Data: 2010-08-30 19:26:55
Temat: Re: Misiu, kotku itp.
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lebowski" <lebowski@*****.com> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:i5giun$6n3$...@s...aioe.org...
> W dniu 2010-08-30 15:34, Chiron pisze:
>>
>> Użytkownik "noname" <b...@d...pl> napisał w wiadomości
>> grup dyskusyjnych:i5fpbl$op6$...@s...aioe.org...
>>> Witam, otóż mój znajomy ma taki problem.
>>> Żyje z narzeczoną już sporo czasu, oboje są dorośli, po 30
>>> i jej co jakiś czas włączają się do niego zwroty typu:
>>> misiu, kotku lub jeszcze bardziej niepoważne.
>>> Do tej pory prośby, groźby i tłumaczenia niezbyt skutkowały,
>>> lub przynajmniej nie na długo, choć problem nie był jeszcze
>>> nigdy tak dotkliwy jak obecnie.
>>> Znajomy zawsze unikał wszelkich integracji w zakładzie pracy,
>>> ponieważ nie powinno łączyć się spraw zawodowych i towarzyskich,
>>> jednak w ten weekend został przysługą zobowiązany do obecności,
>>> razem z partnerką.
>>> Jego kochanie wypiło parę drinków i zaczęło się misianie
>>> i kicianie, praktycznie bez hamulców i przy wszystkich.
>>> I teraz w firmie wszyscy mają radochę i kiciają na niego.
>>> Czy jest jakiś w miarę delikatny i skuteczny sposób, aby skutecznie
>>> wyleczyć jego narzeczoną z takich zwrotów?
>>> Znajomy po powrocie z imprezy próbował zrobić jej awanturę,
>>> ale jego narzeczona raczej nie była nią specjalnie zainteresowana.
>>> W sumie mógłby trochę pofohać, ale trochę głupio udawać, że się
>>> nie słyszy co do niego mówi, czy że się nie ma ochoty na seks.
>>> Czy ktoś zna może jakieś bardziej cywilizowane i praktyczne metody?
>>> Pozdrawiam.
>>>
>> Ale się uśmiałem:-). A dlaczego on chce swojej partnerce zmienić
>> charakter? Żeby ten Twój kolega (Ty?) słyszał, jak ja i moja żona
>> zwracamy się do siebie w 26 lat po ślubie- to pewno by się dopiero
>> zdziwił. Wiesz co? 2 miesiące temu w mojej firmie było spotkanie
>> integracyjne, gdzie oboje sobie trochę popiliśmy i cały czas mówiliśmy
>> do siebie tak, jak zwykle: czule i pieszczotliwie (misiu to określenie
>> na mnie). Wiesz, dlaczego nikt w mojej firmie się z tego nie nabija- i
>> nabijać nie będzie? Czy potrafisz na to odpowiedzieć?
>
> No to teraz chyba sam sie nabijasz.
> Wspolpracujemy z dziesiatkami odbiorcow i nigdy jeszcze nie
> slyszalem, zeby ktos w pracy misial lub kicial do malzonka.
> Nawet przez telefon.
> Co najwyzej kochanie, ale to tez sporadycznie.
> Chyba, ze dzieje sie to gdzies na nizszych szczeblach,
> chociaz tez watpie, bo w pracy to troche juz nie wypada.
I ja i mój przedpiśca pisaliśmy o spotkaniu firmowym- integracyjnym. Wiesz-
wódka, taniec, zabawy i te sprawy. A to różnica, tak?
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
|