Data: 2002-07-17 10:19:24
Temat: Re: Komputer a ciąża
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "JoJo" <g...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ah3c8v$apt$1@sunsite.icm.edu.pl...
> [...]
> nie wydaje ci się, ze tez kusili los i żądali żeby biologia
dostosowała się
> do nich sama?
Możliwe. Ale ludzie popełniają błędy i ja bym się nie odważyła
na przyjęcie stanowiska "chcieliście, to macie i nie marudźcie".
To by mi odebrało moralne prawo do kwękania nad zakwasami po
rowerowej wycieczce :)
> [...]
> a mnie sie nie wydaje, w końcu nie chodzi o to, ze kobicie
kolor skarpetek
> nie pasuje tylko o dosyc drażliwą sprawę, która powinna byc z
wielorakich
> względów załatwiona w gronie zamkniętym
Oczywiście, ale moim zdaniem do tych względów nie należy
zastanawianie się, czy czasem któraś z moich koleżanek nie miała
kłopotów z zajściem w ciążę. Powtarzam, gdybym o tym wiedziała,
to paplanie na taki temat uznałabym za okrucieństwo, ale
milczenie na tematy potencjalnie drażliwe doprowadziłoby szybko
do tego, że można by rozmawiać wyłącznie o pogodzie i kolorze
skarpetek. Dla porządku zaznaczam, że czasem wkurza mnie własna
ostrożność i zastanawianie się pięć razy, czy można powiedzieć
to albo tamto, bo a nuż komuś będzie przykro.
> wyśmiewasz się z osób np. po chemioterapii, ze są łyse?
> nie sadzę, a przeciez nie wiesz, czy ktos z twojego otoczenia
nie ma raka -
> po prostu są pewne rzeczy, których ludzie na poziomie nie
mówią i nie robią
Omawiana koleżanka koleżanki (słuchajcie, czy czkawka w ciąży
nie jest groźna? ;) też nie wyśmiewała się z kobiet, które
poroniły. Właściwszą analogią byłaby moim zdaniem sytuacja,
kiedy dziewczyna żali się koleżance, że przedłużyła sobie włosy
i teraz wygląda jak kretynka, a ta koleżanka powtarza to swojej
koleżance, która jest łysa po chemioterapii (tak, wiem, że
niechciana ciąża to problem grubszego kalibru niż durna
fryzura).
> [...]
> sama pomagałam znajomej, która usuwała ciążę - nikogo przy
niej nie było i
> nie wpadło mi do głowy, zeby odmówić pomocy bo ja moralnie nie
> zgadzam/zgadzam się z jej decyzją
A czy ja twierdzę, że odmówiłabym pomocy? Po pierwsze
zaznaczyłam, że nie chodzi mi o odreagowanie kryzysu, po drugie
powiedziałam, że poczułabym się dziwnie - nic na to nie poradzę,
że czuję się dziwnie, kiedy ktoś - nawet dość bliski - informuje
mnie o swoich, bądź co bądź, łóżkowych problemach (a mowa była
cały czas o koleżance koleżanki, a nie bliskiej przyjaciółce).
> [...]
> ostatnio: ja- potrzebowałam pilnie pieniędzy na badanie
dziecka (
> podejrzewane było najgorsze i w razie czego liczył się czas)
> znajoma - no, biedna jestes , ale ja tez bo nie mam pieniedzy
na wczasy
> zagraniczne
> sama sobie skomentuj:)
Nie będę komentować, bo mi mama zabroniła używania takich słów.
Ludzie nie myślą.
Ale z drugiej strony - jestem świeżo po lekturze forum eDziecka;
w którymś z postów któraś z eMam żali się, że po urodzeniu
dziecka przyszli do niej znajomi, popatrzyli na dziecko, coś tam
pogadali, po czym jeden z gości stwierdził, że spotkała go
tragedia - zginął jego pies. Wypowiedź tonem "też mi coś, pies
zginął, co to jest w porównaniu z dzieckiem!" - tu widać różnicę
punktu widzenia.
> [...]
> dokładnie, a tak ja rozumiem żale tej panienki
A ja rozumiem je tak, że - możliwe, że na skutek jej własnego
błędu - jej plany życiowe legły w gruzach i komuś się
poskarżyła. I nadal śmiem przyznawać jej do tego prawo. Choć nie
chciałabym całymi dniami wysłuchiwać marudzenia na ten temat,
ale o tym, o ile pamiętam, mowy nie było.
> [...]
> mam poważne obawy, że oplotkowywana panienka wcale nie lepszym
rodzicem
> będzie
Się okaże, różnie bywa. Niewykluczone, że mimo początkowego
buntu dziewczynie postawionej przed faktem dokonanym jednak się
priorytety poprzestawiają, prawda?
Reasumując - jestem zdania, że skoro ktoś zaszedł w ciążę, to
nie ma innego wyjścia, jak ponieść konsekwencje tego faktu;
oczekiwałabym od takiej osoby, że jednak pogodzi się z faktem,
że sprzęt RTV musi poczekać. Niemniej jednak uważam, że po
pierwsze wolno jej było chcieć mieć ten sprzęt i nie chcieć mieć
dziecka, po drugie, mimo że sama sobie zawaliła sprawę, nie ma
obowiązku kreaować się na uszczęśliwioną tym faktem przyszłą
mamę. Byle w rozsądnych granicach.
I z mojej strony chyba EOT, bo nie wyobrażam sobie, żebym mogła
mieć w tej sprawie jeszcze coś do powiedzenia :)
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
|