Data: 2003-12-30 10:58:14
Temat: Re: Inwazja parazytów
Od: "newsy" <n...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "batory" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
news:bsrdet$kq9$1@atlantis.news.tpi.pl...
> No, tego, pewnie jakaś mało obyta jestem, ale czegoś tu nie rozumiem. Co
Wam
> szkodzi, że powstanie inna grupa o tej samej tematyce? Każdy se może
wykupić
> domenę, założyć tam forum itd itp. Co w tym złego? Pozdrawiam - Agnieszka
>
To, że ktos wykupił sobe, domene, założył forum, to jego sprawa. Jeśli tylko
potrafi poprowadzic to forum i znaleźć chętnych do uczetnictwa. Tu idzie o
inną rzecz. W lipcu 2003 pani Bassett obraziła się na pl.rec.kuchnia i
demonstracyjnie wyniosła się na swoje forum, żegnając się z prk kabotyńskim,
złośliwym tekstem pt. "Ostatni gasi światło" sugerując, że bez niej prk
przestanie istnieć, a wszyscy, którzy tu pisali przeniosą się na założoną
przez nią "nową kuchnię". Spowodowane to było tym, że do lata pani Bassett
miała tu pozycję równą Saddamowi Husajnowi, wszelkie krytyki boskiej Madzi
były tępione przez nią samą i stado przybocznych klakierek. I pozycję tę
utraciła, co gorsza ośmieszyła się swoimi postami. Od lipca pani Be
pojawiała się kilkakrotnie uprawiając tu spam w postaci reklamowania swego
forum, albo uprawiając pieniaczenie i mataczenie (co zresztą robi i teraz).
A forum 'nowa kuchnia' zdycha z nudy, generuje 100 postów miesięcznie (z
czego większość genruje sama właścicielka), liczba subskrybentów spada. I
oto teraz znowu pojawiła się pani Be z informacją, że powiesiła zdjęcie
piernikowego domku, rozległy się kląskania przybocznych klakierek, jaki
wspaniały, etc. etc.. Pytania zainteresowanych, gdzie można zobaczyć
pogardliwie pomijano.
Chodzi więc tylko o to, że prk nie jest prywatnym folwarkiem pani Be.
Jej prywatny orwellowski folwark kucharek jest na Yahoo i tam niech się
odbywają te dyskusje, a nie tu na forum publicznym, które nie jest platformą
komunikacji pani Be z coraz bardziej zmęczonymi uwielbianiem klakierkami.
I tylko o to idzie.
Jak powinno być?
Najpierw pani Be załatwia powieszenie zdjęcia na jakiejś dostępnej stronie
www (czyli szuka leszka na kajak). Sama ma swoją (a może raczej męża) strone
www (kiedyś klakierki o mało się nie posikały prześcigając się w zachwytach
nad designem), ale z jakiś powodów tego zdjęcia domku nie chce tam powiesić.
Nastepne ogłasza, gdzie to wisi.
A potem może już czekać na owację na stojąco.
I tyle
newsy
|