Data: 2004-11-12 11:51:10
Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej k atoliczki i wrednego ateisty...
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
vonBraun:
> No chyba, że wierzysz w skuteczność jakieś 'terapii ubliżaniem
> przez sieć' lecz to byłoby nieco kuriozalne.
Na jednej ze stron w necie znalazlem niedawno nastepujacy tekst:
"... Używana na co dzień sprowadza się do takiego wykorzystywania
zasad współżycia społecznego aby nie tyle nie dotknąć adwersarza,
ale żeby nie miał prawa czuć się dotkniętym. Postawa ułatwia też np.
nieprzyjmowanie argumentacji w imię posiadania własnego niezachwianego
zdania..."
W tym co okreslasz jako moje "ublizanie" stosuje te zasade.
Tak wiec nikt, komu "ublizam", "nie ma prawa czuc sie dotknietym",
o ile nie rozminie sie z prawda (nie opusci gruntu rzeczywistosci).
Dotyczy to takze ew. 'obroncow'
Glupia pizda pzl - takze nie. ;)
I Ty takze nie, no chyba ze przyjmiesz iz "ublizajac" chorej frustratce
rozminalem sie z prawda. :)
PS: tekst dotyczy asertywnosci.
--
Czarek
|