Data: 2015-03-16 21:26:32
Temat: Re: Jak poprawić akustykę?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Qrczak pisze:
>>>> Boszsz, kartongips na cegle - nie ma to jak nowobogackie bezpojęcie...
>>> dużo szybsze położenie niż tynkowanie ściany ze starej krzywej cegły
>> Oczywiście! - właśnie dlatego pan WYKONAWCA na taki wspaniały pomysł
>> wpadł :-D
>
> Może nie uwierzysz, ale nawet (a zwłaszcza) Właściciele potrafią mieć
> różne rewelacyjne pomysły. A Wykonawcy tylko to woda na młyn, bo liczy
> sobie nie od godziny ale od metra położonego kg.
Chyba różnie biorą. Jak Inwestor marudny i niezdecydowany, to lepiej brać
od godziny, bo wciąż coś trzeba zmieniać i poprawiać. Chociaż z drugiej
strony jeśli Wykonawca jest pod stałą obserwacją, to trudno ukryć to, jak
szybko te różne fidrygałki da się zrobić.
Swoje pierwsze inwestorskie potyczki zaczynałem w latach osiemdziesiątych.
Wtedy też ukształtował mi się obraz "nowobogackiego". Ówczeznego. To był
przeważnie tzw. badylarz, lub jak to ujął Poeta -- "hodowca nowalijek
i nierogacizny". Ja przychodziłem do sklepu i wybierałem na przykład
kanalizacyjne rurki i kształtki z plastiku i gumowe uszczeli do tego.
Wynosiło się to ze sklepu w jednej ręce w postaci zestawionej na miejscu
konstrokcji w rodzaju "Nośnik do dreblinek". Kolega badylarz zwykle na
coś takiego nawet nie spojrzał. On brał Rury Żeliwne. I takież Kształtki.
A czasem też Kamionkowe. Raz nie wytrzymałem i spytałem takiego, co on
tak i dlaczego -- to żeliwo było wtedy z pięć razy droższe, a robocizna
może i z pięćdziesiąt. O porównaniu jakości jednej i drugiej instalacji
nawet nie wspomniałem. Wyższości i pogardy bijącej z oczu mego rozmówcy
nie zapomniałem do dzisiaj.
Jarek
PS
Niektórych z tych ludzi, to ja widuje do dzisiaj w sąsiedztwie. Trochę
poszarzali. Siedzą w swoich domach i przepychają sprężynami te swoje
chropawe rury, których nawet tęgim łomem nie idzie ze ściany wyrwać.
Ani trochę nie udało im się przystosować do dzisiejszych, względnie
normalnych czasów. Czasem mam też wrażenie, że niektórych spotykam
w Usenecie. A w każdym razie ich rzeczników.
--
Mieszkam tu w akademiku -- taki hotel dla studentów,
Pokój większy ciut od chlewa, ale jest nas tylko czterech.
Tamtych trzech - zdechlaki jakieś, forsą więc nie chwalę się tu,
Tylko sobie jeść kupuję, więc doślijcie mi papierek.
|