Data: 2006-12-19 22:51:31
Temat: Re: Jak leczyć manię?
Od: "TeScO" <i...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Masz aż tak poważne zaburzenia?
> Nikt nie może zmusić Cię do leczenia dopóki nie jesteś ubezwłasnowolniony.
Ja nie wiem, jakie to są "poważne". :) A co? Uważasz że szpital to tylko w
bardzo groźnych przypadkach? Są chyba jakieś oddziały nerwic?
>> Mój problem polega chyba też na tym, że ja nie chcę się zmieniać. Chcę
>> tylko skutecznie funkcjonować, ale zachowując przy tym moje popieprzone
>> poglądy, dziwne zwyczaje i inną logikę... Mi nie chodzi o to, aby stać
>> się "normalnym", tylko radzić sobie z emocjami i w relacjach z ludźmi.
>> Nawet jeśli ogólnie sobie nie radzę, to zdarzają mi się spore sukcesy.
>
> Z czym sobie nie radzisz?
>
Emocjami (często popadam w skrajności). Poza tym niezbyt wiem, kim jestem
lub kim mam być (owszem, wiele osób często zmienia zainteresowania, ale moja
"rozpiętość zainteresowań", nagłe zwroty typu od informatyki do psychologii
czy od logiki do poezji chyba są przesadą). I np. do niedawna nie
rozpoznawałem swojego głosu na nagraniach (a kiepsko to brzmi... coś między
Kaczyńskim a Kononowiczem), poza tym na zdjęciach wydaję się sobie w ogóle
niepodobny. Czy coś takiego może wynikać z braku akceptacji
powierzchowności? No i najgorsze: ciągła samotność, nieśmiałość i strach
przed odrzuceniem, który w niektórych okresach mojego życia przybiera formę
lęku. A ostatnio: kompletna obojętność. No i ta mania, niekonsekwencja,
słomiany zapał... + nagłe zasypianie w różnych miejscach (zaczęło mi się to
w czasie, kiedy miałem depresję). + "rytuały" przymusowe... Sporo tego.
> Dopóki nie zostało złamane prawo nikt nikogo pod ściana nie postawi i
> zwykle domownicy mogą każdego wykopać.
> Wszystko musi odbywac się na zasadzie współpracy.
Żeby nie było wątpliwości: ja nienawidzę sądów rodzinnych. Jak dostałem tam
wezwanie, to 2 dni później poszedłem do notariusza. I ogólnie uważam, że nie
ma nic lepszego niż partnerstwo. Ale żeby partnerstwo mogło istnieć, słabszy
musi mieć bat w ręku... Czy jeśli jednej osobie odpieprzyło i to ma związek
ze sposobem wychowania (powiedzmy, że taką opinię wydał psychiatra), to czy
w razie gdyby takiego socjoterapeutę wypieprzyli za drzwi i gdyby były
jakieś dowody "nieprawidłowości", mam ten bat? Paskudnie to brzmi... takie
siłowe metody wobec "trudnej miłości" (nie lubię tego łzawego określenia -
ale tutaj jest do rzeczy). Ale ja widzę u mojego rodzeństwa podobne symptomy
jak u mnie...
Pozdrawiam
Tesco
|