Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!newsfeed.atman.pl!newsfeed.tpinterne
t.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Vetch" <v...@v...magot.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Date: Thu, 11 Nov 2004 20:33:05 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 101
Message-ID: <cn0evv$en4$1@nemesis.news.tpi.pl>
References: <cn0at0$mjq$1@nemesis.news.tpi.pl> <cn0boi$cfj$1@news.onet.pl>
<cn0c70$3oj$1@atlantis.news.tpi.pl> <cn0cuk$da9$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: abh157.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1100201792 15076 83.25.33.157 (11 Nov 2004 19:36:32 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 11 Nov 2004 19:36:32 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.2180
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.2180
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:293998
Ukryj nagłówki
Użytkownik "kurkuror" <k...@o...pl> napisał
> [...]
> no ok. wg. mnie powienienes podjac jakis krok ostateczny, nie mam na mysli
> rozwodu czy czegos jeszcze bardziej dramatycznego, ale wydaje mi sie ze
> moglbys np. zaprowadzic zone do ksiedza i porozmawiac we 3
wiesz, już mam dość ciągłego oskarżania mnie że oszukałem,
albo że odrzucenie wiary = odrzucenie miłości, a więc prosto
wnioskując kochać nie potrafię, jestem opętany, szatan mną
steruje, etc...
Poza tym, wiem z doświadczenia, że "sprzedawcy dymu"
nie są obiektywni.
Ateizm to nie tylko praca nad sobą, ale często walka ze
społecznymi uprzedzeniami, walka o własną godność i
prawo do swobodnego "wyznawania" wolności wyboru.
Jestem zmęczony ludzkimi uprzedzeniami, niechęcią,
"prostowaniem" przesądów i poglądów. Męczy mnie
życie na tej planecie. Czasem myślę sobie, że lepiej
byłoby uwierzyć i stać się zagorzałym wyznawcą,
niestety wierzyć nie potrafię. Podobnie jak nie potrafię
wierzyć w UFO.
> twoj ateizm czy nihilizm stanowi swojego rodzajuz podstawe
> do tego zeby znalezc sloty srodek.
ja już zbyt długo tego środka szukam i z biegiem
czasu moje chęci chyba tylko słabną
> Ani ona nie moze narzucic ci wiary ani Ty nie mozesz z niej tego
> wytloczyc. Z tego co mi wiadomo relogia nie dyskriminuje ateistow
> (inaczje
> sie ma klerycyzm) wiec znalezienie tego "zlotego srodka" nie powinno byc
> trudne. Powinniscie chyba sobie pozwolic zyc tak jak kazdemu z was sie
> podoba, czy to jest msza co nie dziele w ladnych ubrakacj czy opalanie sie
> przed telewizorem, kazdy ma prawo do wlasnego zdania. a jesli jej milosc
> byla zalezna od twojej wiary to nie jest milosc do ciebie tylko do twojej
> upersonifikowanej wiary.
i właśnie tego się obawiam, niestety nie mogę uzyskać jednoznacznej
odpowiedzi. Żona myśli schematycznie wiarą, każda myśl przechodzi
najpierw swoisty filtr biblijny, zanim wydostanie się na zewnątrz.
Czasem sam nie wiem czy to co mówi wynika z jej przemyśleń,
czy to tylko gotowa papka religijnych "przepisów na szczęście",
których trzymanie się "gwarantuje" pomyślność, bo przecież
pochodzi od Dawcy Zdrowia Szczęścia i Pomyślności.
Sam przez to kiedyś przechodziłem i wiem, że popadanie w ortodoksję
niewiele się różni od sekciarstwa. Z drugiej strony, rozumiem, że nie można
być "dobrym" wierzącym, który nie stosuje _dokładnie_ zasad
swej religii w życiu. Wniosek: _dobry_ wyznawca _musi_ być
ortodoksyjny.
> "Kochac" wg. chrzescijanizmu wcale nie oznacza
> wieczny zwiazek i stabilnosc emocjonalna(ani tez wspolzycie seksualne). tu
> raczej chodzi o altruistyczne podejscie do ludzkosci.
i ta właśnie dwoistość pojmowania miłości doprowadza mnie do
obłędu. Katolickim ideałem jest białe małżeństwo i spędzanie
wieczorów na adoracjach w kościele. To niestety nie jest mój
przepis na szczęście.
> Wiec jesli twoja zona
> uwaza inaczje to chyba nie jest prawdziwa chrzescijanka tylko wyznawca
> krucyfiksa. Jesli wytlumaczysz jej ze to co robi (krzywdzac cie poprzez
> deprecjacje bo nie jestes chrzescijaninem) to powinna to zrozumiec fakt,
> ze
> to nie religia jest podstawa do milosci.
niestety, wg chrześcijaństwa, miłość bez Boga nie istnieje,
bo on w tym założeniu jest samą miłością.
Wniosek jest prosty: ja odrzucając Boga nie mam zdolności
do kochania, a traktować mnie można tylko jako upośledzonego
człowieka, odartego z tego co najlepsze, godnego litości
i współczucia, niczym trędowatego. To co ja mówię nie ma
wartości, bo nie mam Boga. To co robię, też mogłoby być lepsze
bo nie mam Boga. Nic mi się w życiu nie udaje, bo oczywiście
nie mam Boga. Nie mogę nikomu radzić, bo nie mam Boga,
a więc moje porady są podszeptami Pana Szatana :-)
> sytuacja jest o ytle skomplikowana
> ze oboje sie meczycie i oboje chyba nie wiecie co z tym zrobic.
ciekaw jestem czy jest na świecie drugi taki związek
i jak sobie radzi...
> Dlatego podunalem propozycje udania sie do ksiedza
> (proboszcza czy jak mu tam) o wyjasnienie tej sytuacji.
> Co tak naprawde oznacza wiara.
btw: proboszcz jest uprzedzony. Słyszałem że żałuje że nie ma stosów ;-)
Natomiast księża których znam to fanatycy. Szkoda zdrowia
na próżne konwersacje, a raczej wysłuchiwanie zarzutów pod
moim adresem.
Mimo wszystko dzięki za słowa.
Piotrek
|