Hej, ja też rodzę i rodziłam kamyki wielokrotnie..Ostatnio miałam podobną
sytuację, kamyk się zablokował, w dzień pobolewało, a w nocy to była taka
jazda, że hej..No i ciągłe wizyty u urologó, - theopaverin w koszmarnych
ilościach, tramal itd. I też mi zaproponowali zabiegi, ale jak zobaczyłam
stół do zabiegu i te szczypce (ciekawska jestm i poprosiłam o pokazanie)
to...powiedział przej umrę. Leżysz na stole z rozszerzonymi nogami, poprzez
cewkę moczową wprowadzają tzw. koszyczek, tzn. drut z takim zakończeniem jak
koszyczek i wyławiają ten kamyk z nerki. Normalnie w średniowieczu lepszych
tortur by nie wymyślili. To znaczy masz znieczulenie ogólne, dożylne, potem
cewnik i jeśli nic się nie dziej to do domu. Ja absolutnie wpadłam w
histerie :))) ..i chodziłam z kamyczkiem 1,5 miesiąc i żadne argumanty
urologów nie były w stanie mnie przekonać. ja piłam do tego whisky - bosze
jakie paskudztwo - bo podobno pomaga. I przeszło. A teraz mam 4 następne :/
napisz jak rozwiązal się sprawa, bom ciekawa

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/