Data: 2006-01-10 08:57:51
Temat: Re: Elastyczne wezyki do wody
Od: "Czapla" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Pomysł genialny w swojej prostocie :)
> Duży plus ode mnie!
Dzięki! Pokażę to żonie. Może wreszcie uwierzy, że nie jestem jeszcze taki do
niczego :).
To było tak: "będąc młodym studentem" odziedziczyłem chałupę w starej
kamienicy. Czasy były zgrzebne, więc głównie się tam piło, choć nie tylko. Po
którejś z imprez przestała lecieć woda do spłuczki (stara żeliwna Niagara,
połączona na twardo - za pomocą kilku kolanek nyplowych - z rurą wychodzącą ze
ściany). W zasadzie przez pół roku nikomu to nie przeszkadzało, biegało się po
prostu z wiaderkiem, ale w końcu się zdenerwowałem i wezwałem spółdzielczego
hudraulika. Wiem że to dzisiaj niewiarygodne, ale w owych czasach hydraulik
zarabiał ze trzy razy więcej niż profesor Uniwersytetu i było to w Polsce a nie
we Francji. Po tygodniu przylazł jakiś menel, stuknął kluczem w te kolanka i
mówi "20 tysiaków" - to była wtedy mniej więcej miesięczna pensja nauczyciela,
flaszka wódki kosztowała jakieś 600 zł. Pogoniłem dziada i wziąłem się za
rozkręcanie tych kolanek. Jak już odkręciłem wszystkie włącznie z zaworem,
została tylko stercząca ze ściany rura, cała zardzewiała w środku. Złapałem
śrubokręt, zacząłem kręcić, następnie pomogłem młotkiem i ...wtedy się zaczęło!
Najpierw dostałem w czoło śrubokrętem, potem cała rdza i kamień poleciały w
twarz no i nastąpił zimny prysznic. Próby zatkania były skazane na
niepowodzenie - ciśnienie olbrzymie, rura pod sufitem a mieszkanie wysokie. Do
tego była 23 w nocy i ja sam biedaczek w mieszkaniu. Zanim znalazłbym klucz do
piwnicy i zawory odcinające (z których połowa i tak nie trzymała) zalałbym ze 2
mieszkania. Wtedy nastąpił ten przebłysk geniuszu z tą rurą od odkurzacza.
Pozdrawiam
Czapla
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|