Data: 2010-11-09 00:19:19
Temat: Re: Eksperyment "Kluzik-Rostkowska"
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Aicha wrote:
> W dniu 2010-11-08 23:18, vonBraun pisze:
>
>> Mnie jawi się tu teraz jakaś mroczna wizja kobiety-modliszki, która dla
>> swego męża jest atrakcyjna do momentu uzyskania od niego puli genów, po
>> czym rezygnuje z zewnętrznych przejawów kobiecości, zalotności, traci
>> tzw. potrzeby(no bo seks nieprokreacyjny to strata czasu) itd...
>
>
> Ależ to jest ewolucyjnie uzasadnione ;)
>
> "O ile są rozmaite powody, dla których - z darwinowskiego punktu
> widzenia - utrzymywanie stosunków płciowych z więcej niż jednym
> mężczyzna miałoby dla kobiety sens (na przykład pierwszy partner okazał
> się bezpłodny), o tyle od pewnego momentu uprawianie seksu przestaje być
> warte zachodu. Lepiej odpocząć albo zdobyć coś do jedzenia. Dla
> mężczyzny taki moment nigdy nie nadchodzi, chyba że dany osobnik jest
> już naprawdę zmęczony. Każda następna partnerka to nowa szansa
> przekazania kolejnemu pokoleniu swoich genów. W darwinowskim rozrachunku
> jest to perspektywa o wiele cenniejsza niż drzemka lub posiłek.
> Psychologowie ewolucyjni Martin Daly i Margo Wilson podsumowali to
> zwięźle: samiec >zawsze może lepiej się spisać<. Samica też może lepiej
> się spisać, ale w jej wypadku wchodzi w grę jakość, a nie ilość.
> Urodzenie dziecka łączy się z ogromnym zaangażowaniem energii i czasu.
> [...] Dla kobiety ma sens (w darwinowskim pojęciu) przemyślany wybór
> partnera, który pomoże jej skonstruować maszynę do przenoszenia genów"
> (Moralne zwierzę)
>
I te same kobiety potem potępiają Marcinkiewicza...
Hipokryzja ;-))
vB
|