Data: 2007-10-02 07:52:37
Temat: Re: Konfitury lub dzem z jarzebiny - jak i kiedy?
Od: Krysia Thompson <K...@h...fsnet.co.uk>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Mon, 01 Oct 2007 10:39:01 -0700, Magdalena Bassett
<i...@b...com> wrote:
>Poszukuje sprawdzonego przepisu. Kiedys Krysia Thompson podawala przepis
>na dzem z jarzebiny, ale nie moge znalezc. Rowniez o ile pamietam, byla
>tam kwestia przymrozkow - zebrac tuz po czy tuz przed i dlaczego? czy
>chodzi o zawartosc cukru w owocach?
>Dzieki
>MB
Zupelnie nie wiem/pamietam dlaczego ma byc przemrozone, ale cos
tak jakos jest z borowkami ( a moze zurawina - poniewaz i to i to
jest jako cranberry wiec nie wiem, co jem, hehe). nie trzeba
czekac do przymrozkow, jesli grozi to czekaniem, az owoce
spadna/ptaki zabiora - chyba pare lat temu w polowie pazdziernika
ptaki zwariowaly i gniazda wily, nasz synek w Brighton chodzil w
t-shircie z krotkim rekawe na okraglo...czyli te przymrozki moga
nie nastapic tak szybko, wiec wystarczy zerwac i wlozyc do
zamrazarki na noc/dobe (aobo dluzej, jak sie zapomni...tak, jak
ja, hehehe)
przepis podawalam jakos w czasach prehistorycznych, ale cudem
udalo mi sie w archiwum znalezc!! (szukalam w archiwum grupy
najpierw jako "jarzebina" a pozniej sie wycwanilam i
szukalam..."jarzebiny"...i trafilam..aaz mie zatchnello ;P)
jarzebina
tyle samo (na wage ) albo rajskicj jablek albo zwyklych. moga byc
spadki i w ogole odrzuty, byleby byly kwasne.
soku z cytryny troche.
Owoce umyc, oczyscic, wrzucic do duzego sagana, dolac wody by m/w
przykryla owoce i gotowac az sie rozleca (tak z pol godziny -
miekkie to-to wiec szybko).
Potem najlepiej zrobic sobie takie ustrojstow. Wziac poszewke na
duzy jasiek albo mala poduszke. Prze to bedzie sie przecedzac
przyszla galaretka. Moja tesciowa nauczyla mnie zwawieszac
poszewke za uszy (!) do odwroconego stolka kuchennego...chodzi o
to, zeby przez noc sok wyciekl z tej mazi owocowej, ale sam z
siebie, bez nacisku. Znaczy musi to sobie swobodnie wisiec i
sciekac do gara (moze byc ten sam). Moja tesciowa miala 2 rozne
stolki - nad jednym, odwroconym zawieszala poszewke za uszy,
ktore byly formowane przez przywiazanie sznurka do rogow
poszewki, drugi - stolek - wystarczylo niejako rozpiac/rozciagnac
poszewke na nogach stolka...
dobra, na drugi dzien NIE odciskac reszty miazgi bo galaretka
bedzie metna. to co w saganie trzeba zmierzyc - na kazda szklanke
cukru uzyc 1 1/2 szklanki soku powstalego.
czytalam gdzies ze dobrze jest ograzc cukier w piekarniku bo
wtedy wszystko pojdzie szybciej.
No wiec, dodac ten cukier, troche soku z cytryny , mieszac,
zagotowac i pogotowac ostro z 10 - 15 minut.
Sprawdza sie tak: zdjac sagan z ognia, nabrac troche widelcem
(bedzie szybciej) i niech troche scieknie na spodeczek (mozna
lyzeczka nabrac tego ale wtedy sie dluzej czeka). jak
zgalarecieje to juz gotowe. pchac do wyprazonych sloikow.
Zdejmuje sie po to z ognia, by sie to dalej nie gotowalo na
wypadek jakby byla juz galareta. te cholerstwa potrafia sie
PRZEgotowac i juz galaretka z tego nie wyjdzie (znam z autopsji)
cala te metode ze stolkami opisuje, bo to jest niejako baza do
robienia galaretek bez jakichs ta fixow. Jako baza zazwyczaj
wystepuje jablko - ma widac duzo pektyny, nasiona etc. galaretke
mietowa robi sie wlasnie tak samo - sok z jablek metoda stolkowa,
na koncu wrzuca sie bardzo duzo pogniecionych lisci miety, niech
w tym posiedza , a potem troche kolorku zielonego.
trys
K.T. - starannie opakowana
|