Data: 2004-02-12 10:09:58
Temat: Re: Mieć dzieci...
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "EvaTM" <e...@w...pl> napisał w wiadomości
news:c0d9j4$48u$1@korweta.task.gda.pl...
> Użytkownik <e...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:4254.00000582.402a2576@newsgate.onet.pl...
> > Właśnie... a juz myślałem, że się rozczaruję, ale nie - jednak wszędzie
> można
> > spotkać kobiety, które zawsze wyjaśnią mężczyżnie, że ten bardzo by chciał
> mieć
> > dziecko, tylko jeszcze musi poczekać aż dojrzeje. No, a na koniec zawsze
> można
> > zaznaczyć, że to nie było "na poważnie" i jakby się kto pytał, to już nikt
> nic
> > nie wie.
> > A mozesz mi wytłumaczyć, dlaczego chęć posiadania dzieci miałaby być czymś
> > bardziej dojrzałym niz niechęć? To się nazywa "naznaczanie społeczne".
> > Jak nie potrafi się czyimś argumentom przeciwstawić swoich argumentów - to
> po
> > prostu najłatwiej określić go jako niedojrzałego a w bardziej drastycznych
> > przykładach /których Ci nie zarzucam - wyjasniam tylko mechanizm/jako
> idiotę,
> > homo, albo że się leczył psychiatrycznie itp. itp. itp.
>
> Krzysztof!
> Czytasz tę grupę ostatnio, prawda?
> Widzisz problemy jakie mają ludzie w małżeństwach?
>
> Ja je znam nie tylko z grupy i z życia własnego.
> Również moich rodziców i innych rodziców i znajomych
> i przyjaciół. Wiem, że ktoś może być niedojrzały do małżeństwa mając nawet
> 70 lat!
> Dlaczego uważasz, że to jakaś złośliwość?
> Tak myślę - małżeństwo to odpowiedzialność i miłość,
> nie bajeczka. Ale do tego trzeba dojrzeć.
> Sama cholernie żałuję, że wyszłam zamąż mając 21lat.
> Trzydziestka byłaby w sam raz! :))
>
> E.
Byłaby, a czterdziecha też może?
Nigdy nie jest zapóźno.
Przecie problem jak sama piszesz nie w wieku,
Twoja trzydziestka. Nie każda trzydzieska.
Stale, drobiazgi jątrzą.
Jakie są "problemy w małżeństwach"?
Odór czosnku?
Wampiryzm?
Empiryzm?
Ludzie (maupy) nie wiedzą co to jest się... oddać
Poświęcić.
Walę tą patelnią w Twój łepek od lat :-)))
I tylko mi się jajecznica robi. :-))
Inaczej.
Bo to Ciekawe.
Mam pełną dla Ciebie maxEmpatię,
ale wiem, że jako "potwór" inny
inaczej podejdziesz do sprawy.
Kto z nas powinien się odkształcić?
Chyba nikt.
Ok.
Czyli, niema jedności w całości?
Czy jest, właśnie, poprzez, odmienność całość?
Ja lubię Twoją.
Ty lubisz moją. (nie mów :-))
Czyli ja wiem, że jesteś "babą"
a ja "genialnym" facetem.
Ok?
Akceptacja.
Kocham Cię za to, że jesteś inna,
nie za to że jesteś identyczna.
(wogóle Cię nie lubię, babo przebrzydła :-))
A jak z potomstwem?
1. potomstwo to ja.
2. potomstwo to Ty
3. Niczyje.
Kiedy istnieje 4. pkt
który brzmi
4. To My.
?
Prwdopodobnie, gdy cel obrany jest wspólnie.
Ok.
Cele (bo niema lini prostych) się rozchodzą.
Powracamy od 1...do ..3.
Mamy tak ... przedmiot - dziecko
Podmiot ja i Ty.
Powstaje kombinacja A - ja Ty - B
(bo ja to pisze :-)))
I kombinacja A1, A2, A3,
I kontynuacja B1, B2, B3,
A=B to 4
I tak oto, w tępym męskim mózgu,
logizując, wynika że jest siedem możliwości...
Ale jeśli niezależnie działają A od B
To kombinacji jest więcej,
choć po jednej dla A i B.
Nadążasz? :-))))
Czyli A może uznać sytuejszen jako np: A3
(zapomniałem wyjaśnić, że (3. Niczyje), to konsternacja,
lub odrzucenie, np: To nie mój bachor!!! - przyznanie się do relacji,
wszak nie ma tejże, w relacji do obcych)
B może przyznać B2.
Tragikomiczny konflikt.
:-))))))
Jakiś artycha mógłby, się spocić nad jakimś dziełem :-))
I tak wiem, że tego nie załapiesz :-P
Zostańmy przy AB chce 4.
ett
|