Data: 2010-11-09 00:38:36
Temat: Re: Eksperyment "Kluzik-Rostkowska"
Od: Aicha <b...@t...ja>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2010-11-09 01:19, vonBraun pisze:
>>> Mnie jawi się tu teraz jakaś mroczna wizja kobiety-modliszki, która dla
>>> swego męża jest atrakcyjna do momentu uzyskania od niego puli genów, po
>>> czym rezygnuje z zewnętrznych przejawów kobiecości, zalotności, traci
>>> tzw. potrzeby(no bo seks nieprokreacyjny to strata czasu) itd...
>>
>>
>> Ależ to jest ewolucyjnie uzasadnione ;)
>>
>> "O ile są rozmaite powody, dla których - z darwinowskiego punktu
>> widzenia - utrzymywanie stosunków płciowych z więcej niż jednym
>> mężczyzna miałoby dla kobiety sens (na przykład pierwszy partner
>> okazał się bezpłodny), o tyle od pewnego momentu uprawianie seksu
>> przestaje być warte zachodu. Lepiej odpocząć albo zdobyć coś do
>> jedzenia. Dla mężczyzny taki moment nigdy nie nadchodzi, chyba że dany
>> osobnik jest już naprawdę zmęczony. Każda następna partnerka to nowa
>> szansa przekazania kolejnemu pokoleniu swoich genów. W darwinowskim
>> rozrachunku jest to perspektywa o wiele cenniejsza niż drzemka lub
>> posiłek. Psychologowie ewolucyjni Martin Daly i Margo Wilson
>> podsumowali to zwięźle: samiec >zawsze może lepiej się spisać<. Samica
>> też może lepiej się spisać, ale w jej wypadku wchodzi w grę jakość, a
>> nie ilość. Urodzenie dziecka łączy się z ogromnym zaangażowaniem
>> energii i czasu. [...] Dla kobiety ma sens (w darwinowskim pojęciu)
>> przemyślany wybór partnera, który pomoże jej skonstruować maszynę do
>> przenoszenia genów"
>> (Moralne zwierzę)
>>
>
> I te same kobiety potem potępiają Marcinkiewicza...
> Hipokryzja ;-))
Ale niezależnie od tego, czy żona drzemie czy uprawia seks, i tak będzie
_następna partnerka_ :)
--
Pozdrawiam - Aicha
|