Data: 2002-01-23 20:57:26
Temat: Re: Jestem powodem rozstania...
Od: "Małgonia" <g...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
nie pisalam szczegółów, bo:
> 1) może obawiam się, że ktoś znajomy czyta (boję sie teraz wszystkiego,
> wszystkich. Podświadomie unikam tłumów...)
całe życie zamierzasz się ukrywać ? skoro jesteś pewna swego wyboru, to co
komu do tego ? obawiasz się że stracisz przyjaciół/ znajomych ?
> Dla sprostowania - dziecko już jest, płacimy alimenty, planujemy i myślimy
nie
> tylko o sobie.
Co to znaczy - "myślimy nie tylko o sobie" ? Masz na mysli alimenty czy może
nie tylko ?
> A tytuł taki dlatego, ze czuję się winna. Bo przecież mogłam się na to nie
> decydować. A ja nie myśląc o nieszczęściu innych, myśląc tylko o sobie
zrobiłam
> to. Bo przecież też mam prawo do MIŁOŚCI.
Jasne - szczególnie zbudowanej na czyimś nieszczęściu, no ale jeśli uważasz.
że to facet Twojego życia i z żadnym innym tego poziomu byś nie
osiągnęła.... Poza tym może dobrze się stało - była żona Twojego faceta ma
jasną sytuację - nikt jej nie ogranicza i chyba lepiej żyć w pojedynkę niż z
kimś kto nie kocha i na nic nie ma ochoty, czym wprowadza ogólne negatywne
nastawienie do życia.
> I jeszcze jedno... nie sypialiśmy ze sobą do momentu rozpadu jego
małżeństwa,
> także Wasze teorie o "seksownej małolatce" runeły.
A który to moment ten "rozpad małżeństwa" ??? Bardzo płynne określenie...
> Piszę na grupę dlatego, że czuję się strasznie z... własnego powodu. Nie
> oczekuję opini o moim partnerze. To ja mam ze sobą problem... TAK!
Podkreślam
> jeszcze raz - _jestem_szczęśliwa_, ale tak jak zauważyli niektórzy - nigdy
nie
> będę mogła się w pełni cieszyć tym co mam.
Więc szczęście jakby połowiczne....
> Dobrze, że mamy w sobie oparcie, rozumiemy się i znamy swoje potrzeby, tak
jak
> w normalnym związku. A może w normalnych tak właśnie nie ma? Może trzeba
było
> aż takiej rewolucji, by dwie osoby mogły się tak czuć?
A Wasz związek uważasz za anormalny ?????? Hmmm ciekawe... Oparcie i
zrozumienie to podstawa udanego, dającego szanse na rozwój związku (mam na
mysli prawdziwe zrozumienie i prawdziwe oparcie). Nie dzieliłabym związków
na normalne i pozostałe. Ale może nie będę snuć filozoficznych wywodów, bo
kto by to czytał.
Pozdrawiam. Małgonia
|