Data: 2010-05-15 20:35:03
Temat: Re: Kryteria oceny czyjegoś stanu zdrowia na psp (a'propos Piotr kontra E.W.)
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 15 May 2010 13:22:59 -0700 (PDT), darr_d1 napisał(a):
> Zastanawia mnie, co pozytywnego - według Ciebie - wnoszą do jej życia
> (tudzież choroby) Twoje dywagacje n/t jej stosunków z mężem.
Mobilizację do pogadania z nim, do ziwrzenia się ze swoich kłopotów z samą
sobą. Bo może on kochając - nie widzi. Choć właśnie to wydaje mi się wielką
sprzecznością.
> To są
> tylko i wyłącznie Twoje domysły, i to na podstawie dość nikłych
> przesłanek. Wydaje mi się, że to zbyt mało abyś mogła wyciągać tak
> daleko posunięte wnioski.
Przesłanka jest jedna, wyjaśnię przez analogię: kiedy byłam w "dole", nie
było możliwości abym tkwiła w swoim "dole" samotnie i bez końca, nie mogąc
się zwrócić do kochanej osoby, musząc poszukiwać wsparcia u osób
postronnych. Nie ma takiej możliwości, aby z dwóch kochających się osób
jedna tkwiła od lat w "dole", a druga tego nie zauważała. No nie ma. A
jeśli nie kocha dość, aby to zauważyć, bo i tak bywa, to w każdym razie
powinna być gotowa do wsparcia i pomocy na sygnał ze strony "zdołowanego".
Czyli powtarzam: Wątkodawczyni powinna dać sygnał mężowi, ZANIM udała się
tutaj. Jeśli go szanuje i kocha, nie powinna szukać samotnie pomocy i to u
przypadkowych osób jak my, bo wg mnie jemu to uwłacza i go tym krzywdzi.
Jeśliby np mój mąż czy dziecko pominęło mnie jako pierwszą powołaną do
pomocy i wsparcia go osobę, a zwróziło się najpierw np do osob na
przystanku autobusowym czy w sklepie (to analogia do tutejszej grupy równie
obcych osób - o tym już kiedyś pisałam), miałabym do niego żal nie do
wypowiedzenia.
|