From: Krysia Thompson <K...@h...fsnet.co.uk>
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
Subject: Re: Moja opowiesc wigilijna
Date: Wed, 19 Dec 2001 21:19:01 +0000
Reply-To: K...@h...fsnet.co.uk
Message-ID: <r...@4...com>
References: <9vq9pq$jhr$07$1@news.t-online.com>
X-Newsreader: Forte Agent 1.8/32.548
MIME-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=us-ascii
Content-Transfer-Encoding: 7bit
NNTP-Posting-Host: 127.0.0.1
Lines: 93
X-Authenticated-User: 4074246
X-Comments: This message was posted through Binaries.net
X-Comments2: IMPORTANT: Binaries.net does not condone, nor support, spam or any
illegal or copyrighted postings.
X-Report: Please report abuse to <a...@B...net>
Organization: Posted Via Binaries.net = SPEED+RETENTION+COMPLETION =
http://www.binaries.net
Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.nask.pl!enews.sgi.com!telocity-west!TELOCITY!local-out2.newsfeeds.com!c
orp-goliath.newsgroups.com
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:88468
Ukryj nagłówki
To ja dodam moja opowiastke ..tez ze Swiat w 1981 roku...
Tu mieszkam od 1979 roku...pierwszych Swiat w nglii wlasciwie nie
amietam..wigilia musiala byc przerazliwie skromna, skoro ja
wymazalam z pamieci...w 1980 roku zmienilismy adres i
zamieszkalismy niedaleko Cioci Zosi, kuzynki mojego Ojca i oan z
mezem zaprosili nas na Wigilie, ktora byla nadzwyczajnie
polska..i cciepla, choc ja chcialam do Mamy i Taty do Wroclawia,
z mezem i rocznym maluchem. ale w ogole nie bylo za co (np nie
mielismy na opal, wiec jak tu myslec o wyjzedzie do Polski!)..
Poznym latem 1981 roku David dostal kontrakt z Longmana (czyli
jego pracodawcow) na wyjazd do Nigerii w styczniu 1982 roku...
Kiedy stan owjenny zaczal sie w Polsce wlasnie pakowalam dom i w
poniedzialek przyjechal wielki samochod po nase graty do wywozu
do Afryki i na przechowanie...dopiero wiczorem chcialam do
Rodzicow zadzwonic. a tu gluchy telefon...nawet radia nie
mielismy (zapakowane), ani TV (zapakowane)...zreszta zima byla
ostra, wiec uznalismy ze to jakas awaria, a my i tak na drugi
dzien z walizkami jechalismy do Londynu do tesciowej (u niej do
wyjazdu do Nigerii)...
Tak zrobilismy i okazalo sie to, co sie okazalo.
Szok, niezrozumienie co to wlasciwie znaczy i absolutna pewnosc,
ze granice otworza na Swieta...
Tak kolo 20go wygladalo na to, ze jednak nie.
Wigilia znow byla bardzo symboliczna i smetna..
Pierwszy dzien Swiat - tesciowa i my pozlismy do jej siostry na
duzy obiad swiateczny (waznosci naszej Wigilii)...potem tesciowa,
jej siostara i szwagier szli do...bezdomnych.
Co roku, w centrum Londynu organizuje sie Swieta dla bezdomnych
Crisis at Chrristmas. Otwierany jest jakis budynek chyba na cale
12 dni Swiat..moze teraz na tydzien, nie wiem...(najczesciej
jakiejs tam uzytecznoisci publicznej), organizowane sa lozka,
lazienki, jedzenie, cieplo, ubrania, koce...wszystko z datkow
wlasciwie..siostra tesciowej robila to juz nie pierwszy raz,
tesciowa tez...
W tym momencie czulam sie bardzo blisko tych bezdomnych i tez
poszlam. Na popoludniowo-wieczorna zmiane. Od 16 do polnocy... ja
robilam herbate, roznosilam ja, sprzatalam po ludziach.
Rozdawalam tez, jak w stolowkach, obiad swiateczny, ciasto,
christmas pudding... Tesciowa byla w dziale ubran, siostra jej z
mezem dzialali w administracji...
Spedzilam 8 godzin wsrod ludzi, ktorzy po prostu nie mieli
domu...mlodzi, starzy, czarni, biali, ladni, brzydcy...byl facet,
ktory po prostu sie zagubil...naukowiec, ktory z zyciem
pratycznym mial niewiele wspolnego...zona go zostawila, a on nie
wiedzial, ze trzeba placic rachunki..jak? gdzie? zostal bez
domu, okazalo sie, ze zona zarabiala wiecej od niego..i tak to
jakos poszlo...byla dziewczyna 16 letnia, ktora juz 3 raz byla
uczestniczka takich Swiat..i trzeci raz chlastala sobie zyly w
ubikacji...byli ludzie, ktorzy juz nie znali innego zycia, jak
mieszkania na ulicy, w tekturowych pudlach pod mostem Vauxhall,
byli tacy, ktorzy mi opowiadali o planach - "Za rok juz mnie tu
nie bedzie, bede mieszkac w normalnym mieszkaniu, byle prace
znalezc", sporo bylo takich, ktorzy po prostu siedzieli sami, w
cichosci, zapatrzeni w cos..w nic, Tacy, ktorzy obnosili sie z
nowymi ciuchami i torbami ciuchow, jakie dostali, byli tacy,
ktorzy sie boczyli i nie chceli nic - moze pare groszy na jakies
swinstwo...
o polnocy zostawilam ich, dalej czujac sie bezdomnie..i juz w
domu, jak mi szczeka od-dretwaiala od pogodnej miny, splakalam
sie porzadnie. z pokory i szczecia, ze mam dom, ze moi rodzice
mnie kochaja i jakos daje sobie rade ze zrozumieniem siebie w tym
bardzo skomplikowanym swiecie...nie wiedzialam, ze mam az tyle.
Krysia
P.S. nastepne Swieta warte wspomnien to rok 1986, kiedy jeszcze
zyl Tata a mysmy pojechali z kompletnym obiadem swiatecznym
angielskim, z dekoracjami, na 10 osob gotowalam ja sama. od mamy
potrzebowalam tylko wode, sol, kartofle i olej. reszta
przyjechala z nami.
P.P.S. Nastepne Swieta - to rok temu - ostatnie Swieta z Mama, a
dla nas pierwsze w Polsce od 1988 roku...
K.T. - starannie opakowana
____________________________________________________
__________________________
Posted Via Binaries.net = SPEED+RETENTION+COMPLETION = http://www.binaries.net
|