Data: 2009-03-28 23:55:18
Temat: Re: I znowu o XL,ten artykuł jest lepszy.
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "glob"napisał w wiadomości:
...
>>>> Kto pomo�e autorytetowi jak autorytet
>>>> to wz�r,wi�c taki cz�owiek jest bardzo samotny i skazany na
>>>> brak zrozumienia.Ludzie spe�nieni nie maj� chorych ambicji non
>>>> stop
>>>> odstawiaďż˝ autorytety,robiďż˝ to ludzie w ambicji skrzywdzeni i
>>>> niedowarto�ciowani,kt�rym trudno jest pom�c,bo autorytet
>>>> musia�by przyzna� si� do tego ,�e jest cz�owiekim.
>>> Moim zdaniem sp�yci�e� rol� autorytetu do zjawiska takiej
>>> marginalizacji jednostki niezdolnej do empatycznej relacji z
>>> odmiennymi ocenami
>>> rzeczywisto�ci. Takie zjawisko istnieje, owszem cz�sto, tylko
>>> �e wtedy
>>> autorytet przestaje byďż˝ po prostu autorytetem.
>>> Ja m�wi� o autorytetach, kt�re nie przestaj� by� dla
>>> kogo� autorytetami. Ale wiesz, co Ci powiem? No, ma�o mnie
>>> interesuje, jak Ty to widzisz.
>>> Forma Twojej argumentacji mi siďż˝ nie podoba.
>> Jak ci moje argumenty nie pasują to sobie poczytaj autorytety.
>> za Johnsonem (1994) funkcjonowanie jednostki, która ma trudności z
>> odnalezieniem lub uznaniem własnej autonomicznej tożsamości i
>> nadmiernie skłonne do określania siebie poprzez to, jaka jest w
>> relacji z kimś drugim, zamiast jaka jest naprawdę. Są to osoby
>> podatne na konflikt, niekiedy o neurotycznym zabarwieniu, pomiędzy
>> własną potrzebą bycia w związku a potrzebą autonomii. Ich tożsamość
>> jest "przesiąknięta" drugą osobą. Nie rozwinęła się ona poprzez
>> całościowe doświadczenie interakcji
>> -------
>> http://www.psychologia.edu.pl/index.php?dz=czytelnia
&op=opis&id=28
Mowa tu moim zdaniem o jednym z wielu możliwych skutków relacji między
osobami w związku. Dlaczego więc akurat ten problem mi tu podsuwasz?
Mówiliśmy o autorytetach, które moim zdaniem są niezbędne do zdobywania
naszej wiedzy na każdym poziomie...
> Rozwój relacji z obiektem jest warunkiem koniecznym rozwoju poczucia
> własnej odrębności, niezależności. Pokazują to koncepcje Hartmana
> (1950) i Mahler (1975). Problematykę tę podejmują m.in. W.R. Fairbairn
> (1954, 1958), P.L. Giovacchini (1972), S. Johnson (1993, 1994), H.
> Kohut (1971), M Mahler (1975), J Masterson (1981), A Pollock (1964)
> oraz na gruncie polskim A. Czownicka (1993), M. Sokolik (1994), Z.
> Sokolik, B. Tryjarska (1994). Teorie relacji z obiektem dokonują
> klasyfikacji zaburzeń osobowościowych
A Ty posługujesz się tu autorytetami (nie wiem czy Twoimi), żeby
udowodnić mi co? Ich zbędność? Osamotnienie?...
Przecież ta problematyka dotyczy udziału relacji między ludźmi w
kształtowniu swojego ja.
A co to ma wspólnego z naszym sporem?
Na relacje z ludźmi jestesmy skazani od urodzenia. One nas kształtują.
Ludzie, z którymi mamy w życiu do czynienia, to najpierw rodzice, potem
nauczyciele, rówieśnicy, lekarze, wykładowcy, autorzy książek, idole
nasi itd. Skoro nas kształtują, to w moim rozumieniu tego pojęcia oni
właśnie są dla nas autorytetami.
Im człowiek jest bardziej dojrzały, tym ma większe wymagania w
poszukiwaniu autorytetów. Jednych zamienia na innych. Tak będzie na
pewno z rodzicami w wielu dziedzinach wiedzy, której zdobywa coraz
więcej.
Twoje pojęcie autorytetu dotyczy, jak rozumiem, kogoś oderwanego od
rzeczywistości i przez to nie praktykujacego swoich teorii w życiu. Dla
mnie to też nie są autorytety przekonujące, ale dla kogoś mogą być.
Einstein był autorytetem w teorii względności dla wielu fizyków, choć
wielu aspektów jego pracy nie można było doświadczalnie potwierdzić
przez wiele lat.
--
pozdrawiam
michał
|