Data: 2010-09-15 06:33:35
Temat: Re: Jak? Co? Dlaczego?
Od: zażółcony <z...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Druch" <e...@n...com> napisał w wiadomości
news:i6ndck$93d$3@news.dialog.net.pl...
> "zażółcony" <z...@o...pl> wrote in message
> news:i6csvj$4i7$1@news.onet.pl...
>
> Z jednej strony zgoda - z drugiej -
> przeciez wszyscy idziemy Drogą i wszyscy napotykamy trudnosci.
> Taka milosc jaka chce M. - czyli start z piekieł
> i z nadzieja na "przelamanie ciemnosci", to tez rodzaj milosci.
> Zreszta sama milosc tez spotyka "ciemnosci" i jakos sobie z tym musi
> radzic.
Ja tam wolę czasem powiedzieć krótko: przywiązanie jest pierwotną
przyczyną cierpienia.
To jest bardzo częste zjawisko, że ludzie zlepek bezlitosnych przywiązań
do niezdrowych emocji związanych z innymi ludźmi, z nierzeczywistymi ideami
itp - nazywają 'miłością'.
Moim zdaniem w miłości musi być równowaga między oddaniem i przywiazaniem
a otwartością, elastycznością, swobodą.
Pewna Pani terapeutka w ramach terapii małżeńskiej powiedziała coś takiego:
jeśli spotyja nas coś złego ze strony drugiej osoby - dla tej równowagi
właśnie
powinniśmy 'oddać', a jedynie zmniejszyć siłę. Nie proponowała
'wystawiać drugiego policzka'. Ot - zestawienie idei z praktyką.
|