Data: 2003-08-20 10:33:15
Temat: Re: Emocje...
Od: "zwykly_facet" <z...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Paweł Niezbecki" <t...@p...neostrada.pl> napisał w
wiadomości news:bhvbf6$jq$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Przyszło mi właśnie do głowy, że skuteczny mógłby być sygnał na chwilę
> angażujący całą uwagę takiej nakręcającej się osoby - jakieś zaskakujące
> działanie, łamiące logikę sytuacji.
Hm, wiem o czym piszesz i to wcale nie jest takie glupie - nawet cos takiego
zastosowalem w pewnej okreslonej sytuacji, ale juz po fakcie, a wlasciwie
przed faktem, do ktorego nie dopuscilem. Jednak dzialanie, ktore podjalem -
jakby na ostateczne potwierdzenie bezsensownosci planowanego dzialania tej
osoby - wywolalo zaskakujaca, ale prawidlowa reakcje. Po prostu zrobilem
prawie to samo, co ta osoba planowala, ale na mniejsza skale i w
delikatniejszy sposob, a wiec odwrocilem sytuacje, przez co ten ktos ocenial
"moje" postepowanie, a przez to mogl wyciagnac wnioski odnosnie tego, co sam
planowal zrobic... :)) Jednak nie zawsze tak sie da, a poza tym takie
dzialania czesto bywaja impulsywne i zanim zdazymy zareagowac lub
powstrzymac, czy tym bardziej wplynac na kogos takiego, moze byc juz za
pozno. A jesli chodzi o nas samych? To juz zupelnie inna - imho gorsza -
sprawa. Wielu ludzi w afekcie potrafi nawet zabic... U innych latwiej, ale
jak u SAMYCH SIEBIE dostrzegac zawczasu takie stany i dlaczego bywaja one az
tak silne i czasem niekontrolowalne?
> Aha, a te "dziwne rzeczy", które przy niej robi, to co konkretnie?
Konkretna sytuacje, ktora mam na mysli (bo faktycznie tak jest) za chwile
opisze, ale uprzednio zaznaczam, ze w tym akurat watku ma to sluzyc jedynie
za przyklad, obrazujacy skale problemu, a caly temat chcialbym potraktowac
nieco szerzej i w odniesieniu rowniez do nas samych, a wiec takze wlasnej
samokontroli, a wlasciwie chcialbym, zeby zostal on tak potraktowany przez
innych UGD... ;))
W opisanym przypadku chodzi o to, ze dorosly, 23-letni facet, ktory zawsze
bardzo szanuje swoj samochod, ze wzgledu na koszty przede wszystkim, a na
codzien jest bardzo zrownowazony, spokojny i odpowiedzialny, w towarzystwie
pewnej osoby i po dwoch piwach byl zdolny wariowac tym samochodem po
parkingu przed dyskoteka. Akurat bylem kierowca tego goscia i widzialem, co
robi - a ze jego auto, to on mial przy sobie kluczyki i nigdy bym sie nie
spodziewal, ze bylby do tego zdolny. Prawie nawywijal, przytarl podwoziem o
skarpe i niby dotarlo, ale po innej (ostatniej) imprezie i juz w drodze
powrotnej pzy pierwszym postoju (na pustym przystanku autobusowym) probowal
zabrac mi kluczyki, bo "przeciez nikogo nie ma" i chcial sobie powariowac -
po 3-4 piwach. Tez zreszta w towarzystwie tej osobki i nie tylko. Dotarl moj
argument o oponach, przegubach itd.;p Co prawda niechetnie, ale przystopowal
(nie byl spity w trupa, ale odbijalo mu), a calkiem dotarlo, gdy przy
ruszaniu ja sam lekko zapiszczalem oponami :) Bardziej jednak mnie
interesuje, co w takim czlowieku powoduje, ze jest lub moze byc zdolny do
takich czynow. Skoro jemu to sie zdarzylo, to teoretycznie moze kazdemu z
nas, gdy nam na czyms bardzo zalezy, gdy ulegamy emocjom, itd. a ja caly
czas nie rozumiem, skad to sie w nas bierze...? Jakie to czynniki lub
procesy wplywaja w taki wlasnie sposob na czlowieka, co za tym stoi i jak
nad tym panowac???
Pozdrawiam,
Darek.
|