Data: 2010-10-12 20:43:06
Temat: Re: Kiedy i jak mówić dziecku o śmierci mamy?
Od: Qrczak <q...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2010-10-12 21:54, niebożę Chiron wylazło do ludzi i marudzi:
>
> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:4cb4b3ca$0$27035$6...@n...neostrad
a.pl...
>> W dniu 2010-10-12 20:42, Chiron pisze:
>>> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości grup
>>> dyskusyjnych:4cb4aabf$0$22800$6...@n...neostrad
a.pl...
>>>> W dniu 2010-10-12 18:11, Chiron pisze:
>>>>> Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości grup
>>>>> dyskusyjnych:4cb46856$0$22802$6...@n...neostrad
a.pl...
>>>>>> W dniu 2010-10-12 13:32, Qrczak pisze:
>>>>>>
>>>>>>> Dobra, dawaj swoją definicję normalnego dzieciństwa! Im
>>>>>>> precyzyjniej to
>>>>>>> zrobisz, tym lepiej. Bo ta Chirkowa dość niedookreślona, jak widać w
>>>>>>> postach poniżej, jest.
>>>>>>
>>>>>> Kiedyś słyszałam opinię jakiejś mądrej psychologicznej głowy, że
>>>>>> osoba
>>>>>> wychowująca dziecko musi spełniać takie warunki (aby oczywiście
>>>>>> wychować je szczęśliwie): musi być dorosła, życzliwa (przynajmniej w
>>>>>> stosunku do dziecka), trzeźwa i obecna. Mam nadzieję, że niczego nie
>>>>>> pokręciłam, ale generalnie wydaje mi się to sensowne. Wszystko, co
>>>>>> rodzic/opiekun daje ponadto, jest dodatkowym bonusem, ale te cechy
>>>>>> wykazywać musi.
>>>>>> A co jest normalne - to jest chyba problem jednoznacznie
>>>>>> nierozstrzygalny. W zależności od obranych kryteriów, wszystko można
>>>>>> uznać za (nie)normę.
>>>>> Bez miłości będzie jeno jak miedź brzęcząca lub cymbał brzmiący. Jeśli
>>>>> nie da miłości- wychowa dewiantów
>>>>
>>>> Z tą miłością to różnie bywa, dlatego sądzę, że życzliwość jest tutaj
>>>> akurat dobrym określeniem, uderzającym w samo sedno. Przynajmniej ja
>>>> to tak odbieram.
>>>>
>>>
>>> Miłość to pojęcie dość jednoznaczne. Nie bardzo Cię zrozumiałem?
>>
>> Jasne, że jest pojęciem jednoznacznym, ale pewnie każdy ją inaczej
>> zdefiniuje, podobnie jak "normalne dzieciństwo" - nie sądzisz?
>> Zaborcza matka powie, że bardzo kocha swoje dziecko i raczej trudno by
>> było nie przyznać jej racji, chociaż tą swoją miłością może nieźle
>> dziecko poturbować.
> W żadnym wypadku to nie jest miłość. Ona oczywiście turbuje swoje
> dziecko- dosłownie, w sensie psychicznym- ale zaborczością, egoizmem,
> manipulanctwem, etc- z całą pewnością nie robi tego miłością.
>
>
>> Dlatego wydaje mi się, że "życzliwość" jest pojęciem, które niesie
>> mniej emocjonalnych nieścisłości, że tak to ujmę. Ale oczywiście nie
>> zamierzam się przy tym upierać, ja bym tez powiedziała, że tym
>> niezbędnym warunkiem jest miłość.
>
> Życzliwość- z powodu powyżej też można by wyrzucić do kosza- no bo która
> matka uzna, że nie jest życzliwa dla swojego dziecka?
Haaa haa ha!
Qra
--
Piszę na newsach od lat, mając na względzie poziom interlokutorów.
Używam prostych zdań z jednym podmiotem i jednym orzeczeniem.
|