Data: 2012-02-23 08:40:42
Temat: Re: Incepcja
Od: zażółcony <r...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-02-22 22:14, Ikselka pisze:
>> To może jaśniej - kto cierpi w czasie takiego seksu?
>
>
> Nie w czasie, a w następstwie - poczęte niechciane dziecko.
Pomyliłaś owulację z brakiem antykoncepcji.
A poza tym, między chcieć dziecko a nie chcieć dziecka jest
jeszcze całe spektrum stanów pośrednich.
W szczególności takie: fajnie byłoby mieć jeszcze jedno dziecko,
ale będzie to obciążające dla organizmu 40-letniej kobiety,
która już poprzednie dwie ciąże przeszła nienajłatwiej -
i dlatego nie będziemy się o nie starać.
Zauważ, ze nacisk jest tu nie na 'niechciane', ale na 'trudna ciąża'.
A to akurat przy tak ideologicznym podejściu, jakie stosujesz,
jest BARDZO istotnym rozróżnieniem.
> Mowa była o niestosowaniu antykoncepcji jako (rzekomym) wrogu satysfakcji z
> seksu - w czasie owulacji, wtedy kiedy akurat kobieta ma największa ochotę
> i są najlepsze warunki, seks odpada.
> Bo fakt załosnego sprowadzania seksu małżeńskiego jedynie i koniecznie do
> immisio penis to już nawet pominę litościwym milczeniem...
> Długo byłoby pisac - przeczytaj wcześniejsze posty.
>>> Odpowiedzialność za skutki swej aktywności seksualnej to jest
>>> obciążenie, masz rację. Bo małżeństwo to nie je-bajka. A że sobie
>>> je-bajkowo niektórzy wyobrażają... Cóż, zachodzi pytanie, PO CO się
>>> żenili, skoro im na "wolności" było lepiej pod tym względem...
>>
>> To "na wolności"* wolno w czasie owulacji?
>
> Mowa była w ogóle o seksie małżeńskim jako tym gorszym, bo nie wolno, kiedy
> się najbardziej "chce" (żtp spłycając, ale niewiele tym ujmując wypowiedzi
> oryginalnej...) - i to nie ja taką sugestię wniosłam.
Chyba kumam. No patrz, jak zamieszałaś ...
Iksi, ja też uprawiam seks małżeński i ma to mało wspólnego z tym
seksem, o którym powyżej mówisz. Ty piszesz o 'seksie małżeńskim
katolickim'. Mi i mojej żonie wolno, kiedy się nam najbardziej chce.
Jest wachlarz, nieduży, ale jednak jest -wachlarz środków, które
zminimalizują szansę zajścia w ciążę - i się sprawdza. Ale UWAGA:
jesteśmy gotowi na to, że jednak jak dziecko się pojawi, to je
przyjmiemy. Będzie to wymagało małej przebudowy naszego obecnego życia,
ale na pewno nie będziemy rozpaczać. Ta gotowość jest wpisana w całe
nasze małżeństwo, zawsze, kiedy "idziemy do łóżka". To jest
sprawa chyba oczywista, kiedy mowa o DOROSŁYCH ludziach ?
|