Data: 2003-07-16 22:32:39
Temat: Re: Jak ratowac malzenstwo?....
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jerzy Turynski napisał:
> A jak ma pokierować, co?
Jak Autorytet dziećmi - będą sie bali jego oceny i zaczną ze sobą
rozmawiać, jak na rozmówkach z języka niemieckiego. ;) Mówiąc inaczej -
nieświadomie szukają autorytetu, czyli "podpórki"/strony - ale w części
przypadków ten mechanizm zdaje egzamin [na krótko - skoro trzeba szukać
autorytetów ;)]
> On powie, a ty powtórzysz ? Jak w szkole?
Tu OT - kiedyś jedna Pani zafascynowana Eichelbergerem i psychologią
chciała mnie koniecznie wysłać na grupę otwarcia widząc problem we mnie
a nie w sobie samej [no przecież chodziła do psychoterapeuty i była na
grupie! - to jak by mogła, ONA? ;)]. Jakiś czas później, kilka miesięcy
po rozstaniu pojechałem sobie na grupę z ciekawości [dodatkowo życie
prywatne mi się trochę zapętlało] cóż takiego strasznego tam zapodają
[typowe - maratony też biegałem bez jakiegokolwiek przygotowania
biegowego w ramach łamania swoich ograniczeń ;)]. Po grupie nie powiem,
trochę skorzystałem, życie jeszcze bardziej mi sie zapętliło [nie ma to
jak więzień widzący przez kraty Wolność ;)], a zdania co do owej Pani
jak nie zmieniłem tak niezmieniłem. ;)
> > Ja doskonale wiem co jest przyczyna kleski - brak rozmowy, ale nie wynika on
> > ze zlej woli, ktorejs ze stron, ale wlasnie braku umiejetnosci powiedzenia
> > tego co lezy gdzies w srodku nas.
>
> O to, to ! Nie wiesz po prostu tego, że z brakiem owej umiejętności
> RODZĄ SIĘ WSZYSCY i co gorsza większość w ogóle nie zauważa, że pew-
> nych rzeczy nie jest w stanie ZWERBALIZOWAĆ, bo w ich małpich łepety-
> nach w ogóle nie istnieją !
Z drugiej mańki - tzw. sabotaż czyli conajmniej jedna strona chce się
rozstać i milcząc liczy, że sytuacja sama się rozwiąże [oczywiście to
jedna z możliwości] - a może obie strony, tylko racjonalne przesłanki
zabraniają takiego kroku?
Flyer
|