Data: 2003-09-02 11:20:31
Temat: Re: JeT w podobnym temacie
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "puciek2" <p...@o...pl> napisał w wiadomości
news:10d5.00001be1.3f53bf60@newsgate.onet.pl...
> eTaTa <e...@p...onet.pl> napisał(a):
> <bios1v$up$2@news.onet.pl>
Rozumiem, że częściowo, lub całkowicie, utożsamiasz się z tym tekstem :-)
Ale moja 'nadwrażliwość umysłowa' (czyli upi..dliwość),
widzi zbyt wiele niuansów. By dostosować ten tekst, do 'swoich'
potrzeb potrzebuję, albo zostawić sprawę otwartą, albo
sprecyzować/ograniczyć swoje dociekania w tym temacie.
Inaczej, ten tekst, nie służy do niczego.
Gdy zostawię 'otwartym', czyli nie sprecyzuje, będę czekał
jakiś czas do 'innego dopasowania'.
Jeśli zrobię to teraz, to właśnie teraz, choćby częściowo,
to, ten tekst, może pomóc.
> Poniżej fragment postu JeT-a:
> <a5b2co$orv$1@news.tpi.pl>
> >> Szukam czegos innego - u//proszczenie/milenie/latwienie//etc.
> >> zycia mojemu dziecku w swiecie ktory go ogarnia - oczywiscie
> >> zewnetrznym swiecie.
> > Taaaa... Skąd ja to znam ? Będziesz 'naprawiał' vel twoje "u/"
> > coś, czego NIE ROZUMIESZ ? "U/" najpierw siebie...
Proces zrozumienia u siebie, mam właściwie za sobą.
Umknął mi tylko 'czynnik dojścia'.
Wszystkie opowiastki, które przytaczam na grupie, to fragmenty,
mojego własnego życia, której to drogi nie polecam :-)))
bo o wielu sprawach nie pisze :-))
Choć wiem o nich.
Wiem i widzę zazębianie się, nawarstwianie, i konsekwencje
swoich błędów. Oczywiście możemy się umówić, że każdy swoje błędy,
musi popełnić i tzw. "kloszowanie" kogokolwiek, niema sensu.
W innym miejscu Sławek napisał:
Cenzura wiedzy dla głupich? Nie jestem przekonany.
Choć świetnie wie, że ona istnieje, a przed jej brakiem,
drżą wszyscy.
Dlaczego? Bo dla 'nieuświadomionego'/nieukierunkowanego/nieostrzeżone
go
umysłu, brak cenzury, bywa tragiczny w skutkach.
Jakie to skutki?
Pewnie żadne, z mojego pkt. widzenia. Ale pozostaje, niuans:
"Szkoda, że Ci nie zdążyłem powiedzieć, nie wiedziałeś, nie miałeś wyboru."
> ><< Jedyne, co mogę dla ciebie zrobić, to rzucić wyzwanie twej
> >wierze i systemowi wierzeń, które cię unieszczęśliwiają. Jedyne,
> >co mogę dla ciebie zrobić, to pomóc ci oduczyć się. Oto na czym
> >polega uczenie się duchowości: oduczanie się prawie wszystkiego,
> >czego cię nauczono. Jest to chęć oduczania się, umiejętność słu-
> >chania.
> >Czy słuchasz w taki sposób, jak czyni to większość ludzi, którzy
> >słuchają jedynie po to, aby się utwierdzić w tym, co i tak wcze-
> >śniej wiedzą? Poobserwuj siebie wtedy, gdy do ciebie mówię. Czę-
> >sto będziesz wstrząśnięty, może zszokowany, zbulwersowany, ziry-
> >towany, sfrustrowany. A może powiesz: "Świetnie!" ?
> >Czy słuchasz jedynie po to, by potwierdzić swe dotychczasowe prze-
> >konania? A może słuchasz, by odkryć coś nowego? To bardzo ważne,
> >po co słuchasz. I jakże trudno śpiącym to odróżnić. >>
> > [Anthony de Mello, Przebudzenie]
To jest tekst, dla dorosłego, a jeszcze nie rozumiejącego człowieka.
A nie tekst dla dziecka, które się rozwija.
Odmienne stany świadomości.
Wróćmy do nadwrażliwości :-))
Dam Ci przykład:
Jak byłem nieznośnym bachorem, tak 7-10lat,
to miałem 'coś' z oczami. Dziś można to nazwać, światłowstręt.
Właściwie, łaziłem ze stale przymkniętymi oczami. Takie, dwie szparki.
Ale pamiętam, że powody były dwa. Jeden to światło, drugi to
inny sposób patrzenia/widzenia świata. Do tego stopnia, ze do dziś,
rzadko zapalam światło na ciemnej klatce, czy w pomieszczeniach,
które znam. Więcej widzę i słyszę gdy zamkną oczy.
Na szczęście, nikt mnie nie leczył :-))
Otwarłem na siłę oczy, gdy jakaś podwórkowa sympatia,
powiedziała, że mam ładne zielone oczka i szkoda, że je stale ukrywam.
Całe 'małolactwo' przechodziłem w ciemnych okularach. Podnosząc je
w 'odpowiednich momentach' :-))
Kiedy dorosłem do tego, by wreszcie zastanowić się nad tymi moimi gałami.
Sam się/je zacząłem kształtować.
Zawsze były bystre i prawie idealnie widzące, tu książki o sokolim wzroku,
dopisały swoje. Kryminały snajperskie swoje. I praktyka strzelecka, swoje.
I jeszcze parę drobiazgów. Jak praktycznie wykorzystać nadwrażliwość?
Zająłem się fotografią, astronautyką, mikrobiologią.
Ale jak, w praktyczny sposób, na co dzień mógłby, być taki wzrok przydatny?
Lata płyną, a ja 'zielonego pojecia nie mam :-)
I kiedyś usiadłem na brzegu jeziora, patrząc na przeciwległy brzeg, gdzie
jakieś
'mrówki' robiły coś przy jachcie.
Widzę te drobinki, rozróżniam poszczególne kropki. Po ruchach wiem co
dziewucha,
a co facet. Gdybym miał lornetkę, wzdycham sobie.
I 'klik'. No tak, optyka, soczewki, monitory, piksele, oko, siatka,
interferencja, obiektywy, teleskopy, przetwornik mózg, etc.
Totalna burza mózgu :-))
Bo te sprawy nie są mi obce. Czemu baranie, wcześniej nie załapałeś.
Jasne.
I klik. Obrazek jak na dłoni, trochę nie ostry w zbliżeniach.
Jeszcze raz. Klik. Wydobądź szczegóły!
I klikaj. I klikałem.
A ruch? Zasady podobne - pierwszy jest ruch spodziewany.
Ruch rzeczywisty. Powiększenie. Klikanie.
Błąd popraw. itd.itd.
Tak :-)) Nie dziw się. Faktycznie, dziś, z wydawałoby się,
niewielkiego rozmazanego punktu, potrafię odzyskać większość,
elementów/szczegółów/ruchu. Z 'praktycznie', niemożliwej odległości.
Zgranie wzroku - z przetwarzaczem obrazu, jakim jest mózg.
Sporo jednak to trwało.
:-)))
Czemu, wciskam/piszę o tym?
Każdy sobie dopowie, jeśli jego mózg, działa już, odpowiednio.
pozdry
ett
|