Data: 2002-07-03 13:24:27
Temat: Re: Ja a matka mojego chlopaka
Od: "Pyzol" <p...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Vicky"
> Jasne. Ale wcześniej pisałaś że się szanujecie wzajemnie.
> Nie czepiam się :))
Widzisz, znowu wkopujesz sie w brak precyzji: szanowac SIE, to nie to samo
co "szanowac dom".
>
> Dla niego pewnie git - mieszka z dziewczyną mama to toleruje - żyć nie
> umierać.
Ale nie! Ale nie bede cie przekonywac.
WIem, że
> Tobie zależy żeby Twój syn coś w życiu osiągnął i właśnie dlatego powinnaś
> zrobić co się da żeby wrócił do domu.
Czyli...co? Poza tym - gdzie jest powiedziane, ze "cos w zyciu osiagnie
"wylacznie pod moimi skrzydlami?
Ja tam wcale nie jestem tego pewna.
> Wiem, że Twój "młody" jest już na to za stary, ale 25 na tyłek to mu się
> należy jak nic :)))))))))
Czy mu sie"nalezy" to bym dyskutowala, bez watpienia "w tylek" daje mu teraz
realna rzeczywistosc - ale to kazdemu, predzej czy pozniej sie przytrafia.
W jego przypadku, doszlam do wniosku, ze im predzej tym lepiej.
Za swoje bledy bedzie placicl ( juz placi) glownie on sam. Bonnie mnie nie
wzrusza, natomiast jesliby mialby pojawic sie tutaj czlowiek, ktory
bynajmniej na nastoletnich, zupelnie nieprzygotowanych do rodzicielstwa
rodzicow sie nie zapisywal - wtedy moja rola bedzie chronic tego malego
czlowieka, w miare moich mozliwosci.
> "Małe dzieci mały kłopot...."
Dokladnie.
No widzisz, wreszcie sie z czyms zgadzamy, a moze nawet...nie smiem zbyt
glosno, wiec cichutko i na ucho: moze sie nawet rozumiemy?:):):)
Kaska
|