Data: 2011-03-27 10:31:13
Temat: Re: List z Polski.
Od: Stalker <t...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-03-25 18:28, medea pisze:
> I nie rozumiem Twojego podejścia - z jednej strony uważasz, że unia nas
> żyłuje i robi w balona (tak przynajmniej mi się zdawało, że sądzisz), a
> z drugiej, że daje nam kasę za darmo. Naprawdę nie wiem, w czym tak
> naprawdę widzisz zagrożenie.
We WSZYSTKIM.
Nie ważne czy za mało, czy za dużo, ważne że zawsze źle.
Tak to już jest, że jeśli ma się jasno sprecyzowaną tezę, do której jest
się przekonanym (np. Unia jest zła) to w poszukiwaniu kija, którym np.
tę Unię będzie się okładać bardzo łatwo się zagalopować i po drodze
stracić rozsądek. Wzajemne wykluczanie się argumentów to tylko jeden z
możliwych efektów :-)
W kontekście tego nasuwa mi się przykład, w którym jak w soczewce skupia
się kilka takich mechanizmów (odnoszenia skutku odwrotnego od
zamierzonego), łatwych do odnalezienia i na tej grupie.
Otóż chodzi o słynne ostatnio zakupy J. Kaczyńskiego.
Nie wiem kto organizował tę akcję, ale medalu to bym mu nie dał :-)
1. Jeśli bardzo zależy nam na efektownym przykładzie drożyzny, to
oczywiście idziemy tam gdzie jest DROGO. No i poszliśmy... do
osiedlowego sklepiku. Jeśli ktoś chciałby zrobić osiedlowym sklepikom
gorszą niedźwiedzią przysługę, to już by chyba nie dał rady :-)
Osiedlowy sklepik ZAWSZE będzie dużo droższy od np. dyskontu, co
błyskawicznie wykorzystały sieci handlowe ogłaszając, że u nich słynny
koszyk Kaczyńskiego kosztuje nie 55 PLN, ale ~40 PLN
2. Brniemy dalej. Chcąc pokazać jak bardzo znamy się na społecznych
odczuciach walimy tekst o tym jak to Polacy masowo robią zakupy w
osiedlowych sklepach, a w dyskontach kupują tylko najbiedniejsi, dając
jednoznacznie do zrozumienia, że pojęcia nie mamy jak i gdzie robią
zakupy współcześni Polacy :-)
3. Jak już wpadniemy w galop, to ładujemy z armaty, że za naszych czasów
to ho, ho.. 100% taniej było, oczywiście nie sprawdzając wcześniej jak
było naprawdę, przez co na drugi dzień oponenci wyciągają cenniki z
czasów naszych rządów i delikatnie nam sugerują, że g..wno prawda :-)
4. Na koniec oczywiście zadowoleni z siebie odpowiedzialnością ZA CAŁOŚĆ
drożyzny obarczamy tego komu chcemy dokopać (bo komu chciałoby się
sprawdzić od czego zależą we współczesnym świecie ceny) i czekamy na
oklaski :-)
Czy jest drożej? Jest...
Ale nie chciałbym żeby za "walkę z drożyzną" wzięli się powyżsi "spece"
Stalker
|