Data: 2001-12-20 14:52:49
Temat: Re: Moja opowiesc wigilijna
Od: fghfgh <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
m...@h...com wrote:
> Ale odnosze wrazenie, ze malo grupowiczow je
> czyta, albo po lebkach, bo tyle jeszcze innych postow czeka. Szkoda, duzo
> emocji jest w kazdej takiej opowiesci, no i pisarza przez to mozna lepiej
> poznac.Dojda jeszcze jakies wspomnienia?
A ja mysle, ze czyta. Tyle, ze w swietle takich wspomnien bledna takie
"zwykle" wigilie jakie pamietamy z domów rodzinnych.
U mnie np. wydarzeniem jest to, ze co roku spedzam je z kim innym- mam
duza rodzine i bede miec w przyszlosci jeszcze wieksza, wiec rozjezdzamy
sie z mama co roku do innej jej czesci, aby nikt nie poczul sie
zapomniany...Rezultat jest taki, ze rzadko spedzamy je z mama ze soba
ale juz trudno- cos za cos.
A najmilsze dla mnie sa takie zwykle-niezwykle, po prostu nie
wyrozniajace sie niczym swieta- stól, rodzina, choinka, koledy, duzo
smiechu, duzo radosci na twarzach, WYLACZONY telewizor ( wrr jak ja nie
znosze tego sprzetu w swieta ) Ktores z rodziny grajace na pianinie a my
falszujacy niemilosiernie "Cicha noc". Zero klotni, zlosci, ze wszystko
tak na ostatnia chwile i nic nie gotowe... ( tzn zlosc jakas malutka
zawsze sie znajdzie- w koncu co to za dom aby wszystko bylo gotowe w
calosci wczesniej ;) - ale mija natychmiast po spotkaniu przy stole )
Oplatek... te zyczenia przezywane niesamowicie jako dziecko " co ja
powiem, co wymyslic cioci/wujkowi/babci niezwyklego i od siebie"
Te prezenty na które sie czekalo z wypiekami na twarzy i jesc nie moglo
z emocji..no bo przeciez pod choinka leza paczki! Albo szukanie
prezentów- gdzie w tym roku Mikolaj je mógl zostawic... i znajdywanie
np. przyczepione na sznurku do balkonu: "Wiesz Aguniu-Mikolaj nie
wiedzial który komin jest nasz, wiec zostawil przelotem"
Pyszne pierogi, sledzie ( "nie jedz tyle, bo nic wiecej nie zmiescisz"),
galarety rybne najprzerózniejsze- az szkoda bylo ruszac takie to ladne i
przezroczyste, cudownie ostry pieprzny barszcz, uszka, karp ("uwazaj na
osci" ), wstretny kompot z suszu- ale w koncu tez nalezal do tradycji
wiec trzeba go bylo wypic, kapusta z grzybami ("dziecko jak Ty to w
sobie miescisz"), czasem wegorz ("ale mamo czy ja NAPRAWDE musze? ") ...
Takie to zwykle choc niezwykle...
I jak tu konkurowac z Waszymi cudownie swiatecznymi, pelnymi nastroju
opowiesciami?
pzdr
agi
|