Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Kólka na czole? Re: Kólka na czole? (długie + rodzaj świadectwa)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Kólka na czole? (długie + rodzaj świadectwa)

« poprzedni post następny post »
Data: 2010-02-17 20:38:07
Temat: Re: Kólka na czole? (długie + rodzaj świadectwa)
Od: "Jakub A. Krzewicki" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki

środa, 17 lutego 2010 13:22. carbon entity 'Chiron' <e...@o...eu>
contaminated pl.sci.psychologia with the following letter:


> 2. nie fair trochę z mojej strony było by tu pisanie o bajkach dla
> japońskich dzieci- ociekających przemocą, krwią- i akceptowanych przez
> dorosłych- często buddystów. Jednak popatrzmy na nasze bajki- o wiele
> łagodniejsze od tych japońskich. Wiele z nich też ocieka przemocą, krwią,
> niesprawiedliwością- i kończą się zwycięstwem dobra.

Te bajki to jest profanum. Mówimy o sacrum.
Połączenie sacrum i profanum w jedność przeciwieństw to jest nieco wyższy
etap. Nie dla przeciętnego 10-latka.

To, co stwierdził Redart zaliczając krucyfiks do ikonografii bóstw groźnych
wynika nie z samych trudnych emocji, ale z połączenia sacrum z trudnymi
emocjami. Nie jestem za trzymaniem kogokolwiek pod emocjonalnym kloszem,
ażeby zrozumieć ludzi wystawiających na śmierć swojego B/boga, rozwijający
się człowiek musi najpierw poznać problemy niesprawiedliwości i przemocy w
formie profanum, w ktorej są mniej szokujące niż w zestawieniu z sacrum.
Przeciwieństwa są po to, żeby się z nimi oswoić, a nie od razu na głęboką
wodę.

Zresztą w innych kwestiach też to jest trudne. Dziecko czyta Ewangelię, a
tam występuje postać Marii Magdaleny wraz z jej zawodem. Jeśli dać to do
czytania dziecku, które nie wie, na czym ten proceder polega, to po prostu
nastąpi u niego pomieszanie pojęć i mogą się wiązać z tym kompleksy na
punkcie psychoseksualnym. A co dopiero Stary Testament ociekający "krwią i
spermą na twarzy", że sparafrazuję wypowiedź pewnego populistycznego
polityka...

Moim zdaniem pokazywanie dziecku symbolu krucyfiksu jest dopuszczalne
dopiero w momencie, gdy zacznie się uczyć w szkole lub z samodzielnej
lektury konkretnego kawałka historii. Nie mam nic przeciwko temu, by ten
obrazek nawet odpowiednio realistyczny (np. klatka z filmu "Pasja" Gibsona)
był w książce historycznej w dziale historia religii/starożytność we
właściwym miejscu i z adnotacją o Jezusie z Nazaretu, nauczycielu i
założycielu religii chrześcijańskiej, którego uczniowie wierzyli w jego
boskość uznając go za uprawnionego do tytułu Chrystusa (Mesjasza, Króla
Izraela) i który padł ofiarą skazania w sfingowanym procesie politycznym na
brutalną śmierć z rąk żydowskich i rzymskich przeciwników swojej nauki
(powinno być także iż dla doktryny i kultury chrześcijan kluczowa jest
wiara w relacje pierwszych uczniów Jezusa o jego zmartwychwstaniu, plus
odesłanie do tekstów źródłowych). Dziecko będzie już wiedziało, co to jest
kara śmierci znana w kodeksie Hammurabiego (dział "Babilonia") oraz czym
jest ukrzyżowanie, ponieważ wprowadzi się to w dziale "Asyria i Persja" (te
kraje pierwsze bodajże stosowały w/w karę wobec buntowników i jeńców
wojennych, o tym, że Rzymianie tak robili wspomni się przy Spartakusie)
oraz co to jest sfingowany proces polityczny na podstawie historii Aten i
skazania filozofa Sokratesa. Z historii pobytu Greków i Rzymian w Judei
będzie wiedziało, co to jest okupacja i kolaboracja, a więc będzie miało
podstawy, żeby zrozumieć historię Jezusa, a nie "zaczynać budowę domu od
dymu z komina". Wieszanie samego symbolu dla wzbudzenia specjalnej
ciekawości dziecka w sprawach, które je przerastają zanim dowie się o nich
od początku, oraz umieszczanie go na stałe w tym celu żeby był to
permanentny "reminder" i stałe źródło szoku poznawczego to już zupełnie
inna bajka.




PS. Pamiętam, że dla mnie dużym szokiem było dowiedzenie się z encyklopedii
i napisanych bardzo oględnie książek historycznych z biblioteki śp. Dziadka
w wieku około trzech-czterech lat (sic!), kiedy umiałem już czytać i pisać
(i bylem dzieckiem bardzo inteligentnym i wyrośniętym ponad swój wiek), o
samym fakcie _istnienia_ kary śmierci, zwłaszcza za inne przestępstwa niż
zabójstwo i faktu, że była ona wymierzana w wielu _cywilizowanych_
społeczeństwach z powodów politycznych jeszcze na około dwadzieścia lat
przed moim urodzeniem, a i niektórzy ludzie byli skazani za nią przez rząd
np. za wyjazd i występy przeciwko władzy w zagranicznym radiu.

< BTW. To było bardzo połączone z jakimś rodzajem Déj? vu, jak gdybym już
wcześniej gdzieś tę historię czytał, obecnie już wiem, że pewne rzezy,
które wydawało mi się, że o nich wiedziałem, zwłaszcza z religii Dalekiego
Wschodu i cała masa terminologii sanskryckiej która wydawała mi się znajoma
kiedy dorwałem odpowiednie książki w wieku dziecka starszego 7-8 lat, to
były przebłyski z poprzednich inkarnacji. Miałem takie flashbacki i z
czasów niemal bezpośrednio przed narodzinami --- rysowałem w dzieciństwie
komiksy o fabule podobnej do Supermana i Dr. Who, mimo że nie miałem do
nich dostępu za komuny ani w domu, ani w bibliotece publicznej, a jedyne co
miałem z komiksu to pierwsze tomy "Ekspedycji" oraz przysłany za stanu
wojennego przez dalekich niemieckich kuzynów z Kanady egzemplarz "Flasha
Gordona" w tłumaczeniu francuskim pt. "Guy Leclerc" (w tym okresie
rozumiałem po francusku tak jak dziś po angielsku --- na podręcznikach i
elementarzach byłem uczony przez śp. Dziadka tego języka, dzisiaj się go
muszę uczyć ponownie), a z filmów najwyżej Bruce Lee i Gwiezdne Wojny,
dopiero w późnym stanie wojennym Rambo. Gdybym nie umiał już jako 3-latek
czytać i pisać --- a nauczyłem się na gazetach i plastikowych literkach do
przylepiania na szyldach biurowych --- to bym pewnie nie pamiętał
dzieciństwa od tak wczesnego okresu, a ja pamiętam i pierwsze lektury, i
Wałęsę w telewizji i Jaruzelskiego "niedzielę bez teleranka" i fraszki
humorystyczne, które czytałem w 1981 w gazetach "Wieczór Wrocławia" i
"Robotniczej" i krzyżówki, i zawieszenie tych gazet --- jak dziś, chyba
dopiero po zamachu Jaruzeli --- niektórzy powiedzieliby już, ale dla mnie
to było w wieku nawet nie ukończonych 5 lat _dopiero_ po dwóch latach od
nauczenia się czytania, a wtedy rok to była dla mnie wieczność! --- dotarło
do mnie, że Zimna Wojna o której czytałem z prasy jest rzeczywistością
która wpływa na takiego małego bezbronnego człowieka tu i teraz: że czołgi
na ulicach, nie ma gazet, telefonu, telewizji... Nawet gdybym chciał, to
tego wszystkiego nie zapomnę! >

Bajki Braci Grimm, "Tysiąc i jedna Noc" czy dawne mity i legendy Grecji,
Polski czy Skandynawii gdzie takie historie związane z karą np. ścięcia
wymierzonego przez okrutnych królów były przedstawiane, nie szokowały mnie
w wieku trzech-czterech lat tak bardzo, ponieważ z założenia nie wierzyłem
w bajki jako historie nieprawdziwe, wymyślone setki lat temu i opowiadające
o rzekomych czasach jeszcze dawniejszych. Nawet w "prawdziwego" ponoć
świętego Mikołaja/Gwiazdora/Dziadka Mroza nie bardzo wierzyłem, był on dla
mnie taką samą fikcją jak czarny kot i trzynastka. Aha, i nie lubiłem
specjalnie tych bajek bez happy endu, bo nie dość, że nieprawdziwe, to
jeszcze do tego wszystkie smutne, jak gdyby rzeczywistość, o której
czytałem w książkach historii i widziałem w reżimowej TV, była lepsza.

I kiedy dostałem do ręki po raz pierwszy Ewangelię bodajże tę najkrótszą św.
Marka w wieku ok. 5 lat (zanim poszedłem do zerówki) dla mnie nie było to
już wprawdzie wielkim szokiem, że ludzie zabili swojego boga, ale nawet
licząc, że byłem "l'enfant prodige" to był spory dysonans poznawczy i
emocjonalny. Ktoś, kto rodzi sie jako niezwykle zdolne i piękne dziecko
takie jak ja, jest okrutnie od początku prześladowany i okrutnie kończy. To
może z tego powodu nabawiłem się skłonności do teorii spiskowych... same
kolędy bożonarodzeniowe i jasełka, w których występuje Herod knujący spisek
przeciwko małym dzieciom już były dla mnie czymś, co nie pasowało ani do
przekazu historycznego (bo na takie okrucieństwa mógł sobie Sardanapal
pozwolić kilkaset lat wcześniej, ale Herod za cywilizowanych protektorów
Rzymian... jeszcze miałem w głowie, że mógł zabijać własne dzieci, ale nie
przypadkowych poddanych) ani do bajek czy opowiadań fikcyjnych (bo
protagonistami były rzeczywiste osoby znane z przekazów historycznych).
Byłem jeszcze mimo tej niezwykłej w sumie wiedzy za małym dzieckiem, żeby
zrozumieć pojęcie czegoś pośredniego między prawdą a fikcją czyli
beletryzacji, plotki etc. --- istniały dla mnie tylko dwie skrajności,
które odróżniałem i długo, długo nic pomiędzy. Kiedy więc dostałem się w
posiadanie tego tekst źródłowy Ewangelii, niczego on mi nie wyjaśnił, a
tylko zaciemnił jeszcze bardziej. Człowiek, który uczył kochania swoich
bliźnich zabity przez przeciwników, którzy nie znosili ludzi widzących w
nim swojego Boga. Scena pobytu Jezusa u Heroda mnie wtedy nie zaszokowała,
bo byłem przyzwyczajony z książek historii do tego, że rządzący mieli ludzi
za nic. Ale to, że ludzie zabili człowieka, w którego boskość niektórzy z
nich przedtem wierzyli i oddawali mu hołd, to, że byli w stanie zgładzić
istotę podobno nadprzyrodzoną --- to długo w moim umyśle nie trzymało się
kupy. Mimo, że część członków mojej rodziny była chrześcijanami, że
posyłali mnie następnie do kościoła i na religię, że podobał mi się bardzo
kult i rytuał kapłański z całą historią od Starego do Nowego Testamentu, że
lubiłem zebrania ludzi w parafii i to z nauk etycznych co rozumiałem, to u
mnie część intelektualna nie była nigdy uporządkowana i nikt się tym nie
interesował (podobnie jak niewielu w podstawówce, tym że się nudziłem
potwornie na lekcjach mimo, że poszedłem rok wcześniej), a sama dewocja nie
czyni wiary. Nic dziwnego, że zwróciłem się następnie do tego, co było w
bibliotece tej mojej drugiej części rodziny, a także w bibliotekach
publicznych o innych religiach, najwięcej o buddyzmie. Miałem w dalszej
rodzinie ludzi tej religii i przynajmniej trzymało sie to kupy. O
ostatecznej zmianie religii zadecydowałem w wieku 11 lat gdy dostałem "kopa
w górę" z klasy piątej do siódmej, a moje możliwości intelektualne były
takie, że gdybym miał zdawać ówczesną starą maturę (nie egzamin licealny)
to bym już pewnie zdał nie czekając do 1994, a ujawniłem się w wieku lat 13
po raz pierwszy odwiedzając ośrodek buddyjski we Wrocławiu (to był z tego,
co pamiętam ośrodek Zen, wkrótce poznałem też Karma Kagyu jeszcze przed
wybuchem kontrowersji o następcę).

Teraz zauważ, mimo, że byłem "l'enfant prodige" z reinkarnacyjnymi
flashbackami to wszystko co "niedowodliwe" --- te tajemnice w których
człowiek jeszcze nie do końca poznawał samego siebie (przynajmniej w
kulturze europejskiej) --- sprawiały mi spore problemy, większe niż
opanowanie nauki i światopoglądu naukowego. A co dopiero z tymi dziećmi,
które nie czytały tylu książek, ale wyłącznie bawiły się w piaskownicy i
grały w piłkę? Sam widziałem je jako strasznie głupie i podatne na
manipulację, kiedy schodziłem z nimi pobawić się dla towarzystwa. Przecież
wystawione na działanie takich symboli wpajanych im od wczesnego
dzieciństwa tym bardziej nigdy nie nauczą się poprawnie myśleć, a religia
_jakąkolwiek_ _przyjmą_ będzie u nich na poziomie przesądu.

< BTW. Dzieci te, z kolei przewyższające mnie sprawnością fizyczną,
odpłacały to, że robiłem z nich głupków --- np. wyręczając w "zerówce"
przedszkolankę i czytając im głupie i nudne polskie bajki ze Świerszczyków
--- różnymi niewybrednymi kawałami praktycznymi, traktowały mnie niemal jak
cyborga/wampira/monstrum Frankensteina. Na własnej skórze poznałem
przezwisko "jajogłowy" i niechęć niektórych rówieśników do
wykształciuchów. >

Prawdopodobieństwo, że ewentualne moje dziecko w tym wieku dorówna mi
inteligencją jest niemal zerowe, może być wręcz odwrotnie z drugiej strony
skali. W dalszej rodzinie mam przypadek kuzyna z chorobą Downa, a sam
szczęśliwie uniknąłem oznak tego rodzaju mutacji genetycznej, zwłaszcza że
mam na jednej ręce ten niesławny dermatoglif "małpiej bruzdy" czyli mogę
mieć także jakąś ukrytą translokację w komórkach rozrodczych. Tj. w
konsekwencji mogę mieć kiedyś takie dziecko, które będzie jeszcze mniej
zdolne do rozumienia czegokolwiek niż "normalne" dzieci (mam nadzieję, że
nie wykraczę). A jeśli nie zrozumie, to żadna religia mu nie pomoże.
Janusz Korczak pisał, że dziecko to taki mały dorosły, który ma wszystkie
intelektualne możliwości dorosłego oprócz jego doświadczenia i tego, że nie
toleruje (i wykrywa niezwykle dobrze) kłamstwa dorosłych. W moim przypadku
było to prawdą, ale co z tymi "mniej pełnosprytnymi" dziećmi??? Przecież
ten mój kuzyn mieszkający w pałacyku wujka nigdy nie będzie miał takiej
szansy na taką wiedzę o ludziach i świecie jak ja, pomimo że wychowywałem
się i nadal mieszkam w obskurnym blokowisku, z którego jak tylko mogę
uciekam do centrum miasta buszować po antykwariatach albo w sieć.

--
tois egregorosin hena kai koinon kosmon einai
ton de koimomenon hekaston eis idion apostrephesthai

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
17.02 medea
18.02 Jakub A. Krzewicki
18.02 medea
18.02 Jakub A. Krzewicki
18.02 Redart
18.02 Jakub A. Krzewicki
18.02 Nagash
18.02 medea
19.02 Jakub A. Krzewicki
19.02 Jakub A. Krzewicki
20.02 medea
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą
Jesttukto?
?
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3
NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem