Data: 2015-10-07 08:02:20
Temat: Re: Kastrowanie kobiet polskich
Od: krys <w...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
FEniks wrote:
> W dniu 2015-10-06 o 14:54, krys pisze:
>> FEniks wrote:
>>
>>> W dniu 2015-10-05 o 14:08, krys pisze:
>>>> FEniks wrote:
>>>>
>>>>> W dniu 2015-10-05 o 12:04, krys pisze:
>>>>>> FEniks wrote:
>>>>>>
>>>>>>> W dniu 2015-10-05 o 10:11, krys pisze:
>>>>>>>> FEniks wrote:
>>>>>>>
>>>>>>>>> I czy sądzisz, że 20, 30, 40 lat temu było o wiele mniej takich
>>>>>>>>> małżeństw, w których mężowie nie szanowali swoich żon lub nawet
>>>>>>>>> nimi pomiatali?
>>>>>>>>
>>>>>>>> W tym przykładzie chodzi o brak szacunku i pomiatanie, tylko o
>>>>>>>> postawę wobec problemu najbliższej osoby.
>>>>>>>
>>>>>>> Przecież jedno z drugim jest ściśle związane.
>>>>>>
>>>>>> Ja nie wiem, czy wspomniany mąż nie szanował i pomiatał swoją żoną.
>>>>>> Wiem, jak się zachował, kiedy miała problem. Tyle.
>>>>>
>>>>> Czyli Twoim zdaniem te 30 lat temu nie zdarzało się, że mąż miał w
>>>>> nosie to, że żona potrzebuje pomocy?
>>>>
>>>> 30 lat temu TEN mąż i TA żona sikali w pieluchy.
>>>
>>> To kto ich wychował? Ówcześni rycerze?
>>
>> Przedszkole i szkoła.
>
> No proszę Cię, Justyno! Szkoła i przedszkole mają uczyć relacji
> rodzinnych, zwłaszcza między mężem a żoną? IMO to się z domu wynosi.
> Tylko i wyłącznie.
Naiwna jesteś, jeśli sadzisz, że szkoła nie ma wpływu na Twoje dziecko. Po
to właśnie działa, żeby prać mózgi dżenderami, "tolerancją" i poprawnością
polityczną. Relacje międzyludzkie w szkole też istnieją, a przynoszą je
dzieci z różnych domów. Tych funkcjonujacych inaczej, niż Twój też.
I zgadnij, kto ma w stadzie wiekszą siłe przebicia - grzeczna Ewusia, czy
"wyzwolona", rzucająca fuckami Kaśka?
>
>>>> Ja mówię o zjawisku, które da się zaobserwować.
>>>> O tym, jak wzajemnie się traktujemy.
>>>> My 40+ oraz młodzi 20+.
>>>
>>> Spada ogólny poziom kindersztuby. Ale to dotyczy kobiet i mężczyzn w
>>> takim samym stopniu.
>>
>> I w związku z tym nie widać zadnych różnic w podejsciu do zycia 20- i 40-
>> latków.
>
> W związku z kindersztubą? Na relacje mąż-żona? No nie za bardzo.
Relacje mąż-żona, to nie jest kindersztuba.
> Zresztą, jak widzę w kolejnych postach, sama (przy wtórze XL) śmiejesz
> się z połączenia tych dwóch rzeczy, więc już zupełnie nie rozumiem, skąd
> u Ciebie to powyższe zdziwienie.
I prawdopodobnie nie zrozumiesz. Tak jak ja nie zrozumiem wyższej
matematyki.
>
> Obniżony poziom kindersztuby ma wpływ na co innego, widać to według mnie
> choćby na znacznym zmniejszeniu dystansu na linii dziecko-dorosły, co
> nie zawsze jest złe, ale niestety za tym często idzie brak elementarnego
> szacunku. I to widać nawet w drobiazgach. Dla przykładu - kiedy ja
> miałam mniej więcej 4 lata, grzecznie zapytałam przyjaciółkę mojej mamy,
> z której dziećmi się często widywałam i bawiłam, czy mogę się do niej
> zwracać per ciociu. Obecnie większość koleżanek i kolegów mojej córki
> wali do mnie per ciociu i na Ty bez najmniejszego zająknięcia i
> zapytania. Nie żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało, ale nie w
> każdym przypadku jest to miłe.
Nie mam tego problemu. Ja jestem dla koleżeństwa moich dzieci "panią
Justyną", dla niektórych małolatów "ciocią" - ale to na wyraźne polecenie
ich rodziców. Małolaty po dorośnięciu do gimnazjum samoczynnie przestają
"ciociować". Przy czym najmłodsze "ciociujące" ma rodziców 30+.
Za to "ciociujemy" nawzajem z dziećmi sąsiadów i sąsiadami, gdzie młodsze
pokolenie ma 40+, a starsze 65+.
--
J
|