Data: 2003-06-03 12:20:40
Temat: Re: Mam depresję - przez naukę:(
Od: P <h...@a...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Sat, 31 May 2003 21:32:03 +0200, "Kacper Cie?la \(COMBOY\)"
<c...@...to.skasuj.pl> wrote:
>Szczerze mówi?c, nie wiem.
To ja ci moge powiedziec, krzywa zadowolenia rosnie wraz z zyskiwanym
statusem, a potem juz w pewnym momencie przestaje rosnac i sie
zatrzymuje a potem sobie ladonie opada az do samobojstwa lub
strzelania z automatow do ludzi w samotnym wieku 37 lat.
Sprawdzone na spoleczenstwach zachodnich. Oni mieli swoje lata 80,
nawet Japonczycy sie zalamuja. Widzial ktos program o studentach z
Japonii, ktorzy pod presja spoleczna wariuja i zamykaja sie z gierkami
komputerowymi na wiele lat w swoich pokojach, bojac sie wyjsc do
szkoly/pracy ? Bylo na tvp2. Ostatnio byl program o "wypaleniu" w
tele5.
Nie chce Cie martwic, ale ten, kto Ci nawciskal te frazesy o
bezrobociu, o rynku pracy i o sukcesie powinien isc siedziec, bo pomoc
w samobojstwie to jest przestepstwo. A nawciskanie mlodym ludziom, to
jest najzwyklejsze podkladanie bomb z opoznionym zaplonem pod biedne
mlode umysly.
W wieku lat 18 wsciekla nauka by miec status zdolnego. W wieku lat 19
test zycia maturalno-wstepnego. Jak nie zalamia sie tutaj, to czeka
ich 5 lat blogich studiow. Chcialbym jednakze zaznaczyc, ze na
studiach presja sie nie zmienia i charakter sie nie zmienia. Dokladnie
tak samo, jak dzis "inni" olewaja liceum, Ty zapewne za pare lat
bedziesz na ukochanej uczelni widzial "innych olewajacych". Ale Twoja
presja spoleczna, Twoja bomba z opoznionym zaplonem bedzie tykac tak
samo szybko, tylko ze glosniej. Pracy bedzie kilka razy wiecej, a mysl
walki z bezrobociem pojdziesz pewnie na praktyki, gdzie w mysl dobrego
civika bedziesz zapisywal go roznymi bzdurkami od roznych pracodawcow.
Po studiach wiekszosc "starajacych sie" (czyli jak to sie mowi
10-20%), to juz takie emocjonalne wraki ludzi, ktorzy niczym zombie
gotowe sa nadal pchac sie po szczeblach kariery. Potem cos peka i ich
nie ma.
Zaczynam sie martwic. Polacy nie mieli ery yuppies lat 80 i ich
bachorow z pistoletami biegajacych w latach 90 po korytarzach
podstawowek. Osobiscie ciezko walcze - od wielu lat - u siebie - z
nalogiem "bycia obowiazkowym", nie zawsze z efektami, ale przynajmniej
mam taka nikla nadzieje, ze choc bede pewnie niezadowolonym z zycia
pracoholicznym cpunem, to przynajmniej zachowam jakas szczatke
osobowosci, ktora krzyczy zawsze i glosno:
Jeszcze jedna praca, jeszcze jednen egzamin, jeszcze jeden
sprawdzian, jeszcze jedna godzina? Dobrze, ale afirmacji z mojej
strony ta psychoza miec nigdy nie bedzie. Swiat jest generalnie
dziadowski i sa dwie zasady:
1. Jak zrobic, by sie nie narobic - podziwiam tych, co podazaja za
tym bezblednie.
2. Zakuc Zdac Zapomniec - bo mozg jest jeden a ksiazek milion, a nad
kazda ksiazka siedzi jakis pajac i uwaza ze
ma racje.
3. Wkrecic Sie, A Jak Nie Mozna, To Olac I Spierdalac.
Jak masz watpliwosci czy to jest dobre czy zle, to podstaw to do
prawdziwych ludzi, ktorzy osiagneli cos i nie zwariowali. Pasuja do
prawie kazdego z tych postaw.
I pamietaj, czas w zyciu masz tylko jeden, a osiagniecia Twoich celow
nikt Ci nigdy i nigdzie i za nic nie gwarantowal i nie bedzie Ci
gwarantowac. Jak Ci nie wyjdzie, to dostaniesz kopa, wiec nie mozesz
sie pomylic w zyciu.
P.S. Jak ktos ma jeszcze swoje metody na zdejmowanie kadjan i
powrozow to niech poda.
|