Data: 2001-06-28 08:53:23
Temat: Re: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: "Ela" <s...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hej!
> Widzę ,że faktycznie mamy wiele wspólnego...
Proszę, proszę juz jest nas trzy :-)))
> rodziny i początkowo zastanawiałam się czy moje "jedzenie "też nie jest
> powodowane narzuceniem surowycz zasad przez moich rodziców.
"Konia z rzędu" dla tego kto by mi powiedział skąd i dlaczego mi się to
wzięło.
Ale ja mam już dosc analizowania swojego dziecinstwa i szukania winnych.
Co się stało to się nie odstanie i trzeba jakos sobie radzic.
Mysle, ze u mnie ten nałog dokonal wiecej psychicznych spustoszen (tzn.
naturalnie nie chce sie licytowac :) To była ucieczka od rzeczywistosci,
strasznie sie izolowalam, wzbranialam przed jakimikolwiek blizszymi
kontaktami, więzami z ludzmi, nie wspominajac o chlopaku. No i nigdy nie
byłam u zadnego psychologa. Byłam taką samotna wyspą. A całkiem możliwe, że
to jedzenie to było raczej zagłuszaniem pewnych emocjonalnych problemów,
czyli to byl skutek nie przyczyna.
> Koszmar
Taaak. Prawdziwy koszmar. Ale jak mówia co cie nie zabije to cie wzmocni.
;-)
> Po tylu latach dochodzę do wniosku,że jedyne co mnoie może uratować to
tylko
> ktoś dla kogo mbędę chciala walczyć ze sobą..
To ciekawe, bo ja po tylu latach dochodze do wrecz przeciwnego wniosku.
Musze chciec sie uratowac dla samej siebie. Nie zrobię tego dla nikogo
innego.
Jak wygląda teraz u mnie sytuacja?
Miałam calkiem niedawno okres, ze wydawalo mi sie, ze juz wszystko minelo,
ze bedzie dobrze, ze prawie pozbylam sie problemu. Zaczęlam po prostu
normalnie się odzywiac tzn regularnie i zdrowo, sniadanie, obiad, kolacja,
nie dopuszczałam do głodu, i absolutnie wykluczylam slodycze, lody, chipsy.
Jeśli chcialo mi sie strasznie cos przezuwac, to kupowalam sobie jakies
owoce.
Naprawde czulam sie wtedy super, schudlam, zaczęlam się usmiechac i byc
bardziej kontaktowa :-)
No i wtedy zdarzył się jeden raz kiedy pozwolilam sobie zjesc kawalek
czekolady, i juz nie mogla sie powstrzymac, zeby nie wrąbac całej no i znowu
wpadlam w korkociąg.
Ja wiem, ze to brzmi idiotycznie, komicznie i surrealistycznie, no ale to
chyba jest jak z alkoholem, nie mogę do konca zycia jesc nic slodkiego.
Mnie teraz wprawia w przygnębienia kwestia wyglądu. Te ciągle wahania wagi
no niestety bardzo zle wplywaja na wyglad przynajmniej u mnie, pojawiaja sie
rozstępy no i w ogóle. No i tego sie nie da cofnac.
I tego wam zazdroszczę, że akceptujecie swoj wyglad fizyczny, ja czasami nie
mogę na siebie patrzec.
Pozdrowionka
Ela
|