Data: 2006-04-03 10:44:25
Temat: Re: KOMUNIA - czy ktoś jeszcze przyjmuje gości w domu?
Od: "UlaD" <u...@a...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Tashunko" <Jo`Anne@gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:e0g94i$a7j$1@inews.gazeta.pl...
> się załatwić kogoś do pomocy w tym temacie. Proszę ...podzielcie się
cennymi
> radami jak to u Was wyglądało. Będę wdzięczna za wszystkie podpowiedzi -
jak
> poustawiać stoły, jakie dekoracje, co serwowaliście do jedzenia i na ile
> wcześniej przygotowywaliście to wszystko, jak to wszystko ogarnąć żeby dla
> dziecka ten dzień był naprawdę miły, a ja żebym przy okazji nie
zwariowała.
Mysmy robili komunie "domowa" rok temu.
U nas moze o tyle bylo latwiej, ze tesciowie maj dom, wiec bylo w miare duzo
miejsca. Przewiezlismy do nich nasz stól, zastawe, sztucce. Jesli chodzi o
dekoracje, to mialam rózne plany, ale skonczylo sie na ustawieniu swieczek w
szlanych miseczkach - szwiecznikach, rozlozeniu zastawy i sztucców + bialych
i niebieskich serwetkach. To zostalo zrobione w przeddzien. Duze zakupy
robilismy w srode - w Makro, bo tam maja dobre gatunkowo mieso.
Jesli chodzi o jedzenie - najperw byly przystawki, czyli wedliny - czesciowo
kupne (pokrojone), czesciowo pieczone. Do tego chyba troche wedzonego
lososia ryba w galarecie (ja zrobilam, bo to moja specjalnosc swiateczno -
wigilijna). Tesciowa nie byla by soba, gdyby sama czegos nie dolozyla, wiec
zamówila jeszcze polmiski w pobliskim sklepie (mieso w galarecie), ale
prawde mówiac ani nie bylo to konieczne, ani szczególnie smaczne, choc
ladnie wygladalo. Potem (nietypowo) byly pierogi + barszczyk. Pierogi byly
zrobione przez pania do pomocy, o czym dalej. Danie - kupilismy duzy kawal
schabu, piersi indyka i karkówki (ale karkówka poszla jako wedlina) -
wczesniej to mieso upieklam (z morelami i sliwkami), pokroilam, a przed
obiadem bylo podgrzane. Do tego duze opakowanie mrozonej fasolki i chyba
brokułow+ ziemniaki obrane przez pania pomoc. Ale moga byc np. mrozone
kluski slaskie. Acha - i mój maz zrobil ze dwie "zielone' salatki. Potem
goscie byli juz tak objedzeni, ze wystarczyl tort (jeden z cukierni od
babci, jeden mój - biszkopt z bita smietana, owocami i polany czekolada) z
kawa, jakies drobne slodycze. Pani do pomocy wcale nei byla specjalnie
wykwalifikowana, i trzeba ja bylo troche nadzorowac, ale miala jak my
bedziemy w kosciele przygotowac wedliny, obrac kartofle, na bierzaco zmywac,
robic herbate i kawe. Napoje - to soki, woda, jakies babelkowe. ALkoholu z
zasady nie bylo. Goscie wyszli zadowoleni, mysmy sie oczywiscie napracowali,
ale bez przesady - nikt sie na smierc nie zarobil.
Pozdraiwma - Ula
|