Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta_onet)@tutaj.nic>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: I co ja mam o tym myśleć?
Date: Mon, 7 Feb 2005 02:55:34 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 126
Sender: s...@p...onet.pl@cpe49.neoplus.adsl.tpnet.pl
Message-ID: <cu6hqj$q3r$1@news.onet.pl>
References: <2...@n...onet.pl> <cu4l3r$lck$1@news.onet.pl>
<cu50hh$6ne$1@news.onet.pl> <cu5140$5g7$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: cpe49.neoplus.adsl.tpnet.pl
X-Trace: news.onet.pl 1107741331 26747 83.31.210.49 (7 Feb 2005 01:55:31 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 7 Feb 2005 01:55:31 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.2527
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.2527
X-RFC2646: Format=Flowed; Response
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:305795
Ukryj nagłówki
"Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cu5140$5g7$1@news.onet.pl...
> Tak, Misiu pisiu - tylko że ja mówiłem to w kontekście internetowych kontaktów :)
> Wejdź sobie na jakiegoś czata i popróbuj co jest bardziej skuteczne :)
Niemal zawsze piszesz sensownie, ale tym razem
niekoniecznie. ;-) Uważam, że praktycznie w każdym
kontekście jest to bardzo skuteczna metoda, musi się
tylko pojawić wcześniej jakikolwiek punkt zaczepienia.
Kiedyś wymyśliłem sobie taki model, który zachwycił
mnie swoją prostotą, a jednocześnie poraził głębią
odniesień do rzeczywistości. ;-) Wyobraź(my) sobie
związek dwojga osób jako dwie kulki połączone
sprężynką. Zacznijmy od sytuacji spoczynkowej:
sprężynka na luzie, kulki są w jakiejś tam odległości od
siebie. Co poczuje jedna kulka, gdy druga zechce się
do niej zbliżyć? SIŁĘ ODPYCHAJĄCĄ. Co poczuje
ta sama kulka, gdy druga zechce się oddalić? SIŁĘ
PRZYCIĄGAJĄCĄ. Jak wygląda sytuacja, gdy
jedna z kulek udaje, że nie interesuje się drugą,
posuwając (za przeproszeniem) swoją upatrzoną
trajektorią? Ta druga zaczyna - jak głupia - latać
dookoła pierwszej. Im bardziej lata, tym bardziej
czuje siłę działania sprężynki.
"To naprawdę działa!" - jak raz powiedział (przy
całkiem innej okazji) niejaki Kis Smis, który skądinąd
nie lubi mechanizmów. Całkiem skutecznie można
model "kulki-sprężynka (c)" podstawić do sąsiedniego
wątku ("W zwiazku ?"), zaczynającym się od jakże
odkrywczej myśli: "W kazdym zwiazku pelna wladze
ma ta strona, ktorej mniej zalezy na jego zachowaniu."
Albo w wątku "Czy można odzyskać miłość kobiety
(bardzo długie i pewnie nudne)", w którym Tomek
i MAX wymieniają swoje doświadczenia o wyznawaniu
miłości:
>> niedziała :/ jak jej to szczerze mówie : że Ją kocham to Ona mówi : ale teraz to
już niema znaczenia...
>
> ja tez raz tak powiedzilem dziewczynie to odpowiedziala
> ze nie chce mnie wiecej znac , zebym nie pisal i niedzwonil
> wiecej.
Gdyby chłopaki znali teorię "kulki-sprężynka (c)"
(w skrócie: "k-s (c)"), mogliby przewidzieć sobie zawczasu
potencjalne skutki swoich gorących deklaracji. Niestety,
nie znali - i spowodowali efekt odwrotny do zamierzonego.
Przedwczesne wyznania miłosne, ujawnianie nadmiernego
zaangażowania czy uzależnienia to nic innego tylko
napinanie (ściskanie) sprężynki. Na kogoś, kto akurat jest
mało zainteresowany działa to wyjątkowo odpychająco.
Całkiem dobrze schemat "k-s (c)" sprawdza się w związkach
początkujących, jak i tych na pozór dojrzałych i stabilnych.
Co się na przykład dzieje z jednym z małżonków, gdy ten
drugi zaczyna się "oddalać" i chrzani coś w stylu: "Potrzebuję
samotności, potrzebuję czasu, aby pewne sprawy przemyśleć"?
W pierwszym momencie ten pierwszy czuje siłę ciągnącą go
do tego drugiego (sprężyna się rozciąga). Skutkiem tego
rozpoczyna działania, które najczęściej są kompletnie chybione.
Staje się namolny, zdenerwowany i denerwujący, usiłuje
coś tam wyjaśnić czy zrozumieć ("Co się dzieje z naszym
związkiem?"), pojawia się zazdrość (najczęściej uzasadniona),
próby kontrolowania lub szpiegowania - jednym słowem
osaczanie na całego. Druga strona odczuwa coraz bardziej
nieznośny nacisk sprężyny, a jedyną ulgę może przynieść
pogłębienie się początkowego oddalenia - aż do finalnego
wystrzelenia jak z procy do innego układu kulkowo-
-sprężynkowego.
Tymczasem ktoś bardzo doświadczony, który teorię
i praktykę "k-s (c)" ma w małym palcu, w niepokojącej
go sytuacji postępuje dokładnie odwronie. Gdy druga
strona odstępuje o krok, sam pozostaje niewzruszony
w miejscu, a jeszcze lepiej robi, gdy odstępuje o pół
kroku. Gdy partner domaga się więcej przestrzeni czy
wolności, ten pierwszy wspaniałomyślnie na to przystaje,
a nawet drzwi klatki otwiera jeszcze bardziej. Trzyma
fason - jest spokojny, pewny siebie, pobłażliwy. Robi
wrażenie życzliwie zainteresowanego, lecz w żadnym
wypadku nie uzależnionego.
Niektórym łatwiej coś takiego zagrać, innym trudniej.
Na pewno pomaga coś, co określa się jednym słowem:
duma. Pomaga również mocno ugruntowane poczucie
własnej wartości, zdolności aktorskie oraz ten... no...
indiański chów. O ile oczywiście uzna(my), że gra jest
warta świeczki.
Ech, długo mógłbym tak ględzić na temat teorii "k-s (c)",
wyszukując na jej poparcie i rozwinięcie tysiące wątków
z dziejów PSP oraz listów do "Filipinki". Wracając jeszcze
na chwilę do początku - czyli metody podrywu na brak
podrywu - to oczywiście działa, ale nie tak skutecznie,
jak bardziej urozmaicone strategie, w rodzaju naprzemiennie
okazywanego zainteresowania i kompletnej obojętności
lub wycofania. Odpowiednia amplituda bodźców oraz
częstotliwość ich powtarzania potrafi szybko rozbujać
namiętność w obiekcie poddawanym tym manipulacjom.
Niektórym - lekko zwichrowanym psychicznie osobnikom -
- nieświadomie taka strategia sama wychodzi. Chodzi m. in.
o tych, co to nie cierpią samotności, ale boją się bliskości
("chce sie, ale boje sie").
Pora na podsumowanie wywodów. Należy jeść dużo
owoców i warzyw.
I jeszcze coś. Według mojej orientacji w jednym na mniej
więcej pięć do dziesięciu związków partnerom nie jest
JUŻ potrzebna (i JUŻ nigdy nie będzie) teoria i praktyka
"k-s (c)". To są naprawdę szczęśliwe i trwałe związki,
w których sielankę z rzadka zakłócają głośne krzyki, trzask
rozbijanych talerzy i walenie pięścią w stół. W końcu
nie samą miłością (choćby idealną) żyją ludzie.
--
Sławek
P.S. Nie nazywaj mnie Misiem pisiem, bo to jest zła pisownia.
W oryginale było: Misiu-pysiu.
|