Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Moja opowiesc wigilijna

Grupy

Szukaj w grupach

 

Moja opowiesc wigilijna

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-12-19 14:37:07

Temat: Moja opowiesc wigilijna
Od: "Irek Zablocki" <i...@w...de> szukaj wiadomości tego autora

Jakis czas po wprowadzeniu stanu wojennego, ogladalem w rezimowej telewizji
reportaz, ktorego autor staral sie udowodnic, ze polski zwyczaj wigilijny,
nakazujacy pozostawic wolne miejsce dla poszukujacego schronienia, jest
jedynie
pustym gestem. Nie uwierzylem. To znaczy, wiedzialem, ze zawsze znajdzie sie
ktos, kto odmowi ale nie moglem uwierzyc. Bylem bowiem swiadkiem zdarzenia,
ktore nie pozwalalo mi watpic w to, ze zwyczaj ten, jesli zajdzie potrzeba,
znajdzie swoje pokrycie w czynie. Pewnie najstarsi z nas, znaja ciekawsze i
bardziej wymowne historie zwiazane z Wigilia ale mimo to, pozwole przytoczyc
swoja.
Wigilia roku 1981 zapowiadala sie smutno. Nie bylo wlasciwie niczego.
Wszystko organizowalo sie, zalatwialo, kombinowalo. Brakowalo tego
goraczkowego
oczekiwania na prezenty pod choinka - czegoz bowiem czlowiek mogl sie
spodziewac. Rodzice zajeci byli staniem za wszystkim, nawet za chlebem.
Wieczorem, kiedy dopiekal sie juz karp a w calym domu pachnialo cudownie
zapiekana ryba z grzybami i cebula, barszczem, sosem chrzanowym do ryb w
galarecie, ciastami i kompotem z suszonych owocow, czekalismy wlasciwie na
przyzwolenie Dziadka Frania. Dziadek jednak, jakos dlugo nie wychodzil na
dwor.
A przeciez musial jeszcze wyjsc do zwierzat i polamac sie z nimi oplatkiem,
poklepac konia Kube po karku, poglaskac krowe Maline i nakarmic psa Puszka.
Nagle uslyszelismy szczekanie psa a chwile potem ktos zastukal do drzwi. W
waskim okienku widac bylo ciemna sylwetke. Kto to mogl byc? Nikogo nie
zapraszalismy, nikt sie nie zapowiadal. Kim mogla byc ta samotna postac?
Tatus,
siedzacy w przedpokoju, zgasil papieros, wstal i wolno zaczal zblizac sie w
kierunku otwartych drzwi korytarza. Tuz przed progiem, obrocil sie w moja
strone
i powiedzial: "Kimkolwiek jest ten czlowiek, z pewnoscia to zaden z naszych
sasiadow, ktoremu zabraklo soli. Przynies, synu, od dziadkow jeszcze jedno
krzeslo". Po czym zwrocil sie do siostry: A ty, dziecko, jeszcze jedno
nakrycie". Lecz ani ja, ani moja siostra nie ruszylismy sie z miejsca. Byla
juz
w pol do siodmej a nie pamietalismy, zeby w Wigilie, ktos po zmierzchu
wychodzil
do obcych. Stan wojenny, snieg i mroz za oknem. Kto w taki dzien puka do
obcych
drzwi? Cala rodzina zebrana w przedpokoju oczekiwala z niecierpliwoscia.
Dziadek
zdazyl szeptem poinformowac, ze na ulicy nie widac samochodu. Po chwili
przezylem rozczarowanie: za oknem stala babcia Ch...cka, wdowa, samotnie
mieszkajaca na poczatku wsi. Co roku przyjezdzala po nia rodzina i zabierala
do
siebie na Swieta, ale w tym roku choc mieszkali niedaleko, jednak w innym
wojewodztwie, no i zakaz poruszania sie po 22:00 i tylko jeden telefon we
wsi,
nie wiadomo, czy dziala i czy wolno w ogole telefonowac? Siedziala bidula
sama, w koncu nie mogac sie doczekac, bo zwykle przyjezdzali po poludniu,
wziela
przygotowana kutie i wybrala sie do nas.
Spodziewalem sie naszego sasiada-solidarnosciowca lub ktoregos z kumpli
Tatusia. Marzylem, ze uciekli z internowania a my udzielimy im schronienia.
A tu
sasiadka przeszla dwiescie metrow i zaraz zamieszanie z dodatkowym krzeslem
i
nakryciem. Ale kiedy na pytanie babci Ch...ckiej, czy przyjmiemy ja pod nasz
dach, odpowiedzielismy potwierdzajaco a ta rozplakala sie, zrozumialem, ze
zwyczaj pozostawiania wolnego miejsca przy stole i nakrycia dla kazdego, kto
zapuka w nasze drzwi, nie jest pustym gestem. To wydarzenie wrocilo mi,
wowczas
buntowniczemu nastolatkowi, wiare w tradycje i sile, jaka ona daje w
ciezkich
chwilach. Zastanawiam sie czasem, czy i ja bede w stanie postapic podobnie,
jak
moj Tatus? Czy bede w stanie ugoscic pukajacego do mych drzwi, kimkolwiek by
on
byl?

Zdrowych i wesolych Swiat Bozego Narodzenia!

Irek Zablocki



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-12-19 15:41:58

Temat: Re: Moja opowiesc wigilijna
Od: "Ramzes" <w...@w...krakow.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Irek Zablocki <i...@w...de> w wiadomooci do grup
dyskusyjnych napisał:9vq9pq$jhr$07$...@n...t-online.com...
[ciach z zalem]
I.>Zastanawiam sie czasem, czy i ja bede w stanie postapic podobnie,
> jak
> moj Tatus? Czy bede w stanie ugoscic pukajacego do mych drzwi, kimkolwiek
by
> on
> byl?
>
> Zdrowych i wesolych Swiat Bozego Narodzenia!
>
> Irek Zablocki

Jestem przekonana,ze postapilbys tak jak nalezy.Po przeczytaniu Twojej
opowiesci zrobilo mi sie tak nostalgicznie.I Twoja historia i Magdy sa
przepiekne, wprowadzaja w nastrój tego niepowtarzalnego wieczoru.

Byla taka wigilia, której nigdy bym wiecej nie chciala przezyc.Czasy
niespokojne,form nacisku na rzad niewiele. Postanowili jednak niektórzy cos
zdzialac i podjeli glodówke. Byl grudzien trwalo to juz ze dwa tygodnie.
Wszyscy oczekiwali,ze przed swietami sytuacja sie wyjasni. W domu ruszylam z
przygotowaniami pelna para biegajac w tzw. miedzyczasie do chlopiny który
byl na glodówce i siedzieli na pogotowiu.W przeddzien wigilii wiadomo juz
bylo, ze nie wyjda., rozprysla mi sie tez rodzina, okazalo sie ze z róznych
wzgledów spedzaja to swieto gdzie indziej. W sama wigilie przygotowalam
wszystko, poczym zabralam dzieciaki i pojechalismy do chlopiny. Nawet mu
niczego nie moglismy zabrac do jedzenia!!!.Roniac lzy polamalismy sie tam ze
wszystkimi oplatkiem i siedzac na materacach spiewalismy koledy. Póznym
wieczorem wrócilismy do domu, gdzie czekala moja mama, która tez nagle sie
rozchorowala i nawet do stolu z nami nie siadla. Nic nam nie smakowalo,
wszystko roslo w gardle, nawet prezenty nie cieszyly.W pól godziny
uwinelismy sie z cala kolacja wigilijna.
Brak bylo jednej osoby a dom wydawal sie pusty.

Zycze wszystkim przezycia radosnych Swiat Bozego Narodzenia i ogromnej
pogody ducha.
Pozdrawiam Ramzes-a


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-19 16:01:55

Temat: Re: Moja opowiesc wigilijna
Od: "Irek Zablocki" <i...@w...de> szukaj wiadomości tego autora


"Ramzes" <w...@w...krakow.pl> schrieb im Newsbeitrag
news:9vqcb5$dbq$1@news.tpi.pl...
>
> Jestem przekonana,ze postapilbys tak jak nalezy.Po przeczytaniu Twojej
> opowiesci zrobilo mi sie tak nostalgicznie.I Twoja historia i Magdy sa
> przepiekne, wprowadzaja w nastrój tego niepowtarzalnego wieczoru.
>
Niektorzy pewnie nabijaja sie z tego ale ja celebruje Swieta, mimo iz maja
dla mnie jedynie znaczenie symboliczne, tradycyjne - religijny bowiem nie
jestem. Zauwazylem, ze m.in. swietowanie pozwolilo moim dziadkom i
pradziadkom zachowac tozsamosc na wszelkich zsylkach i wygnaniach. Ja
wprawdzie dobrowolnie jestem poza Ojczyzna ale boje sie, ze jesli zaniecham
spedzania Swiat po swojemu, upodobnie sie do tej rzeszy naszych rodakow,
ktorzy na gwalt chca sie pozbyc sladow polskosci. Moze to brzmi zbyt
gornolotnie i przesadnie ale moja Uta tez w Polsce zapalala swoj adwentowe
swieczki, gdyz tesknila za Niemcami. A Ute trudno nazwac sentymentalna
panienka. Tak ja w przyrodzie zmieniaja sie pory roku, tak i my powinnismy
zmieniac swoje nastroje. Troche poposcic, troche popuscic pasa, poplakac z
zalu, ze kogos juz z nami nie ma przy wigilijnym stole i zaraz po tym
posmiac sie z byle powodu. Ja w Swieta zapominam, ze jestem ateista i
pierwszy toas wznosze slowami: "Daj Boze za rok doczekac", bo Zdzicho
Zablocki zawsze tak mowil, a odkad jego nie ma, ja jestem glowa rodziny.

> Byla taka wigilia, której nigdy bym wiecej nie chciala przezyc.
/.../
> Brak bylo jednej osoby a dom wydawal sie pusty.
>
> Zycze wszystkim przezycia radosnych Swiat Bozego Narodzenia i ogromnej
> pogody ducha.
> Pozdrawiam Ramzes-a
>
Gdyby tak wycinajac tekst, mozna bylo wyciac tez pamiec o tym? Wielu Polakow
tak chyba wycielo sobie pamiec o tych wigiliach. Nie chce ciagle wracac do
przeszlosci, do tych ponurych lat. Ale z drugiej strony nie powinnismy
zapominac o tym, doceniajac jednoczesnie spokojne czasy w ktorych zyjemy.
Oby nam znowu nie zafundowano wigilli, o ktorych wolelibysmy zapomniec.

Irek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-19 21:19:01

Temat: Re: Moja opowiesc wigilijna
Od: Krysia Thompson <K...@h...fsnet.co.uk> szukaj wiadomości tego autora

To ja dodam moja opowiastke ..tez ze Swiat w 1981 roku...


Tu mieszkam od 1979 roku...pierwszych Swiat w nglii wlasciwie nie
amietam..wigilia musiala byc przerazliwie skromna, skoro ja
wymazalam z pamieci...w 1980 roku zmienilismy adres i
zamieszkalismy niedaleko Cioci Zosi, kuzynki mojego Ojca i oan z
mezem zaprosili nas na Wigilie, ktora byla nadzwyczajnie
polska..i cciepla, choc ja chcialam do Mamy i Taty do Wroclawia,
z mezem i rocznym maluchem. ale w ogole nie bylo za co (np nie
mielismy na opal, wiec jak tu myslec o wyjzedzie do Polski!)..

Poznym latem 1981 roku David dostal kontrakt z Longmana (czyli
jego pracodawcow) na wyjazd do Nigerii w styczniu 1982 roku...

Kiedy stan owjenny zaczal sie w Polsce wlasnie pakowalam dom i w
poniedzialek przyjechal wielki samochod po nase graty do wywozu
do Afryki i na przechowanie...dopiero wiczorem chcialam do
Rodzicow zadzwonic. a tu gluchy telefon...nawet radia nie
mielismy (zapakowane), ani TV (zapakowane)...zreszta zima byla
ostra, wiec uznalismy ze to jakas awaria, a my i tak na drugi
dzien z walizkami jechalismy do Londynu do tesciowej (u niej do
wyjazdu do Nigerii)...

Tak zrobilismy i okazalo sie to, co sie okazalo.
Szok, niezrozumienie co to wlasciwie znaczy i absolutna pewnosc,
ze granice otworza na Swieta...

Tak kolo 20go wygladalo na to, ze jednak nie.

Wigilia znow byla bardzo symboliczna i smetna..
Pierwszy dzien Swiat - tesciowa i my pozlismy do jej siostry na
duzy obiad swiateczny (waznosci naszej Wigilii)...potem tesciowa,
jej siostara i szwagier szli do...bezdomnych.

Co roku, w centrum Londynu organizuje sie Swieta dla bezdomnych
Crisis at Chrristmas. Otwierany jest jakis budynek chyba na cale
12 dni Swiat..moze teraz na tydzien, nie wiem...(najczesciej
jakiejs tam uzytecznoisci publicznej), organizowane sa lozka,
lazienki, jedzenie, cieplo, ubrania, koce...wszystko z datkow
wlasciwie..siostra tesciowej robila to juz nie pierwszy raz,
tesciowa tez...

W tym momencie czulam sie bardzo blisko tych bezdomnych i tez
poszlam. Na popoludniowo-wieczorna zmiane. Od 16 do polnocy... ja
robilam herbate, roznosilam ja, sprzatalam po ludziach.
Rozdawalam tez, jak w stolowkach, obiad swiateczny, ciasto,
christmas pudding... Tesciowa byla w dziale ubran, siostra jej z
mezem dzialali w administracji...

Spedzilam 8 godzin wsrod ludzi, ktorzy po prostu nie mieli
domu...mlodzi, starzy, czarni, biali, ladni, brzydcy...byl facet,
ktory po prostu sie zagubil...naukowiec, ktory z zyciem
pratycznym mial niewiele wspolnego...zona go zostawila, a on nie
wiedzial, ze trzeba placic rachunki..jak? gdzie? zostal bez
domu, okazalo sie, ze zona zarabiala wiecej od niego..i tak to
jakos poszlo...byla dziewczyna 16 letnia, ktora juz 3 raz byla
uczestniczka takich Swiat..i trzeci raz chlastala sobie zyly w
ubikacji...byli ludzie, ktorzy juz nie znali innego zycia, jak
mieszkania na ulicy, w tekturowych pudlach pod mostem Vauxhall,
byli tacy, ktorzy mi opowiadali o planach - "Za rok juz mnie tu
nie bedzie, bede mieszkac w normalnym mieszkaniu, byle prace
znalezc", sporo bylo takich, ktorzy po prostu siedzieli sami, w
cichosci, zapatrzeni w cos..w nic, Tacy, ktorzy obnosili sie z
nowymi ciuchami i torbami ciuchow, jakie dostali, byli tacy,
ktorzy sie boczyli i nie chceli nic - moze pare groszy na jakies
swinstwo...

o polnocy zostawilam ich, dalej czujac sie bezdomnie..i juz w
domu, jak mi szczeka od-dretwaiala od pogodnej miny, splakalam
sie porzadnie. z pokory i szczecia, ze mam dom, ze moi rodzice
mnie kochaja i jakos daje sobie rade ze zrozumieniem siebie w tym
bardzo skomplikowanym swiecie...nie wiedzialam, ze mam az tyle.


Krysia

P.S. nastepne Swieta warte wspomnien to rok 1986, kiedy jeszcze
zyl Tata a mysmy pojechali z kompletnym obiadem swiatecznym
angielskim, z dekoracjami, na 10 osob gotowalam ja sama. od mamy
potrzebowalam tylko wode, sol, kartofle i olej. reszta
przyjechala z nami.

P.P.S. Nastepne Swieta - to rok temu - ostatnie Swieta z Mama, a
dla nas pierwsze w Polsce od 1988 roku...





K.T. - starannie opakowana
____________________________________________________
__________________________
Posted Via Binaries.net = SPEED+RETENTION+COMPLETION = http://www.binaries.net

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-19 22:47:04

Temat: Re: Moja opowiesc wigilijna
Od: <m...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

> Tu mieszkam od 1979 roku...pierwszych Swiat w nglii wlasciwie nie
> amietam..wigilia musiala byc przerazliwie skromna, skoro ja
> wymazalam z pamieci...

Krysia

I znowu mialam ciarki, co za opowiesci. Dzieki Krysi przypomniala mi sie
pierwsza wigilia w Holandii, ta najbiedniejsza, ale chyba najkomiczniejsza.
Jako trzpiota opuscilam Gdansk, malolata nie majaca pojecia, ze na jedzenie
trzeba zarobic i trzeba je ZROBIC. Nic nie umialam. Kiedy po slubie okazalo
sie ze przychody sa mniejsze niz rozchody i zyc nie ma z czego (Henry byl
golyyyyyyy), na nadchodzace Swieta zapowiedzial sie kuzyn Andrzej z Polski.
Kapitalnie, w koncu zobaczy sie czlowieka ze swoich, no ale trzeba wigilie
wiec po polsku zrobic. Kasy ciut wiecej niz zero na koncie, ale nie ma
sprawy. Zasiedlismy z Andrzejem do narady co zrobimy na wieczerze - on
obslugiwany zawsze przez mame, ja mistrzyni w robieniu kanapek. Andrzej
powiedzial, ze musi byc barszcz, salatka warzywna i sledzie smazone i
zaprawione w occie. Dodam, ze Henry slepo kibicowal bo po polsku ani be ani
me i nic o PL nie wiedzial. Kupilismy wiec buraki, ale nie wiedzielismy ze
to juz ugotowane, nawet nie zauwazylismy tego. Ksiazka kucharska i jazda !
Ale barszcz w ogole nie robil sie czerwony, gotowalismy, gotowalismy,
solilismy, pieprzylismy i ciagle woda byla. Wyslalismy wiec Henriego po
sledzie -
Ile mam ich kupic? - zapytal. Ze 20 - powiedzial Andrzej i Henry zniknal na
pol dnia. Kiedy zobaczylismy go z 2 wiadrami z powrotem wpadlismy w panike.
Po co tyle? Przeciez mowiliscie 20! - powiedzial moj maz. A to byly sledzie
Atlantyckie, takie po 0,5 metra ! Wlosy sobie z glowy darlam z rozpaczy, co
to bedzie. Tyle forsy to kosztowalo, a my i tak goli. No, ale summa sumarum,
salatka wyszla, barszcz wylalismy, a sledzie jedlismy z Henrym chyba do
marca...

Mam nadzieje, ze nie zepsulam atmosfery emocjonalnych wigilijnych wspomnien
na grupie. Taka tylko wigilie mialam, ktora najbardziej pamietam...

******
m-gosia
******


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-20 00:03:20

Temat: Re: Moja opowiesc wigilijna
Od: "Ania Derejski" <a...@v...ca> szukaj wiadomości tego autora


<m...@h...com> wrote
>
>
> I znowu mialam ciarki, co za opowiesci. Dzieki Krysi przypomniala mi sie
[cach]

Cudowni jestescie z tym opowiesciami wigilijnymi.
Najpierw sie poplakalam po przeczytaniu Krysi
a potem obsmialam sie jak norka z tych dwoch
wiaderek sledzi. Macie moze jeszcze cos w zanadrzu ??
pozdrawiam
Ania

P.S. Zapowiada sie Biale Boze Narodzenie, pada gesty snieg!!!
Pozno w tym roku ale na czas :-)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-20 06:54:58

Temat: Re: Moja opowiesc wigilijna
Od: Krysia Thompson <K...@h...fsnet.co.uk> szukaj wiadomości tego autora


>wiaderek sledzi. Macie moze jeszcze cos w zanadrzu ??
>pozdrawiam
> Ania
>
>P.S. Zapowiada sie Biale Boze Narodzenie, pada gesty snieg!!!
>Pozno w tym roku ale na czas :-)
>

ja mam ale nie pasowalo do mojej opowiastki o Crisis at
Christmas..

wspomniane tam Swieta z 1986 roku to bylu Swieta dla moich dzieci
ze sniegiem!! A to atrakcja! mam 2 bratankow - jeden teraz ma 27
lat, drugi 18, wtedy to byly male cosie (no procz Tomka, ktory
mial w12, prawie 13 lat...chyba?). Moje wtedy mialy 7 i 1 1/2 (to
dziecko ju ganialo jak mialo rok wiec bylo jak starsze i mam
zdjecia gdzie widac jak to male odsnieza chodnik i buduje
balwana)

Ja rzezcywscie wtedy przywiozlam CALY swiateczny obiad angielski.
ale nie o tym rzecz. W domu rodzinnym, na parterze mieszkalismy.
Dwa pokoje od ogrodu maja miedzy soba OGROMNE szklane rozsuwane
drzwi..Jeden pokoj to byl salon - i tam stal duzy stol, byla
choinka i ogolne zbiegowisko, drugi nalezal do Taty...

Moj Tato dlugo byl chory - tak po kawalku. I Swieta wlasciwie nie
wstawal, a lezal w poscieli, tak na pol siedzaco. Zmobilizowal
sie i wlasciwie w tym lozkusiedzial...

Odbywala sie Wigilia i, jak to jest z 10 ludzmi, zamieszanie bylo
neizle...do pomagania Mamie bylam i i Tomek (ten 13 leti
bratanek)...
Bylismy miedzy zupami a ryba i cala reszta...
Zupy jeszcze zostalo....

Mniejsze dzieci z nudow, no bo juz podjadly, zaczely weszyc pod
choinka...

I wtedy padly dosc historyczne slowa, doslownie w tym samym
momencie..Historyczne w nazszej rodzinie...

Babcia zlapala waze i widzi, ze zupki zostalo wiec grzecznie z ta
waza idzie do Tomka, daje mu waze i mowi - "TOMEK - IDZ WLEJ
DZIADKOWI"

Natomiast bratowa rozpakowala swojemu mlodszemu jeden z prezentow
- byl to bak (bonk) i przywolala gromkim glosem dzieicie -
"CHODZ, WOJTUSIU, MAMUSIA CI BAKA (BONKA) PUSCI"...zapadla
niejako oczekujaca cisza, bratowa rozjerzala sie po ludziach i
dodala - wlasciwie, co to mi za przyjemnosc...

Krysia
K.T. - starannie opakowana
____________________________________________________
__________________________
Posted Via Binaries.net = SPEED+RETENTION+COMPLETION = http://www.binaries.net

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-20 11:31:35

Temat: Re: Moja opowiesc wigilijna
Od: <i...@y...com> szukaj wiadomości tego autora

-
> "CHODZ, WOJTUSIU, MAMUSIA CI BAKA (BONKA) PUSCI"...zapadla
> niejako oczekujaca cisza, bratowa rozjerzala sie po ludziach i
> dodala - wlasciwie, co to mi za przyjemnosc...
>
> Krysia
> K.T. - starannie opakowana

Krysiu,

Ten cytat bede zawsze trzymala w zanadrzu na te chwile, gdy trudno jest znalezc
powod do smiechu.

Dzieki

iza

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-20 11:59:31

Temat: Re: Moja opowiesc wigilijna
Od: <i...@y...com> szukaj wiadomości tego autora

>
> >wiaderek sledzi. Macie moze jeszcze cos w zanadrzu ??
> >pozdrawiam
> > Ania
>

Dla mojego meza pierwsze i jak dotad jedyne Boze Narodzenie za sniegiem bylo w
1996 roku.
Ajanta bedac z pochodzenia Tamilem - urodzil sie na Sri Lance, gdy temeratura
zbliza sie do 0 ubiera na siebie 6 warstw + czapka + + szalik + rekawiczki.
Wyobrazcie sobie jak wygladal w Polsce, prawie sie nie mogl ruszac tyle
nawkladal na siebie.
Mrozno bylo w Swieta wtedy okrutnie, do -20. W drugi dzien Swiat tradycyjnie
wybralismy sie do Adama na imieniny.
Wieczorem wujka Jurka maluch nie mogl zapalic, no to wszystkie chlopy wyszly na
pole, zeby go wypchnac na droge.
I tu zgroza ogarnela Ajante, bo Adam nie wlozyl rekawiczek.
Gdy wypychali tego malucha Ajante oblaly zimne poty na mysl, ze Adamowi
przymarzna rece do karoserii i ze nie bedzie ich mogl oderwac, chyba, ze
zdecyduje sie zostawic cala skore na masce.
Tak gdzies przeczytal, ale zapomnial, ze to dotyczylo golego metalu a nie
pomalowanego farba, no i ze my Polacy nie robilibysmy takich glupot, bo wszyscy
chodzilibysmy bez dloni.

Innego dnia pojechalismy odwiedzic wspolna kolezanke. Ja z Marzena pojechalysmy
winda na gore bo bylo strasznie simno.
Ajanta zostal na dole z jej tata, bo musieli pokombinowac z parkingiem.
Gdy juz wsiedli do windy to Ajanta chcial milo zagaic rozmowe i powiedzial
jedno z niewieju zdan, ktore umial "Zimno jak s*****syn".
Zapomnialam mu tylko wyjasnic, ze tak sie nie mowi do osob starszych od siebie,
ktore sie dopiero spotkalo 5 minut wczesniej.
Tata Marzeny dotad wspomina jakiego to rownego meza mam, i zaklac umie i wypic.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-12-20 12:11:05

Temat: Re: Moja opowiesc wigilijna
Od: fghfgh <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



Krysia Thompson wrote:

>
> ja mam ale nie pasowalo do mojej opowiastki o Crisis at
> Christmas..

po pierwszej opowiesci sie poplakalam prawie...

> wspomniane tam Swieta z 1986 roku to bylu Swieta dla moich dzieci
> ze sniegiem!! A to atrakcja! mam 2 bratankow - jeden teraz ma 27
> lat, drugi 18, wtedy to byly male cosie (no procz Tomka, ktory
> mial w12, prawie 13 lat...chyba?). [ciach reszta ]

...po drugiej trzymalam sie za buzie aby nie wyc ze smiechu w calym
biurze bo za sciana wazne spotkanie u szefa...
Kryska jak tu Cie nie kochac? :))
pzdr
agi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Przypalone naczynia
chrzan swiateczny
male, lazace w nocy po kuchni
[OGLOSZENIE] Bereket - kolejna edycja konkursu.
indyk nadziewany kasztanami ??

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »