Data: 2002-04-08 04:16:13
Temat: Re: Komórka męża
Od: "didziak" <d...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Napisała Perełka moja, Alex Jańczak <o...@z...com.pl>, odpisuję
zatem co następuje:
| <bzdury, pozwolisz, wytnę>
Ależ jak najbardziej - Perełki mogą robić, co im się rzewnie
spodoba :-)
Jak dla mnie (i kilku innych osób) to miało sens, ale... j.w. :-)
Tak sobie czytam i myślę, czy jest sens odpowiadać... i tak zdania
nie zmienisz, ale w porządku. Postaram się o to mimo wszystko.
| Natomiast czasami przychodzi bez podania wcześniej dokładnej
godziny ciocia,
| która chciałaby zobaczyć siostrzenicę. Albo ja muszę wyjść do
sklepu
| i chce ją zabrać ze sobą. Wyobraź sobie, że w takiej sytuacji
nie
| chce mi się łazić po osiedlu i szukać małej niebieskiej figurki
między blokami.
Skoro przychodzi, znaczy się ma blisko ;-) Albo niech poczeka na
dziecko, które jest na dworze, albo niech wróci do domu i czeka na
telefon: "Ciociu, ciociu - przyjdź, już jestem w domu!" albo...
niech się obejdzie smakiem a następnym razem się nauczy umawiania
z dzieckiem bezpośrednio chociażby :-)
Sklep? Skoro wychodzisz, to też nie masz daleko, prawda? :-) Do
sklepu zawsze raczej też wiadomo, kiedy się chodzi... "Wróć za
godzinkę, pójdziemy do sklepu" albo niech się bawi i poczeka z 10
minutek pod drzwiami...
Życie naprawdę nie może być tak trudne - wybacz, ale te sytuacje
nadal do mnie nie przemawiają.
| Sześć lat. 110 cm wzrostu. Nie sięga rączką do góry tarczy
większości
| automatów telefonicznych. Czy to jasne, czy mam mówić wolniej?
| Poza tym nie chodzi o to, żeby ona do mnie dzwoniła, tylko żeby
| mogła zostać "wydzwoniona". Łapiesz różnicę?
Możesz mówić szybciej - i tak Cię nie słyszę :-)
Powinienem Cię za coś przeprosić? Bo nie rozumiem tonu :-)
Hm, przysiągłbym, że te aparaty nie są tak wysoko (sama jestem
mała) ale nie mam podstaw, by Ci nie wierzyć - na pewno próbowałaś
:->
| > 'Pożyczanie komórki'? To dziecko to jakiś gwiazdor ekranu,
mały
| > geniusz giełdowy lub nowe wcielenie Buddy? ;-)
| Nie wiem, co masz na myśli. Ale wiele osób twierdzi, że komórka
| zabija samodzielnośc...
Sądzę, że tak właśnie jest - jeśli chodzi o małe dziecko.
(o zdolnej córeczce)
Super, cieszę się Twoim szczęściem.
Sorrki, że tak wprost powiem... nie pytałem, czy Twoje dziecko
jest ładne, ma piątki i przekłute uszy - rozmawiamy o _celowości_
posiadania komórki przez małe dziecko.
J.w. Sądzę, że na dłuższą metę taka komórka źle wpływa na dziecko.
Nie wiem jak to działa - na mój chłopski rozum to takie noszenie
gdzieś w głowie świadomości "Wielki Brat patrzy" ("Oby mamusia nie
zadzwoniła, jest tak fajnie..."), a coś takiego nigdy nikomu nie
wychodzi na dobre, prawda? Po prostu - dziecko w zasięgu sieci :->
Bawi się, bawi, a tu Mozart przygrywać zaczyna. Wiesz, że Ona
przez to może mieć uprzedzenia m.in. do muzyki poważnej? :->
Gdy mi, dorosłemu chłopowi, kilka razy komórka zadzwoni podczas
stosunku, każdy psycholog powie, że będzie to źródłem frustracji,
lęków i doprowadzić może do impotencji... Tym bardziej taka
komórka ma wpływ na małe dziecko.
| (o złodziejstwie i falach)
| Jeszcze jakieś problemy?
Jak TO pisałaś, to chyba mnie już bałdzo nie lubiłaś :->
Zobaczymy, co będzie gdy dziecko zacznie chodzić do szkoły z
komórką...
| (o zegarku)
| Zegarek miała, ale kilka razy go zdjęła z ręki i przepadł.
| Drugi rozbił się przy upadku. Trzeciego nie chce.
Syropów chyba czasem też nie lubi pić, prawda? Do szkoły wstawać
również nie będzie lubiała :-)
| > Rozumiem, że grupa dyskusyjna, notowania giełdowe czy
wydarzenia
| > szokujące świat są obserwowane 'online'. Ale dziecko? :->
| Tak, właśnie dziecko powinno być obserwowane online.
| Jeśli masz inne zdanie... trudno.
Uważam, że można pozwolić sobie na puszczenie dziecka na dwór bez
smyczy elektronicznych. Mam inne zdanie :-)
Właśnie te braki kontroli systematycznie wydłużane mają przecież
dziecko uczyć samodzielności, prawda? A komórka to sposób
kontroli.
| > Zawsze sądziłem, że rodzice chronią dziecko przed zbyt
wczesnym
| > 'życiem dorosłym'... teraz widzę, że jest chyba odwrotnie.
| Owszem, chodzi o to, żeby sobie radziła w każdej sytuacji.
| Jeśli w tym celu ma dorosnąć szybciej, niż rówieśnicy, to
trudno.
| Sądząc po tym, jak się zachowuje - nie jest to zbyt szybko dla
niej...
Przypomniał mi się film z Judy Foster (Jej 1. debiut reżyserski
bodajże) o matce młodego geniusza (którą grała Ona sama)...
Utkwiła najbardziej mi scena, gdy w pewnym momencie mówi Ona do
zafascynowanej dzieckiem pedagog, że wolałaby mieć normalnie
rozwijające się dziecko. Na zdumienie tamtej odpowiada, że syn
martwi się dziurą ozonową, zanieczyszczeniem środowiska i wieloma
innymi globalnymi problemami, ma przez to nerwicę...
Dzieciństwo to beztroskość. Dlatego dziwi mnie tym bardziej Twój
zapał do wychowywania dziecka na dorosłego szybciej i szybciej.
| Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że dzieci rozwijają
| się we własnym tempie...
Naprawdę? Nie bałdzo :-)
Złość piękności szkodzi - spokojnie :-)
Pozdrawiam ;-)
didziak :-)
|