Data: 2004-11-12 14:08:39
Temat: Re: Małżeństwo ortodoksyjnej katoliczki i wrednego ateisty...
Od: "Vetch" <v...@v...magot.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał
> [...]
> Dlaczego uwazasz, ze: wiara w [istnienie] Boga <=> wiara w dogmaty
> religijne kk?
rozumiem do czego zmierzasz. Ja po prostu doszedłem do
takiego punktu, w którym stwierdziłem że kiedy życie wieczne
jest jak bajka (nikt "stamtąd" nie wrócił), to sama koncepcja Boga
jest już nieistotna i mi niepotrzebna. Bo niby po co ?
To Bóg miałby to życie wieczne dać. A skoro nagroda dla mnie
nie istnieje, to kara także. Nie ma nagrody/kary - to Dawca
wogóle mnie już nic nie obchodzi. Poza tym nie trzeba się starać
i przestrzegać doktryny, bzdurnych dogmatów i kolejnych
pomysłów w stylu "uszczęśliwmy się na siłę" - życie staje się milsze.
Nie żebym był hedonistą, bo pewne zasady moralne mam,
ale jestem bliżej natury i pierwotnych reguł życia niż
"ludzkich nakazów". Zero blokad myślowych, jakiś ograniczeń,
ciągłych wyrzutów zindoktrynowanego sumienia.
Koncepcja Boga umiera w konfrontacji z brakiem potrzeby
zbawienia. Bóg jest potrzebny tym, którzy chcą się zbawić.
A ja czy z Bogiem czy bez, radzę sobie niemal tak samo.
Znaczy się bez koncepcji Boga dużo lepiej.
Doszedłem do tego, że to ja muszę ustalać reguły w moim życiu,
bo grupa szamanów może bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Życie pod dyktando nakazów jest wegetacją a nie ciągiem
samodzielnych i świadomych wyborów. Rzeczywistość
jest czasem okrutna, ale mając świadomość pełnej kontroli
(w ramach możliwości), mimo wszystko daje satysfakcję.
> W Twoim poscie [wciaz] mozna dostrzec sporo
> oznak prania mozgu jakiemu sie poddales.
tego się nie da całkowicie wyrzucić
> Jak dlugo byles ~ortodoksem religijnym?
w dzieciństwie matka goniła mnie do kościoła siłą.
W szkole średniej byłem już bardziej samodzielny,
a pod koniec szkoły wpadłem pod "bicz boży" na
jakieś 9 lat.
Pietrek
|