Data: 2002-01-10 22:23:17
Temat: Re: INTERNET PRZYJAZNY NIEPEŁNOSPRAWNYM
Od: "Scalamanca" <s...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Lech Zaciura <l...@i...org.pl> w artykule news:a1kqmc$oat$1@news.tpi.pl
pisze...
> W przypadku Internetu sytuacja wygląda w ten sposób, że trzeba
piłować TPSA.
> To, że w tej chwili jest tylko ryczałt 30 godzin, wynika wyłącznie z
> lekceważenia użytkowników, bo nie z braku technicznych możliwości. Z
kolei
> ew. refundacje dostępu dla ON mogą być ze środków obecnie wydawanych
na
> refundację Internetu. Tylko znacznie efektywniejsze. Trzeba
wytrwałości.
Nie zrozumiałeś mnie.
Działać można bez stałego łącza. A łączyć się choćby tylko na wysłanie
maili. Mój promotor, jak teraz widzę, sprawdza pocztę we wtorki tylko
(na uczelni prawie w ogóle nie bywa). A to wystarczy, żeby zrobić
magisterkę. Inna sprawa, że powiadomić o tym uczelnię i tak muszę
osobiście, dowieźć indeks tudzież rozmawiać z różnymi tam ludźmi.
Obawiam się, że bez tego się nie obejdzie. W nowej lokalizacji uczelni
nie byłam, nie mam pojęcia, czego tam się mogę spodziewać, ale tu
znowu... jeden mail, jeden telefon - i teraz wiem, że są ludzie, którzy
są w stanie i chcą pomóc. I mam żal do siebie, że wcześniej źle
szukałam! I wiem teraz, że zamknięcie w 4 ścianach nie jest żadnym
usprawiedliwieniem stagnacji i poprzestawaniu na słowach. Coś się
zmieni tylko wtedy, kiedy tego chcemy, aż dziwne, że nie wpadłam na to
wcześniej.
Wiesz, przez chwilę po napisaniu tamtego dramatycznego posta (prawda,
że już w zupełnej desperacji go pisałam) miałam wrażenie, że wszystko
dzieje się poza mną, że dzieje się więcej, niż byłam świadoma, że się
dzieje. Zareagowałam oporem, bo 'dzianie się poza mną' to stały element
mojego życia. Zwłaszcza ostatnio, kiedy ktoś podejmuje 'moje' decyzje
nawet mi o tym nie mówiąc.
Teraz... teraz mam jakąś namiastkę bezpieczeństwa. Świadomość, że mam
gdzie sięgnąć, gdybym znowu potrzebowała pomocy. Nadal usiłuję jednak
radzić sobie sama, ale psychicznie jest mi łatwiej, bo wiem, że kiedy
utknę znowu, mam kogoś, kto mnie lekko pchnie do przodu. I to jest ze
wszystkiego dla mnie najważniesze. To jest właśnie odnajdowanie swojego
miejsca. To zaledwie niewielki początek, ale to już duże coś, coś
niezwykłego. I za to jestem Wam niezwykle wdzięczna, każdemu z osobna i
wszystkim razem - chociaż to już wiecie z priva. :o)
I to jest pisanie. Można pisać, a z tego pisania nic nie wynika. I
można pisać, a to pisanie ma realne skutki w rzeczywistości, bynajmniej
nie wirtualnej. Tego się nauczyłam przez 2 ostatnie tygodnie. Nie
uwierzę już więcej, kiedy mi ktoś powie, że 'nie ma możliwości'. One
są. Nawet przy sporadycznym dostępie do inetu. Trzeba go po prostu
odpowiednio wykorzystać. Gdyby ktoś miał wątpliwości jeszcze, to
zapraszam na priva, coby obmówić szczegóły. :)
Pozdrawiam ciepło,
S.
|