Data: 2015-10-10 12:45:03
Temat: Re: Kastrowanie kobiet polskich
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2015-10-10 o 10:33, krys pisze:
> FEniks wrote:
>
>>> Bo się realia zmieniają, także warunki życia, więc niektóre sprawy,
>>>>>> kiedyś niewidoczne lub mniej widoczne, teraz wyłażą przy różnych
>>>>>> okazjach na światło dzienne. Niegdysiejszy ojciec miał w dupie, że
>>>>>> żona nosi ciężkie siaty z zakupami na czwarte piętro, a dzisiejszemu
>>>>>> jego synowi nie chce się opony zmienić, kiedy żona jest w potrzebie.
>>>>>> Ludzie też się zmieniają, owszem, owszem, ale nie aż znowu tak bardzo,
>>>>>> tylko powierzchownie.
>>>>>
>>>>> Serio masz takie doświadczenia?
>>>>
>>>> Z zepsutym samochodem? Nie, to Ty je masz.
>>>
>>> Insunuujesz.
>>
>> To nie Ty przytoczyłaś to zdarzenie z samochodem? A, to przepraszam.
>
> Zdarzenie przytoczyłam. Ale to Ty uznałaś, ze to moje doświadczenie.
Obserwacja (u innych także) też jest jakimś doświadczeniem. Ja się z
czymś podobnym nie spotkałam.
>>>>> Prezecież to mnie szokuje postawa meza wobec żony, nie Ciebie.
>>>>
>>>> Mnie nie szokuje? A gdzie tak napisałam?
>>>
>>> No przecież uznałaś za "nic takiego".
>>
>> Cytacik poproszę.
>
> Nie chce mi się grzebać w początkach dyskusji z Tobą.
> Gdybym tak nie odebrała Twojej wypowiedzi, nie byłoby tego wątku.
Pomogę. Nigdzie czegoś podobnego nie zasugerowałam nawet. Na Twoją
opowieść jedynie zapytałam:
"I uważasz, że to obecnie norma lub coś powszechnego w związkach
małżeńskich?"
Dalej uznałam takie zachowanie wręcz za "brak szacunku i pomiatanie żoną."
Na pewno to pamiętasz.
> Wolę marudzić, nia być cool, trędi i happi, bez wzgledu na to, co dzieje się
> dookoła.
Nikt nie broni wybrać jednej ze skrajności.
Można jednak mieć odrobinę rozsądku i zachować balans w ocenie sytuacji.
>> Zdarza mi się. Ba! Mam nawet paskudnego sąsiada trzydziestoparolatka,
>> który niemal codziennie drze mordę na żonę (z wzajemnością). Od jakiegoś
>> czasu w ogóle już z nimi nie rozmawiam. Zdawkowe "dzień dobry" i to
>> wszystko.
>
> Czyli jednak się zadajesz.
Nie miałam wpływu na wybór sąsiadów. I żałuję tego bardzo.
Obserwację jakąś na ich podstawie mam, ale nie przenoszę jej na obraz
całego pokolenia.
> Oczywiscie, ze nie norma. Tyle, że w moim pokoleniu takie relacje były
> marginesem nie były powodem do chwalenia się, a dziś coraz częściej nie
> budzą zdziwienia i są uznawane za normę.
Nie wiem przez kogo są uznawane za normę. Może przez niebieskiego, coś
takiego wtrącił w tym wątku. No i miałam wrażenie, że Ty uznajesz to za
coś powszechnego. JA - nie.
Ewa
|