> Fascynująca uwaga.
>
>
> Fascynująca mogłaby być, gdyby była prawdziwa. Sprawdziłeś to chociaż?
Nie ponieważ dokładnie opisuje moje doświadczenia ze słuchania semantyki
kobiet opisujących stroje innych pań. Używanie pojęcia "głęboki dekolt"
zamiast czegoś w rodzaju "niemal odsłonięty biust" jest raczej składową
ich kultury. Faceci - jeśli już mówią - to powiedzą bardziej wprost o co
chodzi.
>
>> Jednak, czy gdybyś był kobietą, starałbyś się aby ten fakt "dotarł" do
>> męskiej świadomości? Czy też starałbyś się, aby twój wpływ na samca
>> pozostawał poza jego racjonalnym myśleniem?
>
>
> Dodaj - gdybyś był kobietą starającą się o samca, a nie kobietą będącą w
> pracy.
>
> Na pożywkę mogę Ci podać jeden epizod do Twojej profesjonalnej oceny.
> Ostatnio idąc na "pracowe" spotkanie w cztery oczy, chciałam założyć
> nową białą bluzkę (i nic więcej na górę poza kurtką, bo ciepło było).
> Kupując ją, nie zwróciłam uwagi, że jest cholernie prześwitująca i widać
> przez nią stanik niemal ze szczegółami. Zrezygnowałam z niej w końcu,
> nie założyłam, bo uznałam, że będę wyglądać zbyt nachalnie. Czy jesteś
> gotów na tej podstawie wysnuć wniosek, że nie jestem pogodzona ze swoją
> kobiecością?
Nie nie uważam ze rezygnacja z bluzki oznacza każdorazowo
"niepogodzenie". Niemniej - motyw sprawowania kontroli nad samcami jest
bardzo silny. Pamiętasz jak opisywałas jakiś czas temu swój obnizony do
stówy mandat?
Jak rozwiązać więc taką sytuację? Uważam, że kobieta dobrze wiedząca o
co w tym wszystkim chodzi, załozyłaby taki strój, który w jej ocenie
stanowiłby kompromis pomiedzy chęcią oddziałania na osobnika płci
przeciwnej z jednej strony i chęcią ukrycia tego faktu z drugiej.
Jak pisałem - to co uświadomione przestaje działać. Jeśli więc w końcu
coś założyłaś - bo w napisałaś jedynie, że zrezygnowałaś z bluzki [;-)]
to założyłaś zapewne strój gwarantujący jedno i drugie.
Inny ubiór oznaczałby cel przekazania "do świadomości" mężczyzny
zupełnie innego komunikatu. Rozumiem, że akurat nie miałaś takich celów.
Rostkowska nawiasem, na większości znanych mi zdjęć, długo przeginała w
stronę całkowicie likwidującą jakiekolwiek - także podświadome -
'skojarzenia' dotyczące jej kobiecości.
>
>> Zauważ jak wiele rozmów
>> kobiet dotyczy sprawowania kontroli (w istocie seksualnej) nad swoimi
>> samcami. Pamiętasz opowieśc XsElki o grzybie, który jej mąż zwoził dla
>> niej rowerem z jakieś góry o 5 rano? Pamiętasz te westchnienia zazdrości?
>
>
> Chyba odrobinę przesadzasz z tymi westchnieniami.
Ani trochę.
>> A mniejszy, czy bardziej ukryty biust rywalki to większa szansa na
>> przetrwanie własnych genów.
>
>
> Hm, dość żtp. mało wysublimowana ocena intencji dyskutantek.
To perspektywa psychologii ewolucyjnej - wydaje mi się, ze warto ją
także przywołać w tej dyskusji, bo wyznacza cos co nazwałbym
"podstawami", na których budujemy wszystko inne.
> Mam Ci wysłać zdjęcie mojego biustu?
> ;)
Wolałbym obraz bardziej kompletny ;-), biust jest tylko składową pewnej
wizualnej kompozycji, ale może spytaj PD jeszcze...
Zresztą zauważ, że gdy patrzy sie na to okiem psychologii ewolucyjnej to
angażując się "przeciw" obnażaniu biustu przez Rostkowską [;-)] może w
istocie dajesz wyraz swojej kobiecości. Kobiety "stłumione" czy słabo
obdarzone przez naturę bałyby się chyba zabierać tu głos, albo
zaangażowałyby jakieś silne negatywne emocje - poczytałbym jakieś uwagi
odwołujące się do barmanek i prostytutek na przykład.
pozdrawiam
vonBraun
|