Data: 2004-11-12 01:01:51
Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: b...@p...onet.pl
Pokaż wszystkie nagłówki
> Żona uważa że ją oszukałem,
> bo jak twierdzi, "gdyby wiedziała że będę ateistą, na pewno by za mnie nie
> wyszła". Z tego wniosek, że miłość była warunkowana wiarą, a dla mnie
> wspólne zainteresowania religijne to marny powód do kochania, bo skąd mogłem
> wiedzieć że po latach się zmienię ?
To, że tłumaczy i uzależnia swoje uczucie od Twojego zaangażowania wiary, nie
musi oznaczać że nie ma ono bardziej "solidnych" podstaw, może jedynie nie
zdawać sobie z tego sprawy.
> Czy ktoś zna złoty środek w tej sytuacji ?
>
Nie sądzę. Z twojego postu wynika, że jest mocno ograniczona i tylko cud mógłby
jej to uświadomić, a ty ostatnio trochę mniej na cudach polegasz. Pozostanie z
nią to kompromis i wyrzeczenie, które prawdopodobnie będzie więcej kosztowało
Ciebie niż ją Twoje odejście. Wiara daje w takich przypadkach możliwość
wytłumaczenia sobie sytuacji religijnymi brakami partnera i nierzadko stanowi
impuls do pogrążenia się w dewocji, z czym niektórzy jak mi się wydaje potrafią
być szczęśliwi.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|