Data: 2009-03-28 23:12:22
Temat: Re: I znowu o XL,ten artykuł jest lepszy.
Od: glob <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
glob napisał(a):
> michał napisał(a):
> > U�ytkownik "glob" :
> >
> > ...
> > >> Je�li rodzic lub profesor czy ktokolwiek "namaszczony" jak��
> > >> nominacj� powiedzia�by Ci to, co napisa�e� wy�ej, jako
> > >> wskaz�wk� na drog� - to tak�e nie by�by Twoim autorytetem?
> > >> Nie zas�ugiwa�by na Tw�j zaufanie?
> > >>
> > >> Papka naukowa mo�e by� nic nie znacz�c� papk� tylko do
> > >> momentu, kiedy
> > >> nie przekonasz si�, �e to dzia�a w praktyce. Piszesz, �e
> > >> zanim
> > >> zastosujesz "papk�" w �yciu, to j� smakujesz. Czyli
> > >> konfrontujesz z
> > >> czym? Ze swojďż˝ wiedzďż˝? :)
> >
> > >>> I to jest wa�ne,bo jak szanujesz swojego ojca to
> > >>> jesteďż˝ bezkrytyczny,czyli go nie rozumiesz[nie szanujesz]a jak
> > >>> przestaniesz go szanowaďż˝,zobaczysz iďż˝ teďż˝ ma wady i
> > >>> b�dziesz m�g� z nim porozmawia�,jak cz�owiek z
> > >>> cz�owiekiem[zaczniesz go szanowa�,bo rozumie�].Moim
> > >>> zdaniem,ludzie chc� by� rozumiani,a nie szanowani,bo ci�ko
> > >>> jest nosi� str�j autorytetu,gdy si� wie,�e jest si� tyko
> > >>> cz�owiekiem,taki autorytet jest bardzo samotny,je�li ludzie go
> > >>> szanujďż˝ zamiast rozumieďż˝ i musi tďż˝ maskďż˝ nieludzkďż˝
> > >>> dzwigaďż˝.Dlatego dzieci jak dojrzewajďż˝ rozmawiajďż˝ z
> > >>> rodzicami,ale ju� nie slepo z wiar� w nieomylno�� taty czy
> > >>> mamy.Poleca�bym rodzicom nie wymaga� szacunku od swoich
> > >>> dzieci,bo si� skarz� na samotno��.
> >
> > >> Zdeprecjonowa�e� niniejszym jedn� z najwa�niejszych
> > >> motywacji cz�owieka do �ycia w spo�ecze�stwie, a mianowicie
> > >> potrzeb� bycia wa�nym. Je�li nie jeste�my przez nikogo
> > >> szanowani, to czy mo�emy miec dobre relacje z
> > >> kimkolwiek?
> > >> No i gdzie zmie�ci si� w Twojej zaproponowanej postawie
> > >> najwa�niejszy ze �rodk�w porozumienia, jakim jest empatia? Czy
> > >> empatia nie jest sposobem
> > >> na zrozumienie drugiego cz�owieka poprzez w�a�nie szacunek do
> > >> niego?
> >
> > > Jak kto� inny by to napisa�,co ja napisa�em, to bym si� z nim nie
> > > zgodzi� w ca�o�ci,bo posiada�bym inne do�wiadczenia,nie ma
jednakowych
> > > ludzi.
> > > A to drugie ,znowu tekstu nie rozumiesz ,taki uzale�niony jeste� od
> > > papierka i on ma stanowi� twoim zdaniem warto�� cz�owieka?Z papierkami
> > > si� nie dogadasz a z cz�owiekiem tak.Napisane jest
> > > abstrakcyjnie,szacunek to brak szacunku,a brak szacunku to szacunek.To
> > > bardzo proste,szacunek odbiera zdolno�� rozumowania,wi�c i rozumienia
> > > [rodzice-ma�e dzieci].
> >
> > Gdzie� ju� podobne s�ysza�em, �eby nie wmawia�, �e czarne jest
czarne a
> > bia�e �e jest bia�e. Ale to bylo przej�zyczenie, Ty powtarzasz to z
> > uporem. No trudno.
> >
> > > Jak dzieci s� ju� doros�e,widz� wady rodzic�w,bo
> > > pokazali im rzeczy i nauczyli si� du�o,by ten �lepy szacunek
> > > upad�,wi�c widz�c wady rodzic�w otwiera si� mo�liwo��
porozumienia i
> > > zrozumienia,gdy� cz�owiek nie jest �adn� nominacj�,ale zwyk�ym
> > > cz�owiekim z mn�stwem problem�w.
> >
> > Co� w tym jest, co napisa�e�, ale nie zgadzam si� na albo albo. Mo�na
> > mie� szacunek do rodzic�w niezale�nie od r�nic pogl�d�w. Chyba, �e
ktoďż˝
> > uwa�a swoich rodzic�w za g�upoli, poniewa� troch� inaczej my�l� i
inne
> > zagro�enia dla swojego potomka widz� ni� on sam.
> >
> > > Kto pomo�e autorytetowi jak autorytet
> > > to wz�r,wi�c taki cz�owiek jest bardzo samotny i skazany na brak
> > > zrozumienia.Ludzie spe�nieni nie maj� chorych ambicji non stop
> > > odstawiaďż˝ autorytety,robiďż˝ to ludzie w ambicji skrzywdzeni i
> > > niedowarto�ciowani,kt�rym trudno jest pom�c,bo autorytet musia�by
> > > przyzna� si� do tego ,�e jest cz�owiekim.
> >
> > Moim zdaniem sp�yci�e� rol� autorytetu do zjawiska takiej marginalizacji
> > jednostki niezdolnej do empatycznej relacji z odmiennymi ocenami
> > rzeczywisto�ci. Takie zjawisko istnieje, owszem cz�sto, tylko �e wtedy
> > autorytet przestaje byďż˝ po prostu autorytetem.
> > Ja m�wi� o autorytetach, kt�re nie przestaj� by� dla kogo�
autorytetami.
> > Ale wiesz, co Ci powiem? No, ma�o mnie interesuje, jak Ty to widzisz.
> > Forma Twojej argumentacji mi siďż˝ nie podoba.
> >
> > --
> > pozdrawiam
> > michaďż˝
> Jak ci moje argumenty nie pasują to sobie poczytaj autorytety.
>
> za Johnsonem (1994) funkcjonowanie jednostki, która ma trudności z
> odnalezieniem lub uznaniem własnej autonomicznej tożsamości i
> nadmiernie skłonne do określania siebie poprzez to, jaka jest w
> relacji z kimś drugim, zamiast jaka jest naprawdę. Są to osoby podatne
> na konflikt, niekiedy o neurotycznym zabarwieniu, pomiędzy własną
> potrzebą bycia w związku a potrzebą autonomii. Ich tożsamość jest
> "przesiąknięta" drugą osobą. Nie rozwinęła się ona poprzez całościowe
> doświadczenie interakcji
> -------
> http://www.psychologia.edu.pl/index.php?dz=czytelnia
&op=opis&id=28
Rozwój relacji z obiektem jest warunkiem koniecznym rozwoju poczucia
własnej odrębności, niezależności. Pokazują to koncepcje Hartmana
(1950) i Mahler (1975). Problematykę tę podejmują m.in. W.R. Fairbairn
(1954, 1958), P.L. Giovacchini (1972), S. Johnson (1993, 1994), H.
Kohut (1971), M Mahler (1975), J Masterson (1981), A Pollock (1964)
oraz na gruncie polskim A. Czownicka (1993), M. Sokolik (1994), Z.
Sokolik, B. Tryjarska (1994). Teorie relacji z obiektem dokonują
klasyfikacji zaburzeń osobowościowych
|