Data: 2004-11-21 08:14:36
Temat: Re: Karak smierci - praktyka
Od: "Przemysław Dębski" <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Marek Krużel" <h...@g...pl> napisał w wiadomości
news:pan.2004.11.20.23.44.46.216643@go2.pl...
> nie podoba Ci się. ok, można przyjąć hipotezę, że stopień rozwoju
> społecznego nie ma wpływu na prawdopodobieństwo wystąpienia
> 'wyjątków krytycznych', czyli że są nieuniknione, ale jaki ma sens
> choćby sugerowanie społeczeństwu, że to jest uprawniona metoda
> rozwiązywania problemów?
Tam zaraz nie podoba. Poprostu nieco inaczej to widzę :) Przestępca, ma
przestępstwo "we krwi". Tak samo jak każdy, ma we krwi np. stosunek do
innych ludzi. Wymiar kary może odstraszyć, ale nie jest czynnikiem
eliminującym chęć na przestępstwo. Przestańmy bajdurzyć o tym, że więzienie
to jakaś forma resocjalizacji. Jeśli by tak było, to czas tej
resocjalizacji, nijak nie mógłby być zalezny od rodzaju popełnionego czynu.
W sądzie, zamiast sędziów powinni zasiadać psychiatrzy, stawiający diagnozę
i zalecający przymusową kurację - której czas trwania, byłby adekwatny do
diagnozy a nie do ciężaru przestępstwa.. Jest to poprostu kara. I jako kara
ma być adekwatna do czynu za który jest wymierzana. Nie jest to metoda
rozwiązywania problemów - zgoda, ale nie jest to też wrzucanie śmieci pod
dywan, ponieważ wydźwięk kary śmierci jest mniej więcej taki "zostaniesz
ukarany, tak jak na to zasłuzyłeś - nie cofniemy się przed __niczym__". W
takiej sytuacji, to przestępca ma problem "co ze mną dalej będzie", a nie
społeczeństwo "co zrobi jak wyjdzie".
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
|