Data: 2008-12-12 10:17:07
Temat: Re: Jak sie modlicie?
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 12 Dec 2008 10:59:39 +0100, Ghost napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:nz4emz8vq5gg$.1a6pffz2sgih3$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Fri, 12 Dec 2008 10:23:07 +0100, Ghost napisał(a):
>>
>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>>> news:1h0sljzeput3n.1jb58i5mqn418.dlg@40tude.net...
>>>> Dnia Fri, 12 Dec 2008 09:25:02 +0100, Ghost napisał(a):
>>>>
>>>> i nikogo (mowa o
>>>> grupie, stadzie jako naturalnym środowisku zycia do którego tak naprawde
>>>> każdy człowiek dąży jako istota od zarania stadna).
>>>> Niepewność i samotność. Alienacja.
>>>
>>> No ale tu juz przesadzilas - przeciez niewierzacy nie sa samotni.
>>
>> Są samotni - jako byty mnogie, żtp. lecz osobne, nie połączone wspólną
>> ideą. Nie chodzi mi o rodzinę, znajomych itp.
>> :-)
>
> Nie. Nie sa samotni. Poza tym nawet wierzacym sama przynaleznosc do Kosciola
> chyba tak wiele nie daje. Niewierzacy sa tylko samotni w sensie swiadomosci
> umierania.
>
>> Na samym początku napisałam, że chodzi mi o szczególna podgrupę ogółu
>> niewierzących: "(...)u
>> ludzi, którzy atakują wierzących owo samookłamywanie siebie jest..."
>
> A to sorry. Pewnie za szybko chcialem przeczytac.
>
>> pejoratywnych typu katol, moher itp :-)
>
> Ale mohera stworzyl, Tusek, a Tusek jest wierzacy ;-)
Jasne, wierzący ;-P
> Moher to dobre
> okreslenie, na odpowiednik "niewierzacych zwlaczajacych wierzacych",
Nazwę ich w skrócie "n.z.w." na użytek dalszych rozważań.
> po
> drugiej stronie wiary.
Nawet najgorsze "mohery" nie zwalczają "n. nie_zwalczających w.", więc
raczej nie jest to dobry odpowiednik n.z.w. w drugą stronę :-)
>
>> Osoby niewierzące NIE zwalczające religii to po prostu osoby bez tego typu
>> problemów. Tak jak mówisz. Wierzę w to i wiem, że są takie osoby - brak
>> wiary nie czyni ich gorszymi we własnych oczach ani w oczach wierzących.
>> Mają po prostu inne funy - mówiąc po Twojemu :-)
>
> No, no, no - ten fun mial byc po smierci, nie przekrecaj mi idei.
A nie jest dla nich takim funem na "po_śmierci" satysfakcja końcowa z
dobrze przeżytego życia? - znam mnóstwo niewierzących osób żyjacych
identycznie jak np. ja, czyli kochających stale i z wzajemnością (chodzi o
wyznawanie absolutnej wierności i wyłączności w związkach), mających
kochające rodziny, żyjacych wg jasnych kryteriów moralnych w zgodzie z
innymi, ba, (żeby nie przywoływać diabła pustej dyskusji nad tym tematem)
nawet przeciwników aborcji i in vitro :-)
>
>>> Zeby bylo jasne - nie uwazam, niewierzacych za madrzejszych lub
>>> glupszych.
>>
>> Wyżej też to napisałam o sobie.
>
> No i cool.
>
>>> Natomiast twierdze, ze czesc z nich, zajeta "zwalczaniem" religii ma ze
>>> soba
>>> jakis problem, ewentualnie interes. Paru kolesi robi na tym kase. Ale nie
>>> byloby tej kasy gdyby nie kolesie z problemami.
>>
>> Kasa tu czy nie kasa - mają ludzie ze sobą problemy i tyle, nie czytając
>> wcześniej tego Twojego zakończenia własnie to samo napisałam wyżej.
>
> Moze jest tez tak, ze jak czlowiek robi to dla kasy, a nie z przekonania, z
> czasem zaczyna to robic jednak z przekonania. Jak dobry adwokat, jak juz
> wezmie robote to walczy z zapalem i przekonaniem - ale spoko mogla mu sie
> trafic robota przeciwnika, i z rownym przekonaniem tez dalby rade.
Tylko nie mów mi o przekonaniach u adwokatów, tylko nie to, błagam ;-P
To tak, jakbyś mówił o przekonaniach u aktora grającego raz zakonnicę, a
raz prostytutkę... To sa bardzo specyficzne zawody, bardzo specyficzni
ludzie o bardzo specyficznych... "przekonaniach".
|