Data: 2012-02-24 11:23:37
Temat: Re: Globalne ocieplenie
Od: zażółcony <r...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-02-24 11:19, olo pisze:
> Użytkownik "zażółcony" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:ji7ln4$the$...@n...task.gda.pl...
>>
>> Za to ekonomiści myślący, jak rozwiązać problem bezrobocia i pobudzić
>> wzrost gospodarczy, czyli co upchnąć w czynnik G ( PKB = C + I + G +
>> ...), zapewne przyklasnęli by takim wnioskom:
>>
> No dzieje się tak że zaprzęga się naukę do tworzenia medialnych
> straszaków, na których wiele firm się obławia.
> Z tego co pamiętam z ostatnich lat to:
> BSE
> Problem milenijny
> Ptasia grypa
> Grypa NH coś tam
> Kiedy rzeczywiste problemy głodu, setek milionów zapadających na malarię
> i miliony jej ofiar rocznie nie dają pola do zarobku to o nich cicho.
>
>> Musimy uruchomić potężny projekt "Lód 2050", w ramach którego
>> cały lód z Antarktyki należy buldożerami zepchnąć do oceanu.
>> Dzięki temu jak w przyszłości stopnieje, to nie podniesie
>> poziomu oceanów.
> Tutaj jest słaby punkt chyba, w momencie spychania może podnieść.
Serio ?
:)
>> Wyobrażasz sobie, jakby taki projekt napędził gospodarkę ? :)))
> Na razie wystartowała giełda limitów emisji CO2.
> Wydaje mi się że ilość/koszt kolejnych przedsięwzięć będzie zależała od
> koniunktury gospodarczej. Więc póki co nie zanosi się na gwałtowne
> ożywienie.
No cóż ... Ja tam prawdę mówiąc, dostrzegając idiotyzm literalnego
czepiania się CO2, szczegónie w odniesieniu do Polski, kiedy
jednocześnie USA i Chiny mają to w dupie, widzę jednak w tym jakieś
zalążki pro-ekologicznego myślenia na przyszłość, przez tłum ludzki
przebija się (koszmarnie wykoślawiona, ale ...) jakaś refleksja,
że niszczenie środowiska i niezbilansowana eksploatacja zasobów
jest również formą zadłużania w przyszłości - tak samo, jak dług
publiczny. To zrzucanie problemów i kosztów ich rozwiązywania na
przyszłe pokolenia. Refleksji, że ekstrapolacja naszego modelu
życia w przyszłość daje katastrofę, tak, czy inaczej. Że coś się
musi zmienić, a nie zmieni się samo, tylko trzeba coś wymyślić,
zrobić.
Z CO2 jest trochę jak z modelem rodziny. Oparcie się na modelu
rodzić więcej niż umierać, czy zużywać więcej tlenu, niż
oddawać daje nawet w długich perspektywach ciągły rozwój.
Ale potem okazuje się, że jest to model szarańczy - świetnie
się rozwija, póki może konsumować, to co było wcześniej
gromadzone przez bardzo długi okres czasu. Pytanie: czy trzeba
się odbić o ścianę - jak Chiny czy Indie, czy może da się
łagodniej wyhamować daleko przed nią ? W całym tym zamieszaniu
wokół CO2 itp widzę właśnie ten generalny pozytyw - próbę
hamowania przed zderzeniem przed ścianą.
Mi się marzy takie połączenie gospodarki konsumpcyjnej
z ekologią: produkcja i konsumpcja oparte o materiały nietrwałe,
'autoresorbowalne'. Skoro i tak nauczyliśmy się wyrzucać kurtkę
czasem nawet po ledwie jednym roku użytkowania - produkujmy
i kupujmy taką kurtkę, która po dwóch latach sama się rozłoży,
jak liście z drzew. Jak chcemy mieć coś trwalszego - bierzmy
odpowiedzialność za to, że rzeczywiście tego potrzebujemy
i ponosimy natychmiast koszty utylizacji, jeśli się okaże,
że jednak nie.
Pewnie kiedyś do tego dojdziemy.
Ale po drodze widzę silny wzrost nacjonalizmów
na południu Europy i hekatombę, kiedy rozpoczną
się masowe migracje ludności, a granice okażą się
od strony północy szczelnie zamknięte.
My tu sobie w Polsce będziemy jeść cytrusy, a kilkaset kilometrów
na południe ludzie będą umierać na drutach, z głodu, pragnienia,
chorób. W sumie nic nowego. Karuzela obok muru getta
nie przestaje się kręcić.
|