Data: 2006-01-17 15:07:49
Temat: Re: Jak dogodzić kobiecie w ciąży
Od: "Akulka" <s...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "bebekot" <b...@v...pl> napisał w wiadomości
news:3398.0000009a.43ccc58f@newsgate.onet.pl...
> Niekoniecznie. Mam bardzo dużo znajomych, ktore albo były albo są obecnie
w
> ciąży i takich ceregieli z nimi nie było.
Każda ciąża jest inna, tak jak każdy odżywia się inaczej. Kwestia
zachcianek,
to kwestia organizmu i składników potrzebnych do jego prawidłowego
funkcjonowania. Ponoć każdy powinien się w słuchać w swój organizm, a będzie
wiedział czego on potrzebuje - sam uzupełni braki witamin, mikroelementów i
innych składników odżywczych. Nic więc dziwnego, że w ciąży ten instynkt się
wyostrza.
>Kwestia własnej woli. Wychodze z
> takiego założenia, ze jak człowiek chce to dużo moze.
Ta, matka w szoku powypadkowym ponoć nawet samochód podniesie by ratować
dzieci....
>Wszystko jest mozliwe jak
> sie tylko CHCE.
Nie wierzę, trzecie zęby też urosną?
>I nie mogę pojąc (jak to kiedyś aglądałam w rozmowach w toku)
> jak to mężowie biegali po nocach żeby dostać jakiś barszcz czerwony czy
cytrusy,
> bo żona miała zachcianke. Kobiety za dużo się nad sobą rozczulają jak są w
ciąży.
Fakt, z jednej strony kobiety się rozczulają, może dlatego, ze same
przechodzą rewolucje hormonów od wewnątrz i zachowują się same inaczej niż
zwyczaj. Z drugiej strony może wykorzystują swój stan by sprawdzić oddanie
przyszłego tatusia, ale najczęściej, naprawdę czują potrzebę dostarczenia
organizmowi niezbędnych składników do prawidłowego rozwoju dzidziusia.
> Owszem, to bardzo miłe i fajne jak mąż gotuje i stara się zaspokoić gusta
> kulinarne swojej ciezarnej żony, ale na miłośc pańską - kobiety, nie
> wykorzystujcie tego nadmiernie!
A myślisz, że któryś facet da się nadmiernie wykorzystać? No chyba, że sam
się daje - ale to już jego dobra (wolna) wola.
>Uważam, że żona (o ktorej mowa) powinna jasno
> określić co chce, a nie żeby mąż się zastanawiał co ma ugotować, bo Pani
jest w
> ciąży i sama nie wie co chce zjeść.
Moja mama w ciąży ze mną miała różne zachcianki niezależne od jej WOLI. Jak
nie było co jeść to zeschnięta na kość piętkę jadła płacząc. A czasami
mdlała pod budkami z piwem, bo wstydziła się kupić piwo z brzuchem pod
nosem - dobrze, że się ktoś domyślił, ze ma "zachciankę". Innym razem zaś w
nocy wstawiła kurę do wody i zjadła tylko gdy się z pierwszej krwi
obgotowała - a na zazwyczaj niczego nie tknie, co jest choćby tylko różowe -
nawet wątróbkę. Itd, itp
> To co? Mąż ma wiedzieć na co ona ma ochotę w
> danej chwili? Przecież on nie jest Duchem Świętym!
I nikt mu nie każe nim być przecież. Założyciel topiku nadto się przejął
swoją rolą. I to niekoniecznie jest złe. Wszystko zależy od tego, ile zapału
ma jeszcze w zanadrzu i szczerych chęci.
Pozdrawiam,
Akulka
|