Data: 2014-10-22 11:34:41
Temat: Re: Kiedy kazirodcy płodzą niepełnosprawne dzieci...
Od: Jacek Maciejewski <j...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>> Za wielkimi słowami ukrywasz brak argumentów. Dzieci, jak
>> dowodzi praktyka uczą się od swojego otoczenia społecznego. W miarę jak
>> dziecko dorasta i jego otoczenie się powiększa, uczy się od coraz większej
>> liczby osób. Nie widzę powodu ani tym bardziej możliwości by edukację
>> seksualną powierzyć *wyłącznie* rodzicom.
> Dzieci zaczynają sie uczyć od swojego otoczenia dopiero wówczas gdy rodzice
> nie dostarczą im wiedzy, zabraniają dzieciom doświadczać tego z czego sami
> korzystają. Oszukuja dzieci by nie pokazać dzieciom swojego zycia płciowego.
Błąd na błędzie. Nie jest prawdą że "dzieci zaczynaja się uczyć od
otoczenia dopiero wtedy itd". Nie jest prawdą że 'zabraniają". Nie jest
prawdą że "oszukują". Powyższe stoi w sprzeczności z prostą obserwacją i
jest obarczone niedopuszczalną generalizacją. Nie uwzględnia też faktu że
nie istnieją "dzieci". Są dzieci w wieku 2 lat, 5 lat, 12 czy 18 lat. W
kazdym wieku dzieci zgłaszają inne pytania, mają zapotrzebowanie na inną
wiedzę. Zapotrzebowanie zaspokajają w najprostszy możliwy sposób. Rolą
rodzica jest być najprostszym sposobem, na każdym etapie rozwoju
osobniczego. Dziecko i tak przetestuje prawdomówność rodzica :) sięgając do
innych źródeł.
>
>> Przecież nie wyizolujesz
>> społecznie dziecka tylko w edukacyjno-seksualnym aspekcie, to
>> niewykonalne.
>> A praktyka ponadto dowodzi że zawsze lepiej uczyć się od
>> fachowca-nauczyciela. Co nie znaczy że nauczyciel ma uprawiać seks z
>> nieletnimi, jak to sobie wyobrażają mohery :)
> A kto ma dostarczyc dziecku wzorca zachowań seksualnych? Równie co ono
> niedoświadczony partner? Poza tym odrzucasz cały dorobek Freuda dotyczący
> jego obserwacji na temat seksualnych zachowań dzieci w stosunku do rodziców.
> Ja nie tylko, że nie wydumałem wszystko to o czym piszę. Ja przeżyłem
> seksualną prowokację córki więc przeżyłem to o czym pisał Freud. I
> wyciągnąłem z tego wnioski.
To proste i juz powiedziałem. Wiedzę mają dostarczać rodzice oraz szkoła. I
nie wyciagaj tu mi omszałego Freuda żeby parę akapitów dalej twierdzić że
"I nie wyjeżdżaj mi tutaj z psychologią czy czyms tam jeszcze bo te nauki
nie poznały jeszcze dostatecznie ludzkości".
Jedyne co jest wartościowe w psychologii to wątek zaczynający się od
Konrada Lorentza i tłumaczący wzorce zachowań opierając się na teorii
ewolucji.
>>>>Jakoś w przypadku matmy czy geografii nie masz wątpliwości.
>>> Co innego wiedza o zyciu seksualnym a co innego wiedza,
>> G... prawda. Wiedza to wiedza.
> Czy nie mógłbyś się obyć bez wiedzy zdobytej w szkole? Czy wiedza o życiu
> seksualnym nie jest o wiele bardziej potrzebna niz wiedza szkolna?
Nie, nie mógłbym. I inni też nie. Szkoła jest bardzo skutecznym
dostarczycielem wiedzy. Skuteczność wynika z podziału ról w społeczeństwie.
Pracami zajmują się specjaliści, jak już od przedszkola uczą :) Buty szyje
szewc, piekarz robi chleb, nauczyciel uczy. Do przedszkola nie chodziłeś?
:). A drugie pytanie - tak, wiedza o życiu seksualnym jest równie potrzebna
jak każda inna wiedza a wrażenie jej wiekszej potrzebności zapewne pochodzi
z jej pomijania w szkolnym programie.
Nijak to się ma do twojej głównej tezy że dzieci powinny przechodzić
inicjację seksualną z rodzicem.
>
>
>> Jaki "zakaz". Co za "całkowita niewiedza"... Co za "całkowita zagłada".
>> Bredzisz. Tracę kontakt z twoja pokręconą mową.
> Czyzbyś stracił grunt pod nogami, że się tak zdenerwowałeś...?
Bez przesady z tą nerwacją. Napisałeś kilka zdań z których nie udało mi się
wyłowić żadnego sensu.
>
>>> Jeżeli za prawidłowości uważasz postępowanie zgodnie z tradycją
>> Nie dotarło co mówię? Mówię o prawidłowościach rozwojowych. Czyli o tym jak
>> osobnik rozwija się zgodnie z tym jak ukształtowała go ewolucja. Ewolucja a nie
tradycja!
> Tradycja została wpisana w ewolucję.
Co?? Zakładam że chcesz powiedzieć "tradycja się wywodzi z ewolucji". W
jakiejś mierze, jeszcze nie rozpoznanej do końca, zapewne. Ale w ten sposób
mój argument że nie występują społeczeństwa w których dzieci przechodzą
inicjację seksualna z rodzicami - nabiera wagi :). Jak tu chcesz
polemizować, to wskaż przykład.
>
>
>> Przemoc jest immanentną cechą gatunkową Homo. Usiłowanie jej
>> wyeliminowania
>> to próba stworzenia nowego gatunku.
> Tak, masz rację. To próba stworzenia nowego gatunku na bazie Homo Sapiens.
> To stworzyć cos nowego wykorzystując istniejące zasoby. Ci, którzy nie
> zaakceptują nowego modelu wychowawczego odejdą tak jak odchodzili dotąd, a
> pozostali stworzą nową cywilizację wolną od przemocy.
Gatunku się nie tworzy. Jeszcze nie, choć w przyszłości i za to się
zabierzemy. Ale na pewno nie w ten sposób w jaki postulujesz, to znaczy w
drodze mniej czy bardziej odgórnie narzuconej zmiany tradycji. Gatunek
tworzy się manipulując DNA.
>> Ja tam wolę pozostać we własnym,
>> zwłaszcza że mama ewolucja wyposażyła nasz gatunek oprócz umiejętności
>> stosowania przemocy także w umiejętność współpracy w ramach rodziny, klanu
>> czy społeczeństwa. A ty gadasz tak, jakbyś nie słyszał nigdy o
>> psychologii
>> czy antropologii ewolucyjnej. Taki Lenin-komunista społeczno-seksualny
>> naprawiacz ludzkości z ciebie. Wprowadzenie twoich pogladów w czyn to
>> najprostsza droga do dyktatury w rodzaju SSSR czy Korei Płn. :)
>> Boże, chroń nas od naprawiaczy ludzkości...
> Nie, to żadna dyktatura tylko spowodowanie by każdy odpowiadał za swoje
> czyny i nie przeszkadzał innemu w realizowaniu jego pomysłów na życie.
> A przemoc, której tak zaciekle bronisz to najprostsza droga do samozagłady
> gatunku. I jeżeli ludzie nie uwolnią się od niej to dumny na wyrost homo
> sapiens odejdzie do lamusa historii.
Jak do tej pory, ustanowione społeczeństwa realizują twoje zalecenie
indywidualnej odpowiedzialności za czyny. Nie widzę tu zaniedbań. W ramach
prawa każdy może realizować swoje pomysły na życie. Gdzie w moich słowach
znalazłeś "zaciekłą obronę przemocy"?? Która to przemoc doprowadzi w
dodatku do samozagłady. Nie mam pojęcia o jakiej przemocy i samozagładzie
mówisz. Jedyne zagrożenie jakie się rysuje przed gatunkiem w dostrzegalnej
przyszłości to przeludnienie.
>> Zatem postulujesz by dziecko pierwszy stosunek płciowy (oraz wszelką
>> pierwszą naukę wszystkich seksualnych zachowań miało z rodzicem. Niby
>> dlaczego nie miało by być pouczone jak ma się zachowywać, a praktyczną
>> stronę zagadnienia przerobić z rówieśnym partnerem, do którego bez
>> wątpienia zaprowadzi je wrodzone, gatunkowe zachowanie zwane zakochaniem?
>> Jaki pożytek dla dziecka z tego że będzie postępowało wbrew wrodzonym
>> wzorcom zachowania?
> Już napisałem, że korzystam nie z wiedzy teoretycznej lecz praktycznych
> spostrzeżeń na temat zachowan seksualnych moich dzieci. Jestem i byłem
> nastawiony na słuchanie dzieci i ujawnianie ich potrzeb. Ja wiem, że moja
> córka chciała odbyć jej pierwszy raz ze mną. Ale mnie do tego była potrzebna
> akceptacja jej matki a mojej żony. Inicjacja dziecka ma się odbywać w
> świętym trójkącie dziecko-matka-ojciec. W przypadku córki to matka musi
> wyrazić zgodę na to by córka odbyła swój pierwszy akt ze swoim ojcem a mężem
> matki; w przypadku syna to ojciec musi wyrazić zgodę na pierwszy raz syna z
> żona ojca a matka syna. W ten sposób staja się emocjonalnie równi swoim
> rodzicom, pewni siebie gdyz stali się równi swoim stwórcom (bogom).
Z tego co powyżej, wnioskuję że popełniłeś kardynalne błędy wychowawcze w
wyniku których twoja córka skierowała swoje (właściwe wiekowi dojrzewania)
zakochanie na ciebie. A sytuacji poniewczasie sprzeciwiła się żona. Siebie
wiń za patologię w twojej rodzinie, zamiast usiłować propagować ten
jednostkowy, pożałowania godny incydent jako najwłaściwszy.
>>> A to, że żadna kultura nie stosowała takiego rozwiązania nie jest
>>> argumentem przeciwko.
>> Acha, jeśli rzeczywistość nie potwierdza naszych poglądów - tym gorzej dla
>> niej :)
> A czyż nie tak własnie należy oceniać nieskuteczne modele społecznej
> rzeczywistości? Czyz nie w taki to właśnie sposób dokonuje sie postęp -
> odrzucamy to co sie nie sprawdziło w praktyce.
Nie rozumiem. Przyjmujesz że jakiś model społecznej rzeczywistości jest
nieskuteczny. O jaki model i jaki skutek ci chodzi? O to że córki
generalnie nie zakochują się w ojcach? No, jeśli o to, to masz dowód że
dotychczasowy model edukacji seksualnej jest całkiem skuteczny :) Pożądany
skutek, czyli kierowanie budzącego się popędu płciowego w stronę
rówieśników jest jak najbardziej osiągany.
>>>Jest jedynie dowodem na to, że pierwsi rodzice nie wiedzieli
>>> czego mają nauczyc swoje dzieci gdyż nie było nikogo kto by im taka wiedze
>>> przekazał. To właśnie ukrywa Biblia pod postacia drzewa wiedzy i zycia
>>> oraz zakazanego owocu.
>> Jacy "pierwsi rodzice"?? Czyżbyś wierzył literalnie w to co napisano w
>> biblii?
> A czyż małpy nie miały swoich rodziców? Nie tylko zresztą małpy - nasza
> linia genealogiczna jest znacznie, znacznie dłuzsza.
Nie raczyłeś odpowiedzieć na moje pytanie. Ponawiam - uznajesz autorytet
biblii czy nie?
>> W takim razie podziękowałbym za dalszą rozmowę, nie zwykłem
>> rozmawiać z głupcami.
> Widzę niejakie zmęczenie materiału w Tobie. Czyżby podobnie jak u XL-ki
> brakło Ci argumentów?
Póki co, jestem jedynym argumentującym :) Jeśli nie liczyć twojego
powoływania się na Freuda i wskazywania na nienormalny stosunek córki do
ciebie - tu jeszcze dopowiem że pojedyńczym przypadkiem nie dowodzimy
słuszności tezy.
--
Jacek
|