Data: 2010-09-17 12:33:55
Temat: Re: Jak? Co? Dlaczego?
Od: Magdulińska <m...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2010-09-10 11:15, zażółcony pisze:
>
> Użytkownik "Magdulińska" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:4c896b5d$0$22816$65785112@news.neostrada.pl...
>
>> to nie tak
>> .....
>> ja jestem wierna
>> .....
>>
>> Jak się kogoś kocha to całą sobą, a nie na pół gwizdka.
>> Oddaje się wtedy tej osobie całe swoje serce.
>> I chce się z nią spędzić całe swoje życie. Razem się zestarzeć.
>> "Miłość Ci wszystko wybaczy i prawdziwa miłość przetrwa wszystko".
>> Tylko cza ta druga - ukochana osoba rozumie sens słowa "miłość"...?
>> Czy tylko potrafi ranić słowami jak żyletkami?
>> Może On kocha..... ale niestety tylko siebie....... :'(
>
> Ech ... jak sie to czyta, to sprawa jest wręcz 'podręcznikowa'.
> Za dużo biblii, za mało rzeczywistości. Twardej ziemi.
> Słowa biblijne są może i dobre dla ludzi, którzy mają do czynienia
> ze ZŁEM. Chronią tych ludzi przed tym, by sami nie stali się
> oprawcami.
> Ale w taki sposób, jak ty ich używasz - to pomyłka.
> Te słowa, traktowane jednostronnie - nie bardzo sięnadają
> jako recepta do tworzenia związku PARTNERSKIEGO.
> DOJRZAŁEGO. DOROSŁEGO.
>
> Miłość to rzecz bardzo ziemska. Wymagajaca powietrza, przestrzeni
> i światła. Człowiek zaszczuty w kąt takiej miłości nie otrzymuje,
> i co ważne - sam także nie potrafi zaoferować. To nie jest miłość,
> z którą w parze powinna iść mądrość i siła - tylko jakieś resztki
> powiązane w supły potężnych przywiązań.
> Nie nazywaj miłością swoich ślepych przywiązań. Tych otaczajacych
> wszystko wokół ciebie grubych lin, zaciśnietych węzłów.
Odpowiem krótko..... przywiązać to się można do psa.
A do człowieka czuje się miłość.
|