Data: 2008-12-16 23:17:15
Temat: Re: Jeszcze raz - "Muszę zabijać aby przeżyć ..."
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 16 Dec 2008 23:55:11 +0100, Redart napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:uje4cqrxru2g$.1qplv93h2jwrn.dlg@40tude.net...
>
>> Nie. Mięso jest najbardziej wartościowym pokarmem człowieka.
> Jest energetycznie najbardziej skondensowanym - zwierzaki po prostu odwalają
> za nas kawał roboty związanej z gromadzeniem energii.
To w tłuszczu zwierzęcym. I białka budulcowego w mięsie.
> Ale nie najbardziej
> wartościowym. Czy ty zajrzałaś w ogóle do tych linków, które podałem ?
> Jeszcze raz:
> http://www.newsweek.pl/wydania/artykul.asp?Artykul=3
2038
> "Talerzem w raka"
"Największym entuzjastą zastosowania diety w krucjacie przeciw nowotworom
jest dr Dean Ornish z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco. Od
wielu lat bada on zależności między trybem życia a chorobami i szokuje
naukowy świat zaskakującymi wynikami. Najpierw całą uwagę skupiał na
profilaktyce chorób kardiologicznych (udało mu się m.in. wykazać, że
niskotłuszczowa dieta, niewielka dawka ruchu i relaks powodowały cofanie
się choroby wieńcowej). Potem rozpoczął bezprecedensowe badania
onkologiczne, w których wzięło udział 93 mężczyzn z rakiem prostaty,
rozpoznanym we wczesnej fazie. Na tym etapie rozwoju nowotwór nie zagrażał
życiu pacjentów, dlatego chcieli oni odwlec w czasie operację i obciążającą
chemioterapię. Chorzy pozostawali jednak pod kontrolą lekarzy, którzy
monitorowali stan ich zdrowia. W szpitalu mierzono im m.in. poziom markera
PSA, dzięki któremu można ocenić, czy choroba się rozwija.Dr Ornish losowo
podzielił pacjentów na dwie grupy. Jedna miała zmienić styl życia:
przestrzegać diety opartej na produktach roślinnych, wzbogaconej
suplementami (witaminy E, C, selen plus gram kwasów omega 3 dziennie),
spacerować (przynajmniej pół godziny każdego dnia) oraz - dla zwalczenia
stresu - uprawiać jogę albo wykonywać proste ćwiczenia oddechowe. Pozostali
pacjenci (grupa kontrolna) żyli tak samo jak przed rozpoznaniem choroby. Po
roku okazało się,"
Co do mięsa - może w san Francisco mogą jeść sałatę, ale w naszym klimacie
- rosół, mięcho i ciepłe gacie ;-)
A powaznie: przypomniało mi się, jak kiedyś brat stryjeczny mojego męża,
przyszły ginekolog, syn świetnego wrocławskiego chirurga, z radością
przedstawił ojcu świeżo wymyślony przez siebie temat pracy
specjalizacyjnej: "Wpływ ciąży na rozwój nowotworu szyjki macicy u
kobiet... coś tam cos tam" - twierdząc, że jest w stanie wykazać, iż ciąża
ma hamować rozwój tegoż... Jego ojciec, o mało apopleksją nie trafiony,
zwymyślał go: "Jakże ty, przyszły lekarz, zgromadzisz materiał
doświadczalny do tej pracy?! Przecież nie pozostawisz tych kobiet samym
sobie wobec raka - ty masz je leczyć, a nie robić badania, czy umrą, czy
nie!!!".
To jest moja odpowiedź na ten artykuł...
|